Polskie Radio

Rozmowa dnia: Jacek Sasin

Ostatnia aktualizacja: 26.11.2014 07:15
Audio
  • Kandydat na prezydenta Warszawy Jacek Sasin z PiS o nadchodzącej drugiej turze wyborów (Sygnały dnia/Jedynka)

Krzysztof Grzesiowski: Poseł Jacek Sasin, poseł Prawa i Sprawiedliwości, kandydat na prezydenta Warszawy w II turze wyborów prezydenckich, wybory w najbliższą niedzielę. Dzień dobry, panie pośle.

Jacek Sasin: Dzień dobry.

Chociaż pan nie będzie głosował w Warszawie.

No nie, bo to już nie jest tajemnicą żadną, że nie mieszkam w Warszawie, tylko kilkaset metrów od granicy Warszawy, ale to może i dobrze, wolałbym, żeby to warszawiacy wybierali, a nie kandydaci siebie nawzajem.

Ale pan poseł będzie potem w Warszawie, no bo będzie wieczór wyborczy, tak to nazwijmy, organizowany przez media. Tylko tak się zastanawiam, bo to znowu będzie prognoza po godzinie 21-ej prezentowana, wierzyć, nie wierzyć, warto, nie warto.

Jak pokazał niedawny przykład pierwszej tury wyborów prezydenckich, nie do końca się zawsze te sondaże sprawdzają, chociaż akurat w przypadku wyborów w Warszawie prezydenta miasta one się prawie sprawdziły, były rzeczywiście niewielkie odchylenia. One zresztą, co ciekawe, sprawdziły się w większości przypadków, nie sprawdziły się tylko w wyborach do sejmików województw, i to w przypadku tylko dwóch partii, czyli Prawa i Sprawiedliwości i Polskiego Stronnictwa Ludowego, bo nawet w tych wyborach inne wyniki były bardzo zbliżone. Nie trzeba być jakimś szczególnym mędrcem, żeby zauważyć, że coś tutaj nie zagrało.

W I turze pani Hanna Gronkiewicz-Waltz uzyskała 47,19%, pan 27,71% głosów, oddanych głosów, taka jest sytuacja po I turze. Przed nami druga, tylko tak się zastanawiam, panie pośle, nad jedną rzeczą. Prezes pana partii, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński powiedział wczoraj w Radiu Maryja, że wybory zostały sfałszowane, trzeba tylko ustalić dokładnie, w jakim zakresie. Zastanawiam się, czy... znaczy jaka jest konsekwencja tych słów?

Panie redaktorze, bądźmy bardziej precyzyjni, bo słowa, słowa, a czyny uprecyzyjniają te słowa. Prawo i Sprawiedliwość złożyło w Sejmie projekt ustawy skracającej kadencję nowo wybranych samorządów, ale dotyczy ta ustawa tylko wyborów do sejmików województw, bo rzeczywiście te wybory budzą najwięcej wątpliwości, tutaj było najwięcej głosów nieważnych, prawie 20% nieważnych głosów w skali kraju. To dotyczy wyborów sejmików wojewódzkich, tutaj było najwięcej nieprawidłowości i tutaj wreszcie te sondażowe wyniki podawane w niedzielę wyborczą wieczorem najbardziej odbiegały od tych rzeczywistych wyników. Ja do sejmiku wojewódzkiego nie kandyduję, w Warszawie odbywają się wybory prezydenta miasta, druga tura tych wyborów. Te wszystkie kontrowersje, które dotyczą procesu wyborczego akurat tych wyborów nie dotyczą. Walczymy, ja walczę z panią prezydent Gronkiewicz-Waltz o to, żeby rządzić Warszawą, żeby lepiej tą Warszawą rządzić, walczę na programy, staram się prowadzić taką niezwykle merytoryczną, spokojną kampanię. Uważam, że warszawiakom się taka kampania należy, nie kampania na jakieś haki, oskarżenia czy pic wyborczy, czy propagandę, tylko spokojnie i mówmy o problemach, które warszawiaków dotyczą. A nawiązując do tych...

