Na planie filmu wykorzystano ponad 3 tysiące prawdziwych kostiumów i ok. 400 par butów. Kolejną duża partię stanowiło około 1000 kostiumów wojskowych i ok. 600 par butów. Niektóre z elementów ubiorów "występują" na ekranie w kilku wersjach, stopniowo postarzanych wraz z rozwojem akcji. Nad wszystkim czuwały dwie kobiety: Magdalena Rutkiewicz-Luterek i Dorota Roqueplo.
Powstanie Warszawskie - serwis specjalny >>>
- Dokumentację do "Miasta 44" zbierałam latami, a gdy tylko pierwsze jaskółki zaczęły zwiastować, że za kilka lat taki film ma szansę powodzenia, moja praca przybrała na tempie. Bardzo chciałam uniknąć błędów - mówi w Jedynce Rutkiewicz-Luterek, odpowiedzialna za wojskową część kostiumów. Jednak nie wszystkie informacje dotyczące bohaterów, które przekładają się na ich kostium, określone są w filmowym scenariuszu. - Tak było w przypadku Beksy (w tej roli Antoni Królikowski), którego przeszłość nie została opowiedziana. Poznajemy go jako wesołka, najsympatyczniejszego chłopaka z całej tej grupy Polski Podziemnej i należało mu przydać jakiś element, który go wyróżni - opowiada w rozmowie z Karoliną Rożej.
Beksa otrzymał więc kurtkę - harcerską kangurkę, na której spostrzegawczy widz zauważy czerwoną odznakę samarytanina. Ten szczegół przeistacza charakter postaci, która później ratuje życie głównego bohatera. - Inny bohater, którego ubóstwiałam, Michał Żurawski jako "Czarny", dowódca grupy zabijaków, taki Rambo z Czerniakowa, jest w skórze, podartej odzieży, która nie jest mundurem. I on nosi torbę raportówkę, do której przyczepione są dwa żelazne niemieckie krzyże. Czy to oznacza, że jest zdrajcą? Nie, to znaczy, że zabił Niemców i zabrał im to jako talizman, coś co pozwala mu dalej iść i zwyciężać. To są takie małe tajemnice, które staram się zawsze zawrzeć w kostiumie - wyjaśnia Magdalena Rutkiewicz-Luterek.
Michał Żurawski jako "Czarny" i Józef Pawłowski jako Stefan. Kadr z filmu "Miasto 44"
Kultura w Polskim Radiu w serwisie You Tube >>>
Podobnie do tworzenia bohatera podchodzi Dorota Roqueplo, która przygotowała cywilne stroje dla aktorów "Miasta 44".- Drugi kostium filmowej "Biedronki" u mnie ma kod środowiskowy. Jest kostiumem służb maltańskich, umundurowałam ją więc, a zarazem dałam środowisko, z którego pochodzi - wyjaśnia arkana swojej pracy.
Roqueplo podkreśla, że kojarzone z wojną zieleń i brąz nie znajdują zastosowania w cywilnych strojach bohaterów filmu, a te przecież także budują "Miasto 44". - Wtedy się nosiło czerwienie, borda, pomarańcze, róże. Chciałam wyciągnąć prawdziwe kolory tego filmu - opowiada. Kostiumografka podkreśla, że film to łańcuszek, dlatego ustalenie kolorystycznej gamy całego filmu odbywało się wraz z reżyserem, operatorem i scenografem. - Jeśli jedno oczko zostanie w nim źle zamontowane, wszystko się wali - wyjaśnia.
Dorota Roqueplo przyznaje, że podobnie jak aktorom, twórcom poszczególnych elementów filmu trudno jest uwolnić się od kreowanej na planie rzeczywistości. - Człowiek się obkleja tymi historiami, robienie filmów wojennych wykańcza energetycznie. Ja "siedziałam w wojnie" od pewnego czasu, bo to był mój trzeci film wojenny w ciągu dwóch lat - powiedziała.
To doświadczenie pomogło jednak odnaleźć się w epoce i przystąpić do tworzenia koncepcji kostiumów z czasu Powstania Warszawskiego. - Choć wojna trwała w Warszawie uważałam, że muszę pokazać piękne miasto przed powstaniem, nawet troszeczkę surrealistycznie.
Kadr z filmu Jana Komasy "Miasto 44"
Kultura w radiowej Jedynce >>>
Kto i dlaczego w "Mieście 44" nosił za pazuchą laleczkę? Czy kostium powinien się wyróżniać, czy stapiać z postacią i stawać niezauważalny? Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy, którą prowadziła Karolina Rożej.
"Sobota z Radiową Jedynką" - zapraszamy do słuchania między 9.00 a 20.00.
(asz, ei)