Polskie Radio

IPN wszczyna śledztwo ws. ewentualnego fałszerstwa w dokumentach TW "Bolka"

Ostatnia aktualizacja: 25.02.2016 20:18
Prezes IPN Łukasz Kamiński poinformował, że decyzję podjęto w związku z oświadczeniami byłego prezydenta, a także w związku z zawartością samych dokumentów.
Audio
  • Prezes IPN Łukasz Kamiński: wersja Lecha Wałęsy wymaga zweryfikowania (IAR)
Łukasz Kamiński zapowiedział, że dokumenty zostaną zbadane przez grafologa
Łukasz Kamiński zapowiedział, że dokumenty zostaną zbadane przez grafologaFoto: PAP/Jacek Turczyk

Śledczy zbadają, czy funkcjonariusze SB fałszowali dokumenty dotyczące Lecha Wałęsy w celu osiągnięcia korzyści majątkowych. Jak mówił szef IPN, wersja ta wymaga zweryfikowania w trybie procesowym, w ramach śledztwa, ponieważ taki ewentualny czyn jest przestępstwem ściganym z urzędu.

Łukasz Kamiński poinformował, że taką decyzję podjął prokurator oddziałowej komisji ścigania zbrodni przeciwko narodowi polskiemu w Białymstoku.

Prezes IPN powiedział też, że dokumenty, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami zostaną zbadane przez ekspertów, w tym poddane ekspertyzie grafologicznej.

Domaga się tego też Lech Wałęsa, który podkreśla w swoim ostatnim wpisie w serwisie Wykop, że "jeśli uwierzycie i przypiszecie mi autorstwo tych paszkwili publikowanych przez IPN, potrzebne będą konsultacje międzynarodowych fachowców i autorytetów".

Były prezydent kolejny raz podkreśla, że nigdy go nie złamano, nie współpracował agenturalnie i na nikogo nie donosił. "Nie brałem pieniędzy za tak nikczemne działanie" - zapewnia.

"Musieli wykazywać, że współpracuję, i pisali za mnie donosy, by brać na moje konto pieniądze" - pisał Lech Wałęsa na swoim mikroblogu.

Szef Instytutu tłumaczył, że śledztwo trafiło do Białegostoku, ze względu na obciążenie pracą warszawskich prokuratorów.

Kamiński ujawnił, że IPN po włączeniu dokumentów do zasobów archiwalnych kontaktował się w tej sprawie z Lechem Wałęsą. - Nie ma takiej procedury, by kontaktować się przed włączeniem jakichś zasobów do zasobu archiwalnego z osobami, których one dotyczą. Natomiast zgodnie z obowiązującymi przepisami pan Lech Wałęsa już po włączeniu został poinformowany, że takie dokumenty się w naszym archiwum znalazły i że zgodnie z obwiązującymi procedurami może się z nimi zapoznać - powiedział szef IPN.

Akta z domu Czesława Kiszczaka

Pierwsze materiały znalezione w domu zmarłego szefa komunistycznej bezpieki Czesława Kiszczaka, zostały udostępnione w warszawskiej czytelni Instytutu Pamięci Narodowej w poniedziałek.

Dotyczą one tajnego współpracownika SB o pseudonimie Bolek. Wśród nich jest między innymi datowany na 19 grudnia 1970 roku "Wniosek o opracowanie kandydata na tajnego współpracownika".

Czytamy w nim, że kandydat "od początku zajść grudniowych był (...) członkiem komitetu strajkowego w stoczni, brał aktywny udział w zajściach ulicznych przed Komitetem Wojewódzkim PZPR oraz Komendą Miejską M.O." Znajduje się tam też zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, datowane na 21.12.1970 r. podpisane nazwiskiem Lecha Wałęsy.

W dokumencie czytamy, że oprócz zobowiązania do utrzymania w tajemnicy kontaktów z SB, domniemany podpisujący zapewnia, że będzie "współpracować ze służbą bezpieczeństwa w wykrywaniu i zwalczaniu wrogów PRL".

Dokument kończy się zdaniem "Przekazywane informacje będę podpisywał pseudonimem "Bolek" i podpisem "Lech Wałęsa".

Pokwitowania i donosy

Wśród innych dokumentów są pokwitowania odbioru pieniędzy podpisane Bolek. Są również liczne donosy, dotyczące pracowników stoczni w Gdańsku.

TVN24/x-news

W dokumentach znajdują się opisy nastrojów panujących wśród robotników, ich działań przeciwko władzy ludowej. Pojawiają się nazwiska "Uważam, że Jasiński i Popielewski mogą być członkami jakiejś komórki organizacyjnej, która może zorganizować strajk" - pisze TW "Bolek" w jednym z donosów.

Dalej wskazuje też, jak mógłby się bardziej uwiarygodnić przed kolegami: "Wskazane, aby dla lepszego zakonspirowania mojej osoby, wezwać mnie na MO gdyż inne osoby z mojego wydziału są zorientowane o mojej działalności w Radzie Delegatów i niewzywanie mnie na komendę może wzbudzić różne podejrzenia" - miał przekazywać swojemu oficerowi prowadzącemu TW "Bolek".

Radził też, jak przesłuchiwać na komendzie innego stoczniowca "Rozmowa z nim powinna być delikatna, gdyż może on bardziej zamknąć się w sobie i nie uzewnętrzniać swoich myśli" - twierdził TW "Bolek".

Akcja "Ambasador"

Wśród dokumentów jest też raport sygnowany przez SB, który dotyczy "wybrakowania oryginalnego doniesienie tw ps."BOLEK" z dnia 12.01.1971 roku, wyłączonego z teczki pracy (...). "Dokument ten wykorzystany został w działaniach specjalnych krypt. "Ambasador" realizowanych w pierwszej dekadzie 1982 r."