Czyli pan ten wynik i procentowy, i po podliczeniu poszczególnych głosów akceptuje, uważa pan, że to jest prawdziwy.

Ja ten wynik akceptuję, nie mam podstaw, żeby go nie akceptować. To jest wynik, który mnie cieszy, bo 27% osób poparło mnie w I turze, a byłem jednym z 10 kandydatów, którzy występowali przeciwko pani prezydent Gronkiewicz-Waltz. I mnie cieszy ten wynik jeszcze z jednego powodu, otóż pani prezydent Gronkiewicz-Waltz dostała 47% głosów i jak myślę, są to już wszystkie głosy, które na panią prezydent mogły paść w Warszawie, ponieważ wszyscy inni kandydaci, było ich dziesięciu, a wiem to, bo z nimi rozmawiałem, uczestniczyłem w debatach w przeciwieństwie do pani prezydent, wszyscy ci kandydaci mówili jednym głosem: trzeba skończyć z rządami Hanny Gronkiewicz-Waltz w Warszawie, bo one nie dają już dzisiaj warszawiakom żadnej nadziei na lepsze rozwiązania, na lepsze pomysły i na lepszy program i na najbliższe 4 lata potrzeba jest w Warszawie nowej energii, takiego nowego rozdania i nowych pomysłów. I nie wyobrażam sobie dzisiaj, żeby ci, którzy głosowali za zmianą w I turze, uznali, że trzeba tą władzę w Warszawie zmienić, dzisiaj w II turze poszli i zagłosowali na starego prezydenta, który – jak mówię – jeszcze...

Może nie tyle za starym, co przeciwko ewentualnie kandydatowi, bo nie przepadają za szyldem, pod którym pan występuje, panie pośle, sprawa jest prosta.

Ale czy szyldy są, panie redaktorze, najważniejsze? Wybory...

Jak pokazuje historia, są bardzo ważne.

Wybory samorządowe to są naprawdę inne wybory i chciałbym bardzo mocno z tym apelem do warszawiaków wystąpić, żeby się nie kierowali szyldami partyjnymi w tych wyborach samorządowych, które nie decydują o tym, kto będzie rządził w Polsce, tylko o tym, jak będzie zarządzana Warszawa. Ja jestem otwarty na współpracę...

Chyba że są to wybory, zakończmy ten wątek, chyba że są to wybory do sejmików wojewódzkich, bo wtedy...

A to jest co innego, natomiast rzeczywiście tutaj wybierajmy osobowości, wybierajmy konkretnych kandydatów, a nie ich szyldy partyjne.

Panie...

Ja chciałbym powiedzieć, że ja chciałbym współpracować naprawdę w Warszawie ze wszystkimi, również z Platformą Obywatelską, ale również ze wszystkimi innymi ugrupowaniami i ruchami miejskimi, w Warszawie jest...

Dobrze, że pan o tym wspomniał. Rada Warszawy wybrana, 60 mandatów, 33 mandaty dla Platformy Obywatelskiej, 24 dla Prawa i Sprawiedliwości, ergo Platforma ma większość w radzie miasta.

No i to kolejny argument...

Jak pan widzi możliwości, nie wiem, współpracy, bo że będzie konflikt, to jest na sto procent, jeśli pan wygra.

A dlaczego pan uważa od razu z góry, że będzie konflikt? Ja z natury nie jestem osobą konfliktową, ja lubię rozmawiać i lubię szukać kompromisów, nie zakładam z góry, że będę z kimkolwiek się konfliktował. Wie pan, ja mam dobre zdanie o tych wszystkich radnych, którzy zostali wybrani, ci radni reprezentują warszawiaków, warszawiacy zdecydowali, że taki ma być...

I partię polityczną.

