Rozmowa dnia: Janusz Piechociński

Ostatnia aktualizacja: 28.12.2012 07:15

Przemysław Szubartowicz: Panie premierze,  a pan obawia się nadchodzącego roku? Nasza gospodarka zwalnia w wielu dziedzinach. Główny Urząd Statystyczny takie dane przedstawia i mówi, że to oczywiście rzutuje na rynek pracy, ponad 13% bezrobocie, ludzie się boją. Pan też?

Janusz Piechociński: To jest wyzwanie i można z wyzwaniem zmierzyć się w różny sposób, taki, żeby tylko się bać, i taki, żeby jednak 200% normy wykonać i wyjść naprzeciw niebezpieczeństwu, tam, gdzie tego to wymaga. Zwracam uwagę na opinię Banku Światowego za zeszły rok, Polska stała się liderem, jeśli chodzi o poprawianie otoczenia biznesu. Zwracam uwagę na nową inicjatywę Ministerstwa Gospodarki, które wspólnie z innymi ministrami tworzy nową przestrzeń w procesach deregulacyjnych, taka inicjatywa to jest zmiana w myśleniu o upadłościach. Razem z ministrem Gowinem przygotowujemy w trybie pilnym ustawę, został zgromadzony olbrzymi materiał, aby myśleć przede wszystkim o restrukturyzacji, naprawie, a dopiero później o upadłości, bo w polskich warunkach ta upadłość jest bardzo kosztowna. To nie tylko w przypadku Mostostalu Siedlce jest tak duży, że nie powinien upaść. Warto wykorzystywać wszystkie formy dopuszczalne prawem i racjonalnością podtrzymywania produkcji, podtrzymywania zatrudnienia...

A czy w ramach tych 200% normy, o których pan mówi, to zasada dwóch terminów...

Tak, to jest...

...zgodnie z którą tylko dwa razy w roku kalendarzowym będą mogły wchodzić w życie przepisy mające wpływ na podejmowanie i wykonywanie działalności gospodarczej...

Tak, to jest kolejny taki przykład...

...to jest ten sam element?

...bo w pierwszej kolejności oczywiście minister finansów w tej trudnej sytuacji finansów publicznych oczekuje od każdego z ministrów branżowych z ministrem gospodarki na czele działań antyrecesyjnych czy podtrzymujących koniunkturę, chroniących miejsca pracy bezkosztowych. I tutaj jest taki klasyczny przykład urealnienia i unormowania procesu legislacyjnego, tak, aby przedsiębiorcy polscy, tak jak jest to w kilku krajach Europy, mieli tylko dwa terminy, tak jak to choćby jest w przypadku zmian w podatku dochodowym. Wiemy, że jeżeli nie nastąpi to do 30 listopada, to rozliczamy się według starych warunków. Zbyt często polskie prawo, także dotykające przedsiębiorczości, się zmienia, przedsiębiorcy oczekują na rozporządzenia. Chcemy to uporządkować, tutaj resort gospodarki ma niewielkie zaległości rozporządzeniowe, do końca marca wszystkie je już uzupełnimy, więc także swoich ludzi wewnątrz resortu gospodarki nastawiam na taką właśnie bardzo aktywną pracę twórczą...

Panie premierze,  bo ekonomiści mówią o tym, że ten I kwartał 2013 roku będzie najtrudniejszy dla nas, że tak naprawdę właśnie 2013 to jest największy problem. Dzisiaj Rzeczpospolita pisze o korzyściach z kryzysu, że takie mogą być, że wróci np. szacunek dla klientów. Ale chciałem pana zapytać konkretnie, jakie pan przewiduje działania jako wicepremier i minister gospodarki, aby jak najmniej dotkliwie kryzys, przynajmniej w tych obszarach, za które pan odpowiada, nas dotknął?