Chodzi o akcję komunistycznych służb, mającą na celu zdyskredytowanie Lecha Wałęsy w oczach Zachodu i niedopuszczenie do przyznania mu Pokojowej Nagrody Nobla. W innym, ręcznie pisanym dokumencie dotyczącym stoczniowców, TW Bolek pisze o złych nastrojach wśród załogi, dzieli się też swoimi podejrzeniami dotyczącymi jednej z osób i jej zaangażowania w działalność opozycyjną.

Serwis specjalny
Bolek-1-Kow-(9)_663.jpg
AKTA CZESŁAWA KISZCZAKA

Otrzymuje też zadania w związku z pojawieniem się antyrządowych ulotek - "dążyć do ustalenia, gdzie przepisywane lub powielane są ulotki, kto jest ich autorem", "ustalić szczegóły dotyczące organizowania ewentualnego strajku", "odnośnie Sorskiego Leszka (osoba podejrzewana o działalność opozycyjną - przyp.red.) ustalić wszystkie jego kontakty i ewentualny ich charakter. Oficer prowadzący wskazuje też kolejne spotkania, które w połowie stycznia 1971 roku odbywają się dwa dni z rzędu.

Postanowienie o rozwiązaniu współpracy

Jest też datowane na 9.06.1976 rok postanowienie o rozwiązaniu współpracy z TW Bolek. Tam czytamy, że celem pozyskania współpracownika, było "rozeznanie działalności kierownictwa Komitetu Strajkowego oraz innych osób wrogo działających po wypadkach grudniowych 1970 ro., w Stoczni Gdańskiej".

Z dokumentu dowiadujemy się, że TW Bolek "od roku 1970 do 1972 przekazał szereg cennych informacji dot.destrukcyjnej działalności niektórych pracowników. Na podstawie otrzymanych materiałów założono kilka spraw. W tym czasie dał się poznać jako jednostka zdyscyplinowana i chętna do współpracy".

Autor dokumentu tłumaczy, że po ustabilizowaniu sytuacji w stoczni, ze strony tajnego współpracownika "dało się zauważyć niechęć do dalszej współpracy". Oficer SB stwierdza też, że TW Bolek podczas zebrań stoczniowej załogi, "bez uzasadnienia krytykował kierownictwo".

Rozmowa dyscyplinująca

Po każdym takim wystąpieniu przeprowadzano z nim rozmowę dyscyplinującą, ale tajny współpracownik tłumaczył, że "bez zabierania głosu w obronie pracowników, straci całkowicie zaufanie w załodze". W związku z wystąpieniem 11.02.1976 roku 30.04.1976 roku został zwolniony ze Stoczni Gdańskiej. "Biorąc pod uwagę niewłaściwe zachowanie t.w.Bolek i to, że został zwolniony ze stoczni, uważam wyeliminowanie go z czynnej sieci agenturalnej, posiadaną teczkę personalną i roboczą złożyć do archiwum".

Czytaj więcej
IPN Bolek 1200.jpg
Co zawiera teczka pracy TW "Bolka"

W podsumowaniu współpracy z tajnym współpracownikiem Bolek, SB podkreśla, że "za przekazywane informacje był wynagradzany i w sumie otrzymał 13.100 złotych, wynagrodzenie brał bardzo chętnie.
W dokumentach udostępnionych dziennikarzom i historykom jest też list do dyrektora Archiwum Akt Nowych w Warszawie, datowany na 5 kwietnia 1996 roku i podpisany przez Czesława Kiszczaka.

Jego autor pisze, że zachowane materiały dotyczące TW Bolka do 1989 roku chronił przed wykorzystaniem do kompromitacji Lecha Wałęsy oraz ruchu, któremu przewodził (Solidarności).

Po 1989 natomiast - jak dodaje - zdecydował się chronić je przed ich zniszczeniem lub wykorzystaniem do rozgrywek politycznych, zarówno przez ludzi lewicy, jak i prawicy. Autor listu dodaje, że dokumenty należałoby udostępnić "poważnym naukowcom-historykom (...) w spokojniejszych czasach", by ułatwić im "obiektywne i rzetelne opisanie naszej najnowszej historii". Prosi też, by uczyniono to nie wcześniej niż 5 lat po śmierci Lecha Wałęsy.

Wyjaśnienia Lecha Wałęsy

Na razie nie wiadomo, czy dokumenty znalezione w domu Czesława Kiszczaka są prawdziwe. Sam Lech Wałęsa zapewnia, że nie został złamany przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa.

TVN24/x-news

Według Wałęsy jego przegrana polega na tym, iż "prawie wszyscy" uwierzyli, że 46 lat temu doszło do jego krótkiej współpracy z SB. - To nieprawda - napisał Wałęsa. "Nie jestem w sanie jednak Was Przekonać. Dziękuję, zdradziliście mnie nie ja Was" - napisał Lech Wałęsa.

Udostępnione przez IPN dokumenty liczą ponad 750 stron.

IAR, PAP, bk

Czytaj także

Dokumenty z domu Czesława Kiszczaka. List o zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki

Ostatnia aktualizacja: 24.02.2016 23:59
Wśród upublicznionych przez IPN dokumentów znajdują się fragmenty listu Czesława Kiszczaka do nieznanej osoby. Obarcza on odpowiedzialnością za zamordowanie ks. Jerzego Popiełuszki nadgorliwych funkcjonariuszy bezpieki.
rozwiń zwiń