Polskie Radio

Rozmowa dnia: Robert Tyszkiewicz

Ostatnia aktualizacja: 18.08.2014 07:15
Audio
  • Wiceprzewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych Robert Tyszkiewicz o sytuacji na wschodzie Ukrainy (Jedynka/Sygnały dnia)

Krzysztof Grzesiowski: Białostockie studio Sygnałów dnia, poseł Robert Tyszkiewicz, poseł Platformy Obywatelskiej. Dzień dobry, panie pośle.

Robert Tyszkiewicz: Dzień dobry, witam z pięknego, wschodzącego Białegostoku.

Pan poseł Tyszkiewicz jest wiceprzewodniczącym sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, więc może od tego wątku i międzynarodowego zacznijmy, jeśli pan pozwoli. Czy pan się spodziewał czegokolwiek więcej po spotkaniu szefów dyplomacji Niemiec, Francji, Rosji i Ukrainy w Berlinie, czegokolwiek więcej poza komunikatem, który brzmi: brak konkretnych ustaleń?

Chyba nikt nie spodziewał się więcej, ale nadzieję mieliśmy, przede wszystkim na zmianę postawy Rosji, bo wszak wszystkim nam wiadomo, że wystarczy jedna decyzja Kremla i cały ten bardzo groźny kryzys przejdzie do historii, wystarczy, aby Rosjanie zaprzestali wspierania swoimi siłami zbrojnymi, swoim uzbrojeniem, rakietami i polityką prowadzoną przez Kreml separatystów na wschodzie Ukrainy, abyśmy mieli powrót do pełnej stabilizacji w tej części Europy.

No tak, tylko niby dlaczego Rosja miałaby się tak zachować?

No, może dlatego,  że gwałci prawo międzynarodowe, że narusza ład światowy, że prowadzi i Unię Europejską, i Stany Zjednoczone, i samą siebie w stan takiego trwałego konfliktu, jak to niektórzy już dziś mówią, zimnego pokoju, w którym obie strony nawzajem stosują wobec siebie sankcje, co jest szkodliwe dla rynków, dla społeczeństwa. Już obserwujemy zaniepokojenie konsumentów choćby w sąsiadującym z moim regionem i z Warmią i Mazurami regionie kaliningradzkim, wzmożony ruch zakupowy tak zwanej turystyki handlowej przygranicznej. Ludzie będą próbowali, mówię o Rosjanach, uzupełniać te braki, które wywołuje embargo rosyjskie indywidualnymi zakupami, ale oczywiście w skali tak wielkiego państwa nie będzie to możliwe. Więc rośnie inflacja i ten kryzys dotyka przede wszystkim zwykłych ludzi, i to w przestrzeni o wiele większej niż tylko samo pogranicze rosyjsko-ukraińskie.

I ci zwykli ludzie w 85% popierają to, co robi prezydent Władimir Putin.

No tak, Putin, wręcz można powiedzieć, sam jest zakładnikiem nastrojów, oczekiwań, nadziei, buńczucznych zapowiedzi, takiego powrotu do języka polityki imperialnej, który sam wywołał, i dzisiaj nie bardzo wie, jak z twarzą wycofać się, bo jestem przekonany, że są już dziś w Rosji bardzo silne i ośrodki, i środowiska, które ostrzegają prezydenta Putina, że wojna handlowa z Zachodem będzie kosztowała Rosję zahamowanie rozwoju, że może być to cios o wymiarze cywilizacyjnym...

Nas też będzie kosztowała.

...uzależniający Rosję... Ale nie w takim rozmiarze, Europa, Polska z embargiem rosyjskim sobie poradzą. Dla Europy Rosja jest partnerem o wiele mniejszym niż odwrotnie, niż Europa dla Rosji, dla Rosji w wielu dziedzinach Europa jest podstawowym, fundamentalnym partnerem handlowym. Więc można powiedzieć, takie jest powiedzenie, że zanim gruby schudnie, to chudy może już być w stanie agonalnym. Nie życzymy tego ani sobie, ani Rosji, nie jesteśmy zainteresowani kontynuowaniem polityki sankcji, chcemy dobrych relacji, ale to wymaga od Rosji bardzo prostej decyzji zaprzestania eskalacji konfliktu na wschodzie Ukrainy.