Po pierwsze pamiętajmy o tym, że to nie polska gospodarka ma zainfekowane wnętrze. To jest zjawisko zewnętrzne, które z całą siłą uderza także w polską przestrzeń gospodarczą, w nasze miejsca pracy, w kondycję przedsiębiorstw, nasz potencjał proeksportowy. Jednocześnie ze względu na kryzys na południu Europy część naszych (...) naturalnych konkurencyjnych, np. w przemyśle samochodowym, może się kurczyć, jeśli nie podejmiemy określonych działań. Więc po pierwsze – kontynuujemy te duże rozpoczęte kilka lat temu procesy deregulacyjne, przy czym staramy się, aby ta deregulacja była nie tylko przyjazna dla przedsiębiorców, ale tworzyła dodatkowe źródła zarobku.

O czym mówię? Mówię o czwartym pakiecie deregulacyjnym dotykającym portów polskich. I tu znowu tym razem z ministrem właściwym dla spraw gospodarki morskiej i z ministrem finansów przygotowujemy kilka, jak sądzę, bardzo racjonalnych rozwiązań, żeby bardziej niż dotąd opłaciło się importować do Polski poprzez polskie porty, bo to wtedy da miejsca pracy, da nam także udział w cle, 25% zebranego cła, ale to wymaga intensyfikacji służb skarbowych, innego podejścia do VAT-u w imporcie, no i usprawnienia funkcjonowania służb fitosanitarnych. Jeśli więc rozpiszemy nasze działania, staramy się stworzyć coś, co nie wynika z działań ustawy, ale z takiej bieżącej naszej działalności, mówię tu o Ministerstwie Gospodarki, chcemy poprzez zejście na poziom operacyjny tworzyć nowe wartości dodane, np. dla polskiego przemysłu.

Stąd już dzisiaj zapowiadam, że w tej nadchodzącej perspektywie unijnej nie będziemy kontynuować budowy rynku szkoleń, ale będziemy przypisywać przedsiębiorcom, którzy zgłaszają się o szkolenia na konkretne stanowiska pracy możliwość zrealizowania tych szkoleń za środki krajowe, za wsparcie unijne, pod warunkiem oczywiście, że szkoleni ludzie od razu znajdą miejsca na rynku pracy. A więc chcemy odwrócić też model kształcenia w oświacie publicznej, aby w pierwszej kolejności kształcić w obszarach specjalności zawodów, które są poszukiwane na rynku pracy. I wydaje się, że takie racjonalne działanie, współdziałanie z resortem edukacji, współdziałanie z samorządem, ważnym w końcu graczem choćby ze względu na potencjał inwestycyjny i skalę środków, które samorząd publiczny wydaje, i tworzy on także w przestrzeni swojego prawa lokalnego określone oprzyrządowanie i warunki funkcjonowania przedsiębiorczości.

Panie premierze,  ale co dalej z sytuacją w Fiacie? „Minister gospodarki zawiódł, miał walczyć do końca, lecz walki nawet nie podjął. Nadchodzące święta Bożego Narodzenia przysłonią tragedią śląskich pracowników fabryki Fiat Auto Poland. Po powrocie ze świątecznego letargu problem powróci na wielką skalę” – tak pisał jeszcze przed świętami Mateusz Gruźla, wiceprzewodniczący Solidarności w Fiacie, oskarża pana o to, że pan niewiele zrobił w tej sprawie.

Szkoda, że pan Mateusz nie przyjechał np. na komisję trójstronną czy na liczne spotkania, które z mojej inicjatywy robiliśmy, czym jestem zaskoczony w tej sprawie. No, ze smutkiem to stwierdzam, że zbyt szybko strona związkowa wywiesiła białą flagę i zgodziła się na redukcję zatrudnienia. Spodziewaliśmy się jednak twardszej ze strony związkowej reakcji na pierwszą przynajmniej propozycję. Bo co jest jakby istotą sprawy...

Ale to znaczy, że winni są pracownicy?

