Polskie Radio

Kontrola na granicach wpłynie na gospodarkę?

Ostatnia aktualizacja: 14.09.2015 21:13
Po jedenastu latach w Unii Europejskiej i ośmiu w strefie Schengen, Polacy przyzwyczaili się to swobodnego przepływy osób, towarów, usług i kapitału.
Audio
  • Kryzys imigrancki w Europie wpłynie na sytuację gospodarczą w Polsce? /Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
Węgry. Strumień uchodźców zmierza w kierunku Austrii
Węgry. Strumień uchodźców zmierza w kierunku AustriiFoto: EPA/CSABA KRIZSAN

Teraz - w związku z kryzysem migracyjnym, który dotknął nasz kontynent - tymczasowe kontrole na granicach przywrócili Niemcy. W ślad za nimi  idzie Austria.  Taką opcję rozważa też Belgia. Czy i jak wpłynie to na naszą gospodarkę?

Przejściowe perturbacje

Kraje Unii Europejskiej to nasz największy partner handlowy. Jak wynika z najnowszych danych  Głównego Urzędu Statystycznego, 79 procent polskiego eksportu trafia do państw Wspólnoty (dane za I-VII 2015 r.). Przywrócenie kontroli na granicach wewnętrznych Unii, istotnie tego stanu nie zmieni, możliwe są co najwyżej przejściowe perturbacje.

- Wprowadzenie ograniczeń w funkcjonowaniu strefy Schengen z pewnością przełoży się na osłabienie przewozów handlowych, ale powinien być to wpływ przejściowy. Zapewne po jakimś czasie firmy dostosowałby się do tych ograniczeń i dynamika polskiego handlu zagranicznego powróciłaby to wcześniejszych trendów - twierdzi Piotr Bujak, ekonomista banku PKO BP.

Rykoszetem w handel przygraniczny

I choć w skali makro przywrócenie kontroli granicznych nie powinno mieć  większego wpływu na naszą gospodarkę, to w skali mikro już tak. Chodzi m.in. o tzw. małą turystykę.

- Jeżeli ktoś chciałby wyskoczyć zagranicę, bo do granicy ma 50 kilometrów i miałby ochotę spędzić godzinę, półtorej w ciekawym miejscu, to granicy nie będzie przekraczał, bo to może trwać godzinę, trzy, pięć. W związku z tym mały ruch turystyczny na pewno będzie bliski wymarcia. Najprawdopodobniej nie będzie też przekroczeń związanych z robieniem zakupów, więc to momentalnie popsułoby koniunkturę handlowcom po obu stronach granicy - mówi Piotr Soroczyński, główny ekonomista Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.

Stracą przewoźnicy

Wprowadzenie ograniczeń w funkcjonowaniu strefy Schengen obije się także na przewoźnikach. I choć ci na razie nie chcą spekulować, ile będzie to kosztować, to pewnym można być tego, że ktoś będzie musiał np. zapłacić kierowcom za dodatkowe godziny pracy.

- Po przywróceniu normalnych kontroli granicznych, w grafik przewozów będzie trzeba wpisać taką niewiadomą liczbę pod tytułem "czas przekroczenia granicy". To czasem mogłoby być pół godziny, a czasem sześć, w zależności od kolejek – dodaje ekspert KUKE.

A to mogłoby sprawić, że podróżni zamiast autobusów, będą wybierać kolej albo samoloty.

Kosztowna odbudowa infrastruktury

Przywrócenie kontroli na wewnętrznych granicach strefy Schengen, to problem nie tylko dla handlu przygranicznego, czy przewoźników autokarowych, ale także kosztowne wyzwanie logistyczne.

- Tak naprawdę nie ma już infrastruktury, która by pomagała dokonywać typowych kontroli na granicach, do jakich kiedyś byliśmy przyzwyczajeni, a których w obrębie strefy Schengen nie ma. W związku z tym można sobie wyobrazić, że w tej chwili, gdyby miały być w takiej skali robione, z taką dokładnością, jak to było robione niegdyś, to oczywiście nie ma na to miejsca, nie ma infrastruktury, żeby dokonywać takich kontroli w cywilizowanych warunkach – zauważa Piotr Soroczyński .

A odbudowa zaplecza logistycznego na granicach wymagałoby dodatkowych, bardzo dużych nakładów finansowych.

Błażej Prośniewski, mp