Ale wie pan, oderwijmy się na chwilę od tych partii, bo naprawdę nie szyldy partyjne o wszystkim decydują. Ja jednak wierzę, że decydują przede wszystkim ludzie i jestem przekonany, że jestem w stanie z tymi radnymi, niezależnie z jakiej partii oni są, jaki szyld partyjny mają, współpracować dla dobra Warszawy i warszawiaków. Nie wierzę, że ci radni przyszli do tej rady z takim zamiarem, że będą działać przeciwko interesowi mieszkańców tylko po to, żeby realizować interes partyjny. Ja po prostu w to nie wierzę. I powiem, panie redaktorze, więcej. Ja ten układ w radzie Warszawy traktuję jako nadzieję dzisiaj dla Warszawy i traktuję jako argument za tym, żeby głosować w tych wyborach na mnie, a nie na panią Gronkiewicz-Waltz, bo...

Nawet powiedział pan, że chce mieć bat Platformy nad sobą.

Chcę mieć bat, tak, bo ja uważam, że władza, która nie jest kontrolowana przez nikogo, degeneruje się zawsze, niezależnie od dobrych intencji, ale się zawsze musi zdegenerować. Dzisiaj taka władza, która będzie kontrolowana skutecznie przez radnych, przez radę Warszawy, taka jest rola zresztą rady Warszawy, powinna kontrolować prezydenta miasta, to jest władza, która daje nadzieję na dobre rządzenie. Monopol nigdy nie jest dobry. Przez ostatnie 4 lata mieliśmy w Warszawie monopol władzy, mieliśmy prezydenta z Platformy Obywatelskiej i większość w radzie z Platformy Obywatelskiej i to spowodowało, że nie było dialogu, nie było rozmowy, nie było szukania dobrych rozwiązań, były narzucane rozwiązania przez Ratusz i maszynka do głosowania w radzie miasta, która to wszystko przyklepywała. To nie jest dobry model władzy. Dzisiaj jest szansa i nadzieja na to w Warszawie, żeby była kontrolowana władza, kontrolowana skutecznie przez radnych i jednocześnie władza, która jest nawet zmuszona, chociaż mnie zmuszać nie trzeba, ale jest zmuszona do tego, żeby szukać kompromisu, dobrych rozwiązań, żeby rozmawiać, przekonywać do swoich pomysłów, a nie narzucająca, nie władza, która narzuca te pomysły, bo dysponuje większością w radzie miasta i może wszystko. (...)

No tak, ale doświadczony polityk, mówiąc tak jak pan mówi w tej chwili, musi mieć pan również świadomość, że bat batem, ale to może być raczej spętanie rąk nawet i wtedy, no, jak pan z tego wyjdzie?

Panie redaktorze, ja jestem pełen dobrej woli. Jestem pełen dobrej woli, pełen energii, ja chcę działać, jestem przekonany, że jestem w stanie tych radnych przekonać do dobrych rozwiązań. Ja mam dobre doświadczenia z samorządu warszawskiego, byłem wiceburmistrzem Śródmieścia, współpracowałem wtedy z kolegami z Platformy Obywatelskiej, razem tworzyliśmy zarząd tej dzielnicy, on się składał po połowie z przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości, PO i jeszcze jednego przedstawiciela lokalnego komitetu i nam się dobrze współpracowało. I ten model w samorządzie warszawskim możemy przywrócić. Skończmy z upolitycznieniem, takim skrajnym upolitycznieniem samorządu w Warszawie. On jest dzisiaj skrajnie upolityczniony. To jest niestety, niestety spuścizna rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz, która nie chciała rozmawiać z opozycją, nie chciała przyjmować żadnych pomysłów i żadnych uwag ze strony opozycji, która zresztą – jak pokazały ostatnie dni – nie jest gotowa również rozmawiać z mieszkańcami. No, uciekała ze studia telewizyjnego gdzieś tylnym wyjściem, żeby się tylko nie spotkać z ludźmi, którzy przyszli i chcieli porozmawiać, spokojnie chcieli porozmawiać, bo przez ostatnie 8 lat nie mieli...

O ile się orientuję, to na co dzień ostatnio spotyka się z mieszkańcami, tylko w innej formie.