Nie, ale czy ja nazwałem to, kto jest winny? Winny jest kryzys...

Nie, cytuję właściwie pana Mateusza Gruźla, który w takim sugerującym tonie mówi, że...

Wie pan, ja zapowiadałem walkę o każdy...

...pan obwinia pracowników.

Nie no, szkoda, że używa takiego języka. Zapraszam do bezpośredniego kontaktu, a nie wymiany opinii, często podyktowanej racjami politycznymi. Jeszcze raz powtórzę – dla mnie najważniejsze było jedno – po pierwsze pełna stabilność i gwarancje zatrudnienia dla ludzi zwalnianych, drugie – warunki, w jakich ci, którzy muszą odejść ze względu na mniejszą produkcję w Tychach, będą odchodzić i te kilku-, kilkunastomiesięczne odprawy przecież nie rozwiązują problemu na stałe, trzecie – pobudzanie w otoczeniu tyskiej strefy innych inwestorów, żeby można było taką bardzo wysokokwalifikowaną kadrę z linii montażowych zagospodarować, aby ten potencjał nie został zmarnowany, i przede wszystkim myślenie kategoriami następującymi: za rok, najdalej za półtora decyzją kierownictwa globalnego producenta samochodów będzie przypisany nowy model – oby atrakcyjny, oby konkurencyjny – na rynku. I pytanie: gdzie ta decyzja zostanie posadowiona? Czy w najlepszej fabryce koncernu Fiata w Europie, czyli w Tychach, czy też z innych powodów np. we Włoszech? W związku z tym wiemy o tym, że Fiat schodzi z 650 tys. produkcji jeszcze w 2008/2009 na 250 tys. w roku 2013, wiemy, widziałem te analizy, porównywałem je z innymi analizami, że rok 2013 w europejskim przemyśle samochodowym będzie wyjątkowo trudny. Jednocześnie resort gospodarki uruchomił kilka nowych inicjatyw. I tu proszę prześledzić na kolejnych posiedzeniach rządu stają nowe strefy, specjalne strefy ekonomiczne i w nich są inwestycje właśnie w sektor motoryzacyjny globalnych firm, ale – uwaga – propozycje najnowszej techniki i technologii, i taki chcemy do polskiej przestrzeni motoryzacyjnej przyciągać, bo doświadczenia z Daewoo na FSO są modelu przestarzałego, były niestety jednoznacznie negatywne, stąd taka nasza determinacja, żeby wywiązać się z deklaracji wobec General Motors i pokazanie dodatkowych argumentów, żeby do Polski przyciągnąć produkcję 500 tysięcy silników małolitrażowych zasilanych gazem i paliwami płynnymi najnowszej generacji, bo to pozwoliłoby mieć dużą produkcję do co najmniej 2020 roku. Stąd w strefie we Włocławku wczorajsza decyzja rządu – zgoda na inwestycję z chemii, która służby do wytwarzania opon, i moglibyśmy podtrzymywać produkcję opon do samochodów (...)

Ale, panie premierze,  chodzi o to, że jak się przyglądamy takim sytuacjom, jak np. LOT, jak np. Fiat, jak takie przedsiębiorstwa, które zaczynają mieć poważne problemy, no to pojawiają się obawy, że to się będzie po prostu rozlewać, powiększać.

Tak, i dlatego zwracam uwagę na to, co mówiłem, co...

I opozycja panu powie, że to nie tylko czynniki zewnętrzne, że to nie tylko kryzys, że to nie tylko kwestia tego, że my jesteśmy pod ciśnieniem tych problemów, tylko że musimy tutaj wykonać dużo pracy.

