Polskie Radio

Rozmowa dnia: Jacek Sasin

Ostatnia aktualizacja: 29.07.2014 07:15
Audio
  • Jacek Sasin, kandydat PiS na prezydenta Warszawy o wyborczych szansach jego partii (Sygnały dnia/Jedynka)

Krzysztof Grzesiowski: Poseł Jacek Sasin, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry, panie pośle.

Jacek Sasin: Dzień dobry.

K.G.:  Może pan da się namówić, dzisiaj rozmawiamy ze słuchaczami, co było, gdyby robili co innego jak robią. Pan jest magistrem historii po Uniwersytecie Warszawskim, po Wydziale Historycznym?

J.S.: Tak, jestem magistrem historii i właściwie jak już podjąłem decyzję, żeby studiować historię, a było to dosyć wcześnie, bo chyba jeszcze w szkole podstawowej miałem takie mocne postanowienie, to chciałem zostać nauczycielem. I to był jakiś taki mój cel. No a potem potoczyło się to trochę inaczej, zostałem urzędnikiem, potem politykiem i tak jest do dzisiaj.

Daniel Wydrych: A to ciekawe, bo pan Grzegorz ze Skarżyska, nasz słuchacz, magister historii, postanowił zostać kierowcą, wielkie, ogromne ciężarówki. Można i tak.

J.S.: Można i tak, myślę, że to w ogóle jest dosyć powszechny trend dzisiaj, że bardzo wiele osób pracuje w zupełnie innych zawodach niż sobie najpierw wymarzyło, a potem kończyło szkoły. No cóż, takie czasy.

K.G.:  Hm... Ale istnieje teoretyczna szansa, że będzie pan urzędnikiem. O tym oczywiście zdecydują wyborcy. W listopadzie podczas wyborów samorządowych jest pan kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta stolicy, na prezydenta Warszawy. Znaczy pan zgodził się, załóżmy, że była taka potrzeba, oczywiście, ale ze świadomością zwycięstwa?

J.S.: Wie pan, no, myślę, że do każdych wyborów staje się z mocnym postanowieniem odniesienia zwycięstwa i...

K.G.:  Niektórzy mówią, że teraz się przetrę, a zobaczymy, co będzie za cztery lata.

J.S.: Nie, ja zakładam, że te wybory mają być wyborami zwycięskimi. Oczywiście jestem realistą, wiem, że będzie to trudne zadanie, to nie będzie taki spacerek miły i przyjemny, ale myślę, że jeśli poważnie do tych wyborów podejdziemy wszyscy, a mam na myśli po pierwsze kandydatów, którzy... wszystkich kandydatów, którzy będą rozmawiać rzeczywiście o problemach Warszawy, o tym, jak je rozwiązywać, a nie prowadzić taką kampanię nastawioną na dyskredytowanie kontrkandydatów, i z drugiej strony, jeśli poważnie do tych wyborów podejdą również warszawiacy, czyli będą wybierać, nie kierując się jakimiś swoimi tylko i wyłącznie politycznymi przekonaniami, ale będą wybierać lepsze pomysły, to myślę, że ta szansa wygranej jest całkowicie realna.

K.G.:  Ale sondaże pan zna.

J.S.: Oczywiście, że znam sondaże, ale o których sondażach pan mówi?

K.G.:  Z początku lipca sondaż Homo Homini. Hanna Gronkiewicz-Waltz 48%, Jacek Sasin... to jeszcze było wtedy, kiedy pana kandydatura nie była oficjalna, 18,5%.

J.S.: No właśnie, ale mówimy o sondażu, kiedy jeszcze nie byłem kandydatem nawet w tych wyborach prezydenckich w Warszawie, więc myślę, że te sondaże mają szansę się zmieniać i będę pracował nad tym, żeby ten wynik wkrótce był inny.

K.G.:  Ale zwycięstwo czy chociaż druga tura? Co pana interesuje?