Może spotyka się chyba na zainscenizowanych spotkaniach, a jak wychodzi na ulicę, to spotyka ludzi, którzy są niezadowoleni z jej rządów. Jakoś po tym spotkaniu, które media pokazywały, po tym niezaplanowanym spotkaniu, kiedy usłyszała, jak bardzo trudno ludziom się żyje pod jej rządami, jak bardzo wzrosły ceny w Warszawie wszystkich usług komunalnych, wzrosły drastycznie, warszawiacy  o tym wiedzą, jakoś się te spotkania z warszawiakami skończyły. Trzeba stawać twarzą w twarz z mieszkańcami, bo inna władza, władza, która nie rozmawia z ludźmi, odrywa się od rzeczywistości.

Pan się spotyka i to może się przełożyć na wynik wyborczy (...) ale...

Ja spotykam się właściwie codziennie z ludźmi, tylko że bez kamer.

Panie pośle, podobno mnóstwo zależy od pieniędzy, by wygrać wybory.  Dzisiejsza Rzeczpospolita informuje w pana sprawie właśnie jako osoby, która będzie startowała w II turze wyborów: „Przed dogrywką oczekiwano z centrali, z centrali Prawa i Sprawiedliwości, sporego zastrzyku finansowego. PiS miał dać nie wiadomo ile pieniędzy, a skończyło się na jakichś groszach, skarży się osoba zaangażowana w pana kampanię. To jest albo idiotyzm, albo dywersja”. Ma pan pieniądze, czy pan ich nie ma na dokończenie kampanii?

Nie no, panie redaktorze, tyle, ile trzeba, ta kampania kosztuje. Ja nie jestem zwolennikiem jakichś rozrzutnych kampanii, bo partie dysponują w kampaniach pieniędzmi budżetowymi, czyli pieniędzmi obywateli. I robienie wielkich kampanii, zalewanie miasta billboardami z wizerunkami kandydatów to naprawdę nie jest coś, o co w tym wszystkim chodzi. Chodzi o to, żeby przede wszystkim przedstawić dobry program, dobre rozwiązania, nie bać się ludzi, spotykać się z ludźmi, rozmawiać, to jest dobra kampania. A kampania, która kosztuje miliony i polega tylko na tym, że miasto się obwiesza billboardami, a kandydat się chowa, nie chce wyjść do ludzi, nie chce powiedzieć, co ma do zaoferowania, to nie jest dobra kampania. Pieniądze nie decydują o wszystkim. Widział pan w Warszawie wielkie kampanie kandydatów, którzy wydali miliony, a odpadli w I turze. Więc...

Czy mamy na myśli to samo nazwisko z wyborów do Parlamentu Europejskiego?

Nie no, ale mówię teraz o tych wyborach samorządowych. To jest też zresztą dobry przykład...

O samorządowych. Ale chciałem się cofnąć o kilka miesięcy.

To jest dobry przykład, o którym pan mówi, ale również w tej kampanii już są takie przykłady. Ogromna ilość pieniędzy wpakowana w billboardy i co? I wynik marny. Naprawdę nie o to w tym wszystkim chodzi. Ja inaczej postrzegam kampanię wyborczą.

Panie pośle, pana nazwisko będzie kojarzone z tymi wyborami samorządowymi w Warszawie bez względu na to, czy pan wygra, czy nie, ale z pewnością z powodu hasła: darmowa komunikacja miejska. Ten pomysł jest różnie oceniany, pan uważa, że to ma sens i to się da zrobić, inni uważają, że to sensu nie ma i tego się zrobić nie da. Ale w pana rodzinnych Ząbkach, jak cytowaliśmy, komunikacja jest za darmo, uwaga: dla mieszkańców pana miasta. Kto to jest mieszkaniec? Czy ten, który jest zameldowany i mieszka, czy ten, który jest zameldowany i nie mieszka, czy ten, który jest mieszkańcem, a nie jest zameldowany?

To, panie redaktorze, każdy samorząd definiuje pewnie różnie, ustalając zasady korzystania z takich usług...