Tego może nie widać, wie pan, dzisiaj spotkam się z jednym z najważniejszych ludzi polskiego górnictwa. Mówię bardzo wyraźnie, musimy powstrzymać w górnictwie wzrost kosztów, dlatego że mamy 7 mln ton na hałdach, a zaimportowaliśmy 10 mln ton. Polska energetyka zaczęła pracować w coraz większej mierze na węglu importowanym, który da się sprowadzić do kraju w cenie 180-190 zł, a znaczna część kopalń wydobywa dzisiaj... sam koszt wydobycia to jest 183 zł za tonę. No i znowu to można zrobić w jakiejś symbiozie pomiędzy menedżerami tych spółek, nie tylko kolejowych, między energetyką, ale także między rozumnymi działaniami po stronie załogi i jej reprezentacji. Więc tu pokazuję bardzo wyraźnie, że ten dialog... wziąłem już udział w komisji trójstronnej, będę tam stałym partnerem, że ten dialog społeczny nie tylko w wymiarze rząd-pracodawcy-związki zawodowe w Warszawie, na szczeblu centralnym, ale w każdym miejscu pracy powinien być racjonalnie zwolniony i umacniany, bo – powtórzę to raz jeszcze – nie czas dzisiaj wyprowadzać ludzi  na ulice i przynosić stratę gospodarce, firmom, w których się pracuje, ale racjonalnie podejmować decyzje do tego, co jest w samych firmach, w związku z tym...

Panie premierze,  a kiedy... jeżeli pan wspomniał już o energetyce, kiedy budowa elektrowni jądrowej w Polsce się rozpocznie? Ministerstwo Gospodarki zleciło badania i okazało się, że już ponad połowa, 51% Polaków zgadza się na elektrownię jądrową w Polsce.

No, to jest pytanie do przede wszystkim byłego ministra Grada, dzisiaj prezesa, trwają określone prace wstępne przygotowawcze...

A pan też jest za?

Zwracam uwagę, że... Sprawa jest bardziej skomplikowana. Po ostatnich zmianach na rynkach gazu, przy tej cenie gazu bardzo atrakcyjna wydaje się rozproszona energetyka gazowa. Jesteśmy przed decyzją dotyczącą, w jaki sposób będziemy zasilać energetykę ciepłowniczą, tę, która daje ciepło i daje energię elektryczną w okresie szczytowym. Mówimy też o dużych inwestycjach w sieci przesyłowe. Więc rozgrywa się ta bitwa o ogień na różnych poziomach i na różnych polach...

No tak, ja pytam, czy pan jest za tym, aby w Polsce powstała elektrownia jądrowa, pan jako pan, jako wicepremier i minister gospodarki.

Jeżeli utrzymałby się ten trend związany z kosztami gazu i wzrostem w Polsce jego wydobycia z krajowych źródeł, to wtedy w innym świetle stawia się rachunek ekonomiczny przy budowie jednej czy dwóch energetyk, zakładów produkcji energii jądrowej. Pamiętajmy o tym, że nie mamy lokalizacji, nie mamy uzgodnienia, na razie wskazuje się dwa, trzy miejsca w Polsce, one budzą ...

No tak, ale gdyby przyszedł ankieter SMG/KRC, tak jak chodził na zlecenie Ministerstwa Gospodarki, i zapytał: panie premierze,  tak – nie?

Zwracam uwagę, że patrzę na otoczenie, patrzę na gospodarkę niemiecką, wycofywało się z energetyki jądrowej. Ja twierdzę, że po najbliższych wyborach jednak przywrócą w jakiejś części produkcję, bez względu na ich wynik, produkcję energii atomowej. My mamy bardzo duże możliwości wykorzystania w oparciu o energię krajową. Pamiętajmy o kosztach tego przedsięwzięcia. I ja myślę, że rząd w tej nowej sytuacji cen gazu i kosztów wytwarzania energii elektrycznej z gazu jeszcze raz pewnie przeanalizuje już wkrótce decyzję w tej sprawie.

To ostatnie pytanie, panie premierze – półmetek rządu, to w 2013 roku zapowiadane przez premiera Donalda Tuska przewietrzenie Rady Ministrów. Pan będzie sugerował zmianę na jakimś stanowisku?

