Kongijskie wirusy prawdopodobnie nie są aż tak śmiertelne.
Cytowany przez rozgłośnię Deutsche Welle wirusolog doktor Jonas Schmidt-Chanasit potwierdza doniesienia afrykańskich ekspertów: kongijski szczep wirusa Ebola należy do innej grupy i zabija co piątego zarażonego. Skutkuje więc niższą śmiertelnością, bo w Gwinei, Liberii i Sierra Leone umiera ponad połowa chorych.
Tymczasem w Londynie w specjalnych warunkach leczony jest brytyjski pielęgniarz, który zraził się Ebolą w Sierra Leone. - Jest on w plastikowym namiocie, ma własne zapasy powietrza, wszystko, co jest zabierane z tego namiotu jest spalane, więc nie ma zagrożenia dla nikogo - wyjaśniał w BBC brytyjski ekspert David Mabey.
Innych chorych leczono eksperymentalnym lekiem ZMapp, ale nadal nie wiadomo, na ile jest on skuteczny - niektórzy przeżyli, inni zmarli. Kolejne nietestowane jeszcze środki mają zaoferować dwie firmy - jedna z Kanady; druga z Japonii.
Według światowych ekspertów, walka z obecną epidemią Eboli, która zabiła w Afryce prawie półtora tysiąca osób, może potrwać jeszcze pół roku.
(IAR)