Bo jest napisane: mieszkaniec.

...usług komunalnych. Mieszkaniec przeważnie, tak się przyjęło, to jest osoba, która jest zameldowana, natomiast ja proponuję warszawiakom inne rozwiązanie, ponieważ Warszawa ma swoją specyfikę, mamy tutaj kilkaset tysięcy osób w Warszawie, mieszkańców, którzy nie są zameldowani, są zameldowani gdzieś w różnych miejscach i jakoś nie palą się do tego, żeby ten meldunek zmieniać. I ja nie chcę ich do tego zmuszać. Chcę ich zachęcić do tego, żeby złożyli swoje deklaracje podatkowe, że będą płacić w Warszawie podatki, rozliczać się w warszawskim urzędzie skarbowym, a zgodnie z ustawą płaci się podatki nie tam, gdzie się jest zameldowanym, tylko tam, gdzie się faktycznie mieszka. To się bardzo często różni. To jest minimum 300 tysięcy osób w Warszawie, czyli minimum miliard złotych nowych wpływów do budżetu, gdyby ci wszyscy ludzie określili i zadeklarowali, że chcą płacić podatki w Warszawie, miliard złotych więcej wpłynęłoby do warszawskiego budżetu. A darmowe bilety, czyli gdybyśmy dzisiaj w ogóle przestali mieć pieniądze z biletów komunikacji miejskiej, to jest ubytek w kasie miasta około 750 mln zł, a przecież bilety w Warszawie zostaną w dalszym ciągu dla tych, którzy tych podatków nie będą płacić, będą przyjezdnymi. To jest dziennie około 500 tysięcy osób, codziennie tyle osób wjeżdża z okolic Warszawy do Warszawy i korzysta z warszawskiej infrastruktury. Więc koszt dla miasta nie będzie tak wielki, jak 750 milionów, a zyski mogą być znacznie większe. I to nie tylko zyski finansowe, ale również inne zyski, więcej osób w komunikacji miejskiej to mniejsze korki w Warszawie, wszyscy z powodu tych korków cierpimy, będzie czystsze powietrze...

U pana w Ząbkach wyłamano drzwi w autobusie, taki był tłok.

...bo musi za tym iść, panie redaktorze, rozbudowa infrastruktury również komunikacyjnej. Mam tego pełną świadomość i mam to wszystko zaplanowane i zrealizuję to. Natomiast ten przykład,  o którym pan mówi, wyłamanych drzwi w autobusie, pokazuje, jak skutecznie darmowa komunikacja publiczna, bezpłatna komunikacja publiczna zachęca do tego, żeby z tej komunikacji korzystać. Ja bym sobie życzył...

Albo jest za mało autobusów. Panie pośle...

Ja bym sobie życzył, żeby w Warszawie jak najwięcej ludzi korzystało z komunikacji publicznej, bo będziemy mieli wtedy lepsze miasto, mniej zakorkowane, mniej zanieczyszczone, czystsze powietrze, same plusy.

To dobra...

Próbujmy to zrobić, panie redaktorze. Pani Gronkiewicz-Waltz ciągle powtarza: nie da się, nie da się, nie da się. No, prezydent, który nie widzi możliwości, że coś się w tym mieście da zrobić, to nie powinien dłużej rządzić. Trzeba trochę entuzjazmu, trochę pomysłów, trochę męskich decyzji, trochę odwagi, bo nie da się rządzić miastem w tak zachowawczy sposób, tylko siedząc i powtarzać ciągle, że się nic nie da.

Dobra zmiana dla Warszawy – to pana hasło, zobaczymy...

Dobra zmiana, tak, dokonajmy tej dobrej zmiany.

...czy warszawiacy zdecydują się na taką zmianę. Poseł Jacek Sasin, Prawo i Sprawiedliwość, kandydat na prezydenta miasta stołecznego Warszawy w II turze wyborów prezydenckich, nasz gość. Dziękujemy.

Dziękuję bardzo, miłego dnia, do usłyszenia.

(J.M.)