Wracając jeszcze do tego berlińskiego spotkania, czy nieobecność ministra spraw zagranicznych Rzeczpospolitej, zacytuję posła Witolda Waszczykowskiego z Prawa i Sprawiedliwości, to „klęska polskiej dyplomacji”?

To jest stary argument i całkowicie nieprawdziwy. Trzeba przypomnieć, że to podczas uroczystości w Normandii, lądowania aliantów w Normandii, wspólną decyzją szefów państw, także polskiej decyzji, wypracowano formułę tak zwanego czworokąta, który właśnie w tym składzie od tego czasu systematycznie, no, jak na potrzeby chwili, to zbyt mało systematycznie, ale to właśnie w tym czworokącie Francja, Niemcy, Rosja, Ukraina ustalono, że dalej będzie prowadzony dialog, a wewnątrz Unii Europejskiej my jesteśmy w stałej konsultacji zarówno z naszymi partnerami niemieckimi, francuskimi, jak też ukraińskimi. Ale ta formuła wydała się wszystkim najkorzystniejsza do tego, by pracować nad przywróceniem pokoju.

Panie pośle, zmieńmy temat. Jest pan szefem kampanii Platformy w wyborach samorządowych. Dzisiaj dziennik Polska The Times publikuje wywiad z były premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem, który mówi, że od mniej więcej roku mówi o tym, że wybory samorządowe wygra Prawo i Sprawiedliwość. „Jestem co do tego absolutnie przekonany. Ta porażka dla Platformy Obywatelskiej będzie bardzo bolesna, ale zasłużona”, mówi Kazimierz Marcinkiewicz. Czyli jeśli będzie porażka Platformy, to spadnie to na pana.

Wielu polityków wieszczyło w poprzedzających nadchodzące wybory samorządowe aktach wyborczych porażkę Platformy. Przyjmuję i ten sygnał i wierzę, że podobnie jak siedmiokrotnie poprzednio, tak i tym razem Platforma wykaże zdolność do mobilizacji, do odnawiania swojej oferty politycznej i swojego kontaktu z wyborcami. A mam na to kilka argumentów, po pierwsze wybory samorządowe są najmniej polityczne ze wszystkich, jakie obserwujemy, tam bardziej wyborcy chcą ludzi...

No, mimo że politycy chcą je jak najbardziej upolitycznić.

Tak, tak, a my będziemy starali się pokazywać potencjał Platformy Obywatelskiej w samorządach, że rządzimy lub współrządzimy w 15 z 16 polskich województw, że wielu prezydentów polskich miast to ludzie bądź popierani przez Platformę, bądź reprezentujący Platformę Obywatelską, i że cała ta wielka drużyna samorządowa Platformy Obywatelskiej w miastach, regionach, gminach, powiatach posiada niesłychany potencjał i dorobek. I będziemy starali się to w kampanii pokazać, a Polacy według badań OBOP-u w ponad 70% są zadowoleni ze swojego samorządu, ze swoich lokalnych władz. Będziemy starali się pokazać, że warto głosować na dobrych gospodarzy, takich, których ludzie dobre znają, którzy potrafią przed nimi wykazać się jakimiś konkretnymi osiągnięciami.

No tak, pan ma pewną wizję, natomiast premier Donald Tusk miał w lipcu mówić o tym, że... przy okazji oczywiście wyborów samorządowych i w wyborach do sejmików wojewódzkich, że ściana wschodnia jest stracona, że Platforma może stracić władzę na Podlasiu, czyli u pana, w Lubelskiem, Warmińsko-Mazurskiem, Łódzkiem, Świętokrzyskiem, w Małopolsce, a także na Mazowszu. Czyżby premier się mylił?

