Cesarskie edykty i bokser na tronie, czyli koniec igrzysk starożytnych

polskieradio.pl
Marcin Nowak 14.08.2012
Obrazek starożytnego Olimpu
Obrazek starożytnego Olimpu, foto: Wikipedia/Immanuel Giel

Sporo wiemy o początkach starożytnych igrzysk olimpijskich. Jak na ironię, ich koniec znika w pomroce dziejów.

Zapraszamy do zapoznania się z pełną białych plam historią końca antycznego sportu.
Najazdy w III i IV wieku przyniosły zniszczenie lub zubożenie wielu antycznych centrów sportowych. Powoli, ale sukcesywnie, z antycznych miast zaczęły znikać gimnazjony. Gimnazjon to charakterystyczne dla greckiego świata połączenie obiektu sportowego z placówką edukacyjną. Zgodnie z antycznym ideałem człowiek powinien być kalos kai agathos, czyli piękny i dobry. Uczęszczający do gimnazjonów mogli korzystać z infrastruktury sportowej, a po skończonym treningu posłuchać starcia retorów, wykładu znanego filozofa, czy po prostu najnowszych plotek z ulicy. Na mniej zhellenizowanych obszarach stawał się klubem dla wąskiej, greckojęzycznej elity. Lepsza lub gorsza koniunktura nie zabiłaby tak długiej tradycji. Zmienił się także klimat duchowy.
O ile IV stulecie rozpoczyna się wielkim prześladowaniem chrześcijan, o tyle kończy się szeregiem ustaw cesarza Teodozjusza zmierzających do delegalizacji wszelkich kultów pogańskich. Nowa religia odziedziczyła w spadku po judaizmie nieufność wobec greckiej agonistyki. Dla moralistów epoki, dbanie o tężyznę grzesznego ciała, ćwiczenia wykonywane nago były tylko sposobem czczenia złowrogich demonów. Wychowani w klasycznej kulturze chrześcijańscy pisarze dość często jednak odwołują się do sportowych metafor, które musiały być czytelne dla ogółu. Wiele wskazuje na to, że często nie obca im była również praktyka.

W żywotach Ojców Jurajskich czytamy na przykład o opacie, który z pomocą ćwiczeń gimnastycznych przywraca zdrowie zniszczonemu ascezą bratu. Jednak im bardziej zagłębiamy się w wieku średnie, tym rzadziej trafiamy na antyczną dbałość o ciało. Potraktowany na równi z będącym w odwrocie pogaństwem sport, był w najlepszym razie tolerowaną, ale skazaną na powolne zamieranie tradycją. W miejsce bohaterów homeryckich eposów wzorem do naśladowania stali się egipscy anachoreci. Malejąca popularność i zanik dotacji państwowych stały się gwoździami do trumny greckiej agonistyki.
U Mojżesza Choreńskiego czytamy, że z woli imperatora rzymskiego Warazdates otrzymał władzę w Armenii. Jego wuj i poprzednik, Pap, został zamordowany z rozkazu cesarza Walensa. Krótkie panowanie Warazdata nie wyróżnia go niczym spośród innych klienckich władców kraju rozdzieranego między dwa zwaśnione mocarstwa. Skreślona przez Mojżesza krótka charakterystyka ormiańskiego władcy daje nam kilka bezcennych informacji na temat jego sportowej kariery.

Czytamy, że w młodości wielokrotnie wykazywał się odwagą, świetnie strzelał z łuku i zwyciężał w zawodach bokserskich podczas igrzysk w Pizie, Heliopolis i w samej Olimpii. Jego zwycięstwo jest niezwykle trudne do wydatowania. Szacunki historyków wahają się miedzy latami 60’ a 80’ IV wieku. Za sprawą swojego zwycięstwa, armeński pięściarz na tronie długo uchodził za ostatniego znanego z imienia olimpijskiego championa.

Nie tak dawno, w 1994 roku znaleziono brązową plakietkę zawierającą imiona zwycięzców z tego okresu. Wiemy dzięki niej, że w 385 roku najlepszym pięściarzem wśród chłopców był Aureliusz Zopyrus. Ostatnie generacje antycznych sportowców pozostają dla nas zupełnie anonimowe. Informacje, jakie mamy na temat kontynuowania zawodów mają wyłącznie charakter poszlakowy. Ówczesnych pisarzy nie interesowało, kto zwyciężał w biegu na stadion czy w pięcioboju. W roku 393 Teodozjusz Wielki miał wydać edykt zakazujący organizowania igrzysk olimpijskich.

Pisał o tym żyjący w XI wieku mnich Grzegorz Kedrenos, źródło późne i raczej niewiarygodne. Wydaje się, że w świetle wydanych uprzednio ostrych regulacji przeciw pogańskim kultom nie było potrzeby wydawania osobnego edyktu. Jeśli nawet cesarz zdecydował się bezpośrednio uderzyć w igrzyska, nie przeszkadzało to w tym, by przez jakiś czas trwały nadal poza prawem.

W 426 r. Teodozjusz II miał dokończyć dzieło dziadka i zburzyć święty okręg kultowy Altis w Olimpii. Choć świadectwa archeologiczne zdają się tego nie potwierdzać, nawet bez gorliwości chrześcijańskich cesarzy infrastruktura musiała coraz bardziej popadać w ruinę. Ludzka energia przeniosła się na inne tory. Wyścigi kwadryg, przeżywające swoją drugą młodość, przetrwały niemal do końca średniowiecza. Choć jeszcze w II wieku Tertulian nazywał cyrkowe gonitwy najohydniejszym zabobonem, kres ich organizowaniu przyniósł nie krzyż, a zwyczajny brak funduszy.

Upadające pod naporem Turków Bizancjum nie miało dość środków na drogie widowiska. Wiemy, że do 520 roku odbywały się igrzyska izolimpijskie (czyli mające program wzorowanym na tym z Olimpii) w Antiochii, mieście dawno schrystianizowanym. Jeszcze pół wieku później uczczono nagrobnym epitafium młodziutkiego atletę z Gazy. Badania archeologiczne w samej Olimpii zdają się świadczyć, że zawody rozgrywano w dalszym ciągu, czy jednak odbywały się regularnie? Ostatecznie gdzieś w VI wieku trzęsienia ziemi lub najazdy Słowian ugasiły olimpijski ogień na ponad tysiąc lat.

Roman Żuchowicz, man, polskieradio.pl

sortuj
liczba komentarzy: 0
    Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!