J.S.: Nie no, interesuje mnie... No, panie redaktorze, interesuje mnie zwycięstwo, to jest oczywiste. Myślę, że każdy, kto staje w wyborach, chciałby wygrać. I to jest całkowicie naturalne. Druga tura, doprowadzenie do drugiej tury jest etapem do tego zwycięstwa. Myślę, że naprawdę jest to realne, jeśli będziemy rozmawiać poważnie o Warszawie, bo w Warszawie jest naprawdę bardzo dużo problemów. To nie jest tak, że pani Hanna Gronkiewicz-Waltz odnosiła same sukcesy w czasie swojej prezydentury, oczywiście będzie to tak przedstawiać, tych problemów nierozwiązanych jest rzeczywiście ogromna ilość.

Natomiast ja też chciałbym trochę zmienić podejście do tej kampanii, czyli jakby nie skupiać się nawet na krytykowaniu tego, co było, bo co było, to było i to się już nie odwróci, ale przedstawiać nowe pomysły, inne pomysły niż ma Hanna Gronkiewicz-Waltz, rozmawiać o tych pomysłach. Mam nadzieję, że pani prezydent będzie chciała rzeczywiście poważnie również do tych wyborów podejść, że będzie chciała debatować, myślę, że potrzebne są takie debaty kandydatów, tak, żeby wyborcy, warszawiacy wybierając ,też wiedzieli między kim a kim wybierają, między jakimi pomysłami wybierają. I to nie jedna debata, gdzie będziemy rozmawiać o wszystkim, czyli o niczym. Znaczy tak naprawdę potrzebna jest seria debat tematycznych, żebyśmy rozmawiali o komunikacji, o zagospodarowaniu przestrzennym, o sprawach społecznych, o innych ważnych problemach, chociażby o problemach dotyczących warszawskich nieruchomości. To jest po prostu potrzebne. Duża rola mediów, żeby zechciały również o tych debatach informować i w jakiś sposób przekazywać ich przebieg opinii publicznej.

Chciałbym, żeby warszawiacy wybierali świadomie, a nie wybierali w ten sposób, że wybierają pomiędzy szyldami partyjnymi, bo myślę, że samorząd, wybory samorządowe to w ogóle nie jest dobre miejsce do tego, żeby kierować się swoimi politycznymi sympatiami. Należy kierować się tym, co będzie dobre dla mojego miasta, dla tej społeczności, którą wszyscy mieszkańcy stanowią.

K.G.:  A co pan sądzi o takiej opinii Ryszarda Grobelnego, prezydenta Poznania, który powiada, że prezydenci miast nie są politykami, ale menedżerami?

J.S.: No, jest to dużo prawdy, muszę powiedzieć, że jest tutaj zdecydowanie dużo prawdy, bo tak duże miasto, jak Warszawa, również jak Poznań, jak inne wielkie miasta w Polsce, wymagają rzeczywiście umiejętności zarządzania i wymagają takiego oddania się temu zarządzaniu. Dobry menadżer to jest również... znaczy na to się składa bardzo wiele elementów, chociażby umiejętność podejmowania decyzji, to jest coś niezwykle ważnego. Ale dobry menadżer to jest też taki menadżer, który skupia się na tym, co robi, na zarządzaniu tym, co powierzono mu do zarządzania, w tym przypadku wyborcy, tym, co wybory powierzyli mu do zarządzania.

Ja mam takie wrażenie, że dzisiaj Warszawa właśnie jest pozbawiona takiego dobrego menadżera, dzisiaj Warszawa ma prezydenta, ale ma prezydenta, który ma bardzo wiele różnych obszarów aktywności i w związku z tym to administrowanie Warszawą przekazuje urzędnikom, brak takiego jednego ośrodka decyzyjnego, co jest niezwykle ważne, koordynującego te wszystkie działania. Pani prezydent Gronkiewicz-Waltz  poza tym, że jest prezydentem Warszawy, jest wiceprzewodniczącą rządzącej partii, bardzo aktywnie zresztą działającym, wypowiadającym się również na tematy ogólnopolityczne, zasiada... uczestnicząca we decyzyjnych gremiach Platformy Obywatelskiej, jest wykładowcą akademickim, co też zabiera jej bardzo dużo czasu, i po prostu chyba brakuje czasu na zarządzanie i na zajmowanie się Warszawą. Słyszałem takie opinie, że bardzo wielu warszawiaków zazdrości pracownikom naukowym i studentom Uniwersytetu Warszawskiego, bo oni mają łatwiejszy dostęp do pani prezydent, bo mogą się zapisać na dyżur do pani prezydent jako wykładowcy i mogą z nią łatwiej porozmawiać niż gdyby chcieli znaleźć prezydenta w Ratuszu...