Ja nie znam takiej wypowiedzi premiera. Spędzam z nimi ostatnio bardzo wiele czasu, między innymi ostatnie dwa tygodnie spędziliśmy na konsultacjach z każdym regionem Platformy Obywatelskiej w Polsce, z szerokimi delegacjami i naszych działaczy regionalnych, i samorządowców, aby omawiać problemy, wyzwania, zadania w kampanii wyborczej. My niesłychanie rzetelnie i premier niesłychanie rzetelnie i w sposób niesłychanie zmobilizowany podchodzi do nadchodzących wyborów, do przygotowania się do tych wyborów. I to jest pierwsza część odpowiedzi.

Druga – no nie jest jakimś szczytem inwencji politycznej twierdzenie, że Platforma Obywatelska nie jest w Polsce Wschodniej faworytem wyborczym. To jest pewna sytuacja historyczna zastana przez nas od wielu lat, a mimo to w takich miastach, jak Lublin, mamy prezydenta z Platformy, w takim mieście, jak Białystok, mamy prezydenta  z Platformy. Zamierzamy te zwycięstwa obronić i kontynuować. Jeżeli chodzi o sejmiki, bój będzie najtrudniejszy, ale wierzymy w to, że mamy co pokazać mieszkańcom w Polsce Wschodniej, bo kto wie, czy nie dzięki tym dodatkowym środkom z programu „Rozwój Polski Wschodniej” ta część naszego kraju nie jest przykładem największego awansu cywilizacyjnego. Zobaczymy, będziemy starali się spokojnie, odpowiedzialnie, cierpliwie dojść z tą informacją do naszych wyborców.

Czy, trzymając się jeszcze oczywiście wyborów do sejmików wojewódzkich, czy zatem Platforma może przegrać, ale dalej rządzić?

Zawsze, aby w wyborach sformować rząd...

Kwestia układu koalicyjnego.

Tak, aby sformować rząd, trzeba mieć zdolność koalicyjną. Jak wiadomo, Prawo i Sprawiedliwość raczej kojarzy się samorządowcom z awanturą, z wojną, a nie ze współpracą, kooperacją, kompromisem. Zdolność koalicyjna Platformy Obywatelskiej jest o wiele większa i jesteśmy... mamy też swoje doświadczenia, bo współrządzimy z PSL-em, a w wielu innych strukturach samorządu także z innymi partnerami politycznymi, więc mamy tu swoje doświadczenia i zamierzamy je wykorzystać. Oczywiście rzecz w tym, aby Prawo i Sprawiedliwość nie zdobyło samodzielnej większości, i to zadanie przyjmujemy do wykonania i będziemy starali się przekonać wyborców, że oddawanie samodzielnie rządów Prawu i Sprawiedliwości w polskim samorządzie to będzie katastrofa dla dotychczasowej polityki rozwojowej i zatrzymanie tego intensywnego procesu inwestycji w cele publiczne, jakie obserwujemy od ostatnich 8 lat.

Czy sądzi pan, że na Podkarpaciu i w Małopolsce tej wizji mieszkańcy nie widzą? Bo tam zdaje się Prawo i Sprawiedliwość, tak przynajmniej twierdzą ci, którzy się znają i potrafią liczyć głosy, Jarosław Flis, socjolog, na przykład właśnie o tym mówił. Tam PiS będzie rządził samodzielnie.