Nie byłem w tym półmetku, w zapleczu parlamentarnym rządu i koalicji...

No ale jest pan wicepremierem, to teraz razem będziecie podejmować decyzje.

Od trzech tygodni jestem wicepremierem, więc koncentruję się na tych sprawach pozornie na szczeblu operacyjnym i z wyobraźnią jeszcze nie patrzę na połowę roku i to sumowanie. Chciałbym, żeby to sumowanie było następujące: po pierwsze – mamy stabilność polityczną, która przyciąga inwestycje, mamy racjonalny dialog w parlamencie nie tylko w sprawach gospodarczych tak bardzo nam potrzebny, nie tylko w kontekście euro,  patentów, w kontekście nowych międzynarodowych regulacji dotyczących rynku telekomunikacyjnego, ale uzdrowienia także procesu inwestycyjnego, no bo nie pytał pan o to, ale przecież to, co wydarzyło się na lotnisku w Modlinie pokazuje bardzo wyraźnie,  że trzeba potrząsnąć procesem inwestycyjnym i wprowadzić inne regulacje w zakresie ustawy o zamówieniach publicznych, zdecydowanie odrzucającej najtańszą ofertę i podnoszące gwarancje dobrej jakości, bo nie stać nas na to, aby inwestycje o takim ciężarze gatunkowym ciągle odbijały się taką czkawką braku profesjonalizmu czy jakości, bo brak jakości kosztuje jak nigdy dotąd. Chcę w perspektywie nowej unijnej...

Panie premierze, to...

...skierować znaczną część tych środków na wytwory, produkty produkowane w kraju. Dla rynku motoryzacyjnego chcę przywrócić program gimbusów dla szkół, gminy przyjęły tę moją zapowiedź z wielką radością, bo on ustał w roku 2008, od tego czasu kilka tysięcy placówek szkolnych zostało zlikwidowanych w związku z niżem demograficznym więc to wsparcie...

Panie premierze,  na tych zapowiedziach będziemy dzisiaj kończyć. 2013 rok przed nami, a 4 stycznia tak naprawdę się okaże, co dalej z Modlinem, ale rozumiem, że pan premier wyraźnie krytycznie patrzy na to, co się tam dzieje.

Jestem posłem podwarszawskim, współtwórcą lotniska Modlin, jego wykorzystania...

Emocjonalnie związany.

...bardzo silnie jestem z tym związany, więc boli mnie to, że lotnisko, które uzyskało takie dobre wyniki lotnicze, bo to blisko milion osób byśmy już mieli za chwilę, ma ze względu na fuszerkę na głównym pasie takie poważne problemy.

Janusz Piechociński, wicepremier i minister gospodarki. Dziękuję bardzo.

Dziękuję bardzo.

Daniel Wydrych: Jeszcze krótko cytat, to Katarzyna Krasnodębska, Urząd Lotnictwa Cywilnego: „Sygnały o usterkach mieliśmy od początku funkcjonowania lotniska, ale do tej pory nie było tak silnych mrozów, a te powiększyły usterki”. Bogu chyba dziękować, że nie było naprawdę siarczystych mrozów, bo wtedy to by się rzeczywiście (...)

Nie no, od kuchni, chodzi o to, że wykorzystano do powierzchni złą zawartość z materiałów mineralnych takich higroskopijnych, efektem tego było wchłanianie wody i w czasie mrozów dodatkowy ruch. To tak jak margiel w ścianie, kiedy jest tynk, podobny efekt. Stąd m.in. tych 90 ludzi, którzy obtłukuje w tej chwili pas startowy w Modlinie, zalewa to żywicą i czeka nas dużo poważniejsze, latem pewnie, płynne wymienianie części pasa startowego.

D.W.: Wszystkiego dobrego w nowym roku.

Dziękuję bardzo.

(J.M.)