K.G.:  Ale wracając jeszcze na chwilę, jeśli pan pozwoli, panie pośle, do tego, co powiedział Ryszard Grobelny. On to mówił w kontekście tzw. kadencyjności, zresztą pan też się kiedyś wypowiadał na ten temat, że coś z tym trzeba zrobić, że występuje tzw. wypalenie u rządzących. Ale u menedżerów też następuje wypalenie...

J.S.: Tak jest.

K.G.:  ...i wtedy stosowne gremia każdej spółki podejmują decyzję i dziękują temu menedżerowi, biorą następnego. Prezydent Gliwic, pan Zygmunt Frankiewicz, rządzi miastem od 1993 roku, to jest chyba rekord Polski, na poziomie oczywiście prezydentów miast. Zatem ograniczać czy nie ograniczać? To nie jest praktykowane w Europie.

J.S.: Być może nie jest to praktykowane w Europie, ale to nie znaczy, że jest to rozwiązanie złe.To znaczy to jest rozwiązanie, które jest praktykowane na tych wyższych stopniach władzy, władzy państwowej. Mamy ograniczenie kadencji prezydentów, prezydenta Rzeczypospolitej, no, jeśli ograniczamy kadencję prezydenta Rzeczpospolitej, którego jednak kompetencje do takiego bezpośredniego zarządzania są znacznie mniejsze niż prezydenta miasta i postawię również tezę taką, że ten wysiłek, który musi prezydent Rzeczpospolitej na co dzień podejmować, jest mniejszym wysiłkiem niż ten, który musi podejmować prezydent tak dużego miasta, jak Warszawa czy Poznań, bo ciągle się odnosimy do prezydenta Grobelnego, to myślę, że rzeczywiście to wypalenie jest naprawdę bardzo realne. I jeśli dbamy o to, jeśli myślimy o tym, żeby mieć tych prezydentów, menadżerów dobrze zarządzających powierzonym miastem, to myślę, że to jest takie rozwiązanie, które należałoby wprowadzić w życie. Ja tak naprawdę nie wyobrażam sobie, żeby po 8 latach rządzenia mieć jeszcze nowe pomysły, nową energię i nowe wizje na to, jak miasto powinno być zarządzane, jeśli przez 8 lat...

K.G.: To musi pan z prezydentem Frankiewiczem porozmawiać.

J.S.: Jeśli przez 8 lat nie dało się czegoś zrealizować i nie udało się wymyśleć dobrych rozwiązań, to myślę, że przez kolejne osiem też się tego nie wymyśli. Wie pan, ja znam pewnie... znaczy na pewno znam samorządowców, rzeczywiście nie prezydentów miast, ale burmistrzów chociażby, którzy jeszcze dłużej urzędują, ale nie jest to jakaś wartość. Ja uważam, że 8 lat to jest naprawdę bardzo dużo czasu, można bardzo wiele rzeczy zrobić, nawet najbardziej skomplikowane inwestycje można zrealizować, no, może nie takie duże, jak...

K.G.:  Chyba że się ich nie dokończyło, to wtedy (...) brzmi: chciałbym to dokończyć, dlatego kandyduję.