Sondażami wyborów się nie wygrywa i dzisiaj urny są wciąż puste, i to bym podkreślał, są wakacje i tak naprawdę sondaże zaczynają być takie w miarę pewne na kilka tygodni przed wyborami. To ja przypomnę na przykład, jakie wyniki prognozowano choćby naszemu koalicjantowi, Polskiemu Stronnictwu Ludowemu, zwłaszcza że w samorządzie to nie przebiega tak prosto, jak... to trudniej przewidzieć ze względu na to, że tu zawsze ocenia się też ludzi, takich lokalnych gospodarzy, i to bywa czasem zaskakujące. Proszę zwrócić uwagę, że są miasta, nawet największe w Polsce, gdzie można wskazać prezydentów ze środowisk, które... no nie wiem, w których notowania na pewno mieszczą się w granicach 10%, a pomimo tego ze względu na to, że dobrze zarządzają wspólnotą lokalną, są wybierani. Więc to nie musi być tak... Oczywiście, nie chcę przez to powiedzieć, że PiS nie jest faworytem w Polsce Wschodniej, jest faworytem, ale jak mówię, to nie jest dla nas tutaj, w tej części Polski coś nowego. Potrzebujemy szczególnej mobilizacji i potrzebujemy wyjścia z dobrymi argumentami, z dobrym przekazem do wyborców. Mamy nadzieję, że choć szyld polityczny oczywiście ma wpływ na wynik tych wyborów, a w wyborach sejmikowych raczej decydujący, to jednak uda się nam to nadrobić pokazaniem tego, co udało się nam tutaj zrobić.

Panie pośle, jest taka grupa prezydentów miast, dużych miast w Polsce, którzy raczej nie mają z kim przegrać w najbliższych wyborach samorządowych, ale w tym kontekście pytanie: jakie jest pana zdanie na temat kadencyjności sprawowania funkcji prezydenta miasta?

Ja słyszałem o tych pomysłach, one nie są nowe, aby ograniczyć kadencyjność prezydentów miast. Ja byłbym dzisiaj na tym etapie budowania...

Zresztą nie tylko prezydentów, bo i burmistrzów, wójtów.

...polskiego samorządu... Tak, ja byłbym temu przeciwny, bo uważam, że byłaby to ingerencja polityczna jednak w wolę mieszkańców. Coś jednak jest na rzeczy, że ludzie kilkukrotnie potrafią wybierać jednego gospodarza, ale zdarzają się też, to też trzeba przyznać, niespodzianki. Więc tu bym upatrywał tej długowieczności politycznej samorządowców, w dobrej ocenie samorządu, że Polacy w ogóle uważają, że samorząd jest czymś, co się nam udało, i nie wydaje mi się, nie sądzę, aby życzyli sobie ingerencji świata polityki np. poprzez ograniczenie kadencyjności.

Frekwencja w wyborach samorządowych, jak pan sądzi, jaki będzie miała poziom?

No, daj Boże jak najwyższy, przed nami kluczowe zupełnie decyzje, wchodzą nowe środki europejskie...

No ale pomijając możliwą działalność Pana Boga.

Nie tylko Pana Boga, ale i ludzi, może przede wszystkim ludzi. No, będziemy promowali jako Platforma Obywatelska udział w tych wyborach, będziemy starali się pokazywać, że ten nadchodzący samorząd, ten nowy samorząd będzie miał gigantyczne instrumenty finansowe w ręku, nowe środki europejskie, wielkie szanse, ale też wielką odpowiedzialność, i że warto wybierać ludzi odpowiedzialnych, spokojnych, rozsądnych, nie populistów, nie tych, którzy obiecują gruszki na wierzbie, tylko mądrze będą zarządzać. I jestem przekonany, że większość wyborów takich będzie. Ja mam nadzieję, że zbliżymy się do tych górnych granic wyborów samorządowych. Deklaracje wstępne oczywiście sięgają 50%, ale sądzę, że gdyby te wybory, przynajmniej w kwestii prezydentów miast, przekroczyły 40%, to byłby jakiś pozytywny krok. Ja liczę na odwrócenie trendu, że jednak te zmiany, które wprowadził w Polsce samorząd, spowodują, że ludzie pójdą i że przynajmniej trend spadkowy frekwencji wyborczej uda się pokonać.

Dziękujemy za rozmowę. Poseł Robert Tyszkiewicz, poseł Platformy Obywatelskiej, był gościem Sygnałów dnia.

Dziękuję bardzo.

(J.M.)