Strzały padły o poranku czasu lokalnego w bazie Navy Yard położonej niemal w centrum Waszyngtonu. Na miejsce przyjechały oddziały policji i FBI. Specjalne jednostki SWAT wkroczyły na już na teren i przeczesują poszczególne budynki.
Strzelanina w Waszyngtonie - czytaj więcej
Według najnowszych danych nie żyje 7 osób, w tym napastnik, a co najmniej 4 osoby zostały ranne - w tym oficer policji i strażnik w bazie.
Sprawca miał najpierw otworzyć ogień w siedzibie dowodzenia - Naval Sea Systems Command. Oddział ten zajmuje się kupnem, utrzymaniem i budową statków oraz łodzi podwodnych.
Jak donosiły amerykańskie media - jeden z napastników zabarykadował się w pomieszczeniu na terenie bazy. Według określenia mediów był to "łysy, szczupły Afroamerykanin". Portal NBC donosi, że sprawca był uzbrojony w karabin AR-15. To broń używana w amerykańskiej armii. To prawdopodobnie ten mężczyzna został zastrzelony.
Wszystkim pracownikom bazy nakazano pozostać w pomieszczeniach. W budynku pracuje około 3 tysiące osób. Kamery wideo zarejestrowały też helikopter medyczny, który wylądował na dachu budynku, by zabrać stamtąd ludzi. Na Twitterze pojawiły się też zdjęcia z miejsca strzelaniny, na których widać rannych cywilów.
Władze USA traktują sytuację bardzo poważnie, ponieważ do strzelaniny doszło w obiekcie wojskowym. Z powodu strzelaniny wstrzymano ruch na pobliskim lotnisku Ronalda Reagana.
Navy Yard to historyczny obiekt, w którym obecnie mieści się dowództwo inwestycji marynarki wojennej. Jest ono odpowiedzialne za projekty, zakupy i budowę okrętów oraz łodzi podwodnych. Roczny budżet dowództwa to 30 miliardów dolarów.
mc, man, IAR, PAP, polskieradio.pl, NBC, Reuters