J.S.: Ja myślę, że dzisiaj wyborcy są na tyle mądrzy, że wybierają też takich kandydatów, którzy gwarantują, że pewne kluczowe sprawy w mieście będą kontynuowane niezależnie od tego, kto będzie prezydentem. Przecież nie jest tak, że jeśli pani Gronkiewicz-Waltz przestanie być prezydentem Warszawy, to nie będą realizowane inwestycje, które są dzisiaj realizowane, przecież to nie znaczy, że jeśli ja zastąpię panią Gronkiewicz-Waltz, to nie będę realizował chociażby budowy metra czy innych ważnych inwestycji. Podobnie jak pani Gronkiewicz-Waltz, kiedy przyszła po prezydencie Lechu Kaczyńskim, kontynuowała te inwestycje, które zostały zaczęte w czasie właśnie tamtej prezydentury. To jest coś naturalnego. Natomiast inwestycje w mieście, beton, żelbeton i to wszystko, co bardzo widać, co jest takimi pomnikami władzy i co najchętniej realizują prezydenci, no bo budują sobie właśnie w ten sposób takim pomnik, gdzie mogą przeciąć wstęgę i w tej aureoli budowniczego się pokazywać, to nie jest wszystko.

Miasto to nie jest tylko beton, to nie są inwestycje, to jest takie myślenie również o tym... o ludziach, o tym, żeby im żyło się miło i przyjemnie w tym mieście, żeby sprawiać, że ten poziom stresu, który w Warszawie jest niezwykle wysoki, to o tym mówią wszystkie badania, że ten poziom stresu będzie niższy, że będzie chciało się tutaj mieszkać, że nie tylko będą ułatwienia infrastrukturalne, ale też to wszystko inne, co decyduje o jakości życia. Myślę, że tutaj na tym poziomie będziemy się bardzo mocno z panią prezydent spierać, natomiast pewnie nie będziemy spierać się przy inwestycjach, możemy o jakichś szczegółach rozmawiać, które nas będą różnić, natomiast to jest coś, co trwa niezależnie od tego, kto jest włodarzem miasta.

K.G.:  Pan powiedział, że wybory samorządowe powinny być mniej polityczne, bo to jednak nie wybory do Sejmu czy do Senatu. Natomiast sądzi pan, że zadziała w przypadku wyborów samorządowych, no i w przypadku pana osoby jako kandydata na urząd prezydenta Warszawy owo porozumienie partii prawicowych? Bo tak Solidarna Polska, jak i Polska Razem Jarosława Gowina w wyborach do Parlamentu Europejskiego w Warszawie specjalnie nie zaistniały, więc jeśli próbować by to zsumować, to efektu nie daje.

J.S.: To prawda. To prawda, jeśli patrzymy właśnie tak bardzo mocno politycznie, to efektu nie daje, natomiast to, co pozytywne, na pewno jest po tym porozumieniu w tym wymiarze warszawskim samorządowym, to jest to, że te partie nie będą, jak myślę, jak wierzę i jak dzisiaj jest obietnica z tamtej strony składana, nie będą wystawiały swoich kandydatów, bo...

K.G.:  Bo to jest przedmiotem umowy wspólni kandydaci.

J.S.: Tak jest, tak jest. To, że nie będzie tych kandydatów ze strony... czy nie będzie dwóch dodatkowych kandydatów, z którymi trzeba by się było spierać i rywalizować o głosy, a przecież wybory prezydenta to są również wybory osobowości, to jest tak, że nie zawsze kandydat partii, która ma bardzo małe poparcie, ale będący jednak jakąś ciekawą osobowością, musi być nieznaczącym kandydatem. Więc na pewno dobrze, że jest jeden kandydat tych prawicowych środowisk i że to jestem ja, a nie są to kolejni kandydaci, gdzie te głosy będą się rozbijać. Są kandydaci wspólnoty samorządowej, lewicy, Platformy Obywatelskiej, ten wybór będzie rzeczywiście bardzo szeroki. Myślę, że każdy znajdzie swojego kandydata i nie ma potrzeby pewnie tych kandydatów mnożyć.

K.G.:  Tak się składa, panie pośle, że... to w sumie trochę nasza wina, mediów, że jeśli coś się dzieje w Sejmie, to przeważnie mówimy albo najczęściej mówimy o takich zdarzeniach, które budzą mnóstwo emocji, jakaś ostra dyskusja w parlamencie, nazwijmy to umownie od czasu do czasu pyskówka. Natomiast dzieją się rzeczy w Sejmie interesujące, o których mniej się mówi, i pan w jedną z takich rzeczy jest zaangażowany, a to może interesować sporą grupę naszych słuchaczy, którzy będą chcieli brać ślub niedługo. I to niekoniecznie będą chcieli pójść do urzędu stanu cywilnego. Sala, stół, pan grający na pile, tylko będą mogli wziąć ślub np. nad jeziorem, gdzieś na plaży, ewentualnie w powietrzu. Jest taki pomysł, żeby...

J.S.: To jest bardzo ważna zmiana w prawie...

K.G.:  ...żeby to zmienić.

J.S.: W tej chwili rzeczywiście zaczęły się w Sejmie prace nad nową ustawą o aktach stanu cywilnego. Sprawa jest mi o tyle bliska...

K.G.:  No bo pan był kierownikiem urzędu stanu cywilnego.

J.S.: ...że byłem kierownikiem urzędu stanu cywilnego w Warszawie, który jest bardzo poważną, potężną instytucją, bo w tak dużym mieście urząd stanu cywilnego. obsługujący tak bardzo wielu mieszkańców to jest potężna instytucja zatrudniająca ponad 100 pracowników, więc to nie jest tak, że jak często nam się kojarzy gdzieś w mniejszych miejscowościach, że urząd to tylko kierownik i nikt ponadto. I rzeczywiście był z tym problem, bardzo wiele osób w ten wyjątkowy moment zawarcia związku małżeńskiego chciało celebrować w wyjątkowy sposób, niekoniecznie w sali przed urzędnikiem, tylko właśnie w jakimś miejscu miłym, kojarzącym się z jakimiś wspaniałymi chwilami ze swojego życia, w sposób, który byłby zapamiętany na długo. Takich możliwości właściwie ustawowych nie było, chociaż szczerze mówiąc to się i tak działo w wielu przypadkach, bo też jakby urzędnik jest od tego, żeby wychodzić naprzeciw oczekiwaniom, jeśli one w rażący sposób nie łamią prawa.

Natomiast teraz ta ustawa to będzie regulować, rzeczywiście będzie taka możliwość, będzie można zawierać, jeśli taka będzie wola nowożeńców, zawierać te związki małżeńskie chociażby właśnie w restauracjach, ale również w parkach, w miejscach, które będą dawały należytą oprawę. To się będzie niestety wiązało z pewnym kosztem, bo taki ślub standardowy to jest coś, co jest usługą ze strony urzędu, który ten koszt będzie trzeba ponieść, to ja myślę, że przy tych wszystkich kosztach, które wiążą się z zawarciem związku małżeńskiego, z weselem, z tą całą oprawą, to nie będzie koszt taki, który będzie powodował, że bardzo wiele osób będzie musiało z tego zrezygnować.

K.G.:  I to jest zdaje się taka, to już na koniec, inicjatywa, która specjalnie nie budzi emocji na linii rządzący–opozycja.

J.S.: Tak, nie budzi jakichś kontrowersji. Myślę, że tutaj będziemy zgodnie nad tymi przepisami procedować.

K.G.:  Dziękujemy, panie pośle.

J.S.: Bardzo serdecznie dziękuję i miłego dnia.

K.G.:  Poseł Jacek Sasin, poseł Prawa i Sprawiedliwości, był gościem Sygnałów dnia.

D.W.: Absolwent Chrobrego.

K.G.:  Liceum im. Bolesława Chrobrego.

J.S.: Tak, tak.

D.W.: Nieistniejącego już.

J.S.: XX Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Chrobrego, niestety nieistniejące, a szkoda.

D.W.: A był pan przewodniczącym klasy? Bo to mogłoby tłumaczyć pańskie aspiracje prezydenckie.

J.S.: Nie, nie byłem przewodniczącym klasy, chociaż...

D.W.: Skarbnikiem też nie?

J.S.: ...chociaż pochwalę się, że... myślę, że byłem dobrym uczniem.

D.W.: Wzorowym.

J.S.: A może wzorowym to nie, bo prymus to też brzmi nie najlepiej, ale nie miałem jakichś większych problemów z nauką.

K.G.:  Poseł Jacek Sasin, dziękujemy raz jeszcze.

J.S.: Dziękuję jeszcze raz.

(J.M.)