Polskie Radio

Rozmowa dnia: Jan Guz

Ostatnia aktualizacja: 26.01.2015 08:15
Audio
  • Przewodniczący OPZZ Jan Guz o rozmowach z rządem i nowym prawie o dialogu społecznym (Sygnały dnia/Jedynka)

Krzysztof Grzesiowski: Przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, pan Jan Guz. Dzień dobry, panie przewodniczący, witamy.

Jan Guz: Pozdrawiam serdecznie, życzę miłego dnia.

Dziś godzina 16 aktualna? Spotkanie o szesnastej?

Tak, wybieramy się do pana ministra pracy. Jest to pokłosie naszego spotkania z panem prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej, który poprosił pana ministra pracy, by spotkał się w temacie przyspieszenia prac nad przyjęciem nowych regulacji prawnych w zakresie dialogu społecznego, Rady Dialogu Społecznego.

Trzy strony: minister pracy, związkowcy, w tym OPZZ, i pracodawcy z różnych organizacji pracodawców, jak rozumiem.

Z inicjatywą pracy nad nowymi rozwiązaniami prawnymi wystąpiły związki zawodowe, OPZZ już 7 lat temu dał pierwsze propozycje. Było to powodem zawieszenia naszego udziału w pracy komisji trójstronnej. Aktualnie wspólnie trzy centrale związkowe wypracowaliśmy nowe rozwiązania prawne, chociaż nie musieliśmy, bo to jest obowiązek ministerstwa, obowiązek legislatorów, ale daliśmy swoje propozycje. One zostały później skonsultowane, także przerobione, dodane i także te propozycje pracodawców, wychodzimy na dzisiejsze spotkanie z wspólną propozycją partnerów społecznych, czyli organizacji reprezentatywnych związkowych i reprezentatywnych organizacji pracodawców.

Czy to, co było komisją trójstronną, jeśli się mylę, to oczywiście proszę poprawić, ma się teraz nazywać, jeśli oczywiście (...) zostanie zaakceptowane, Radą Dialogu Społecznego?

Takie są propozycje, chociaż nie w nazwie tutaj jest rozwiązanie. Sprawa jest w tym, żeby dialog był partnerski, żeby strony do siebie miały pełne zaufanie, żebyśmy nie byli wykorzystywani w dialogu społecznym, bo jak nie ma dialogu społecznego, to oczywiście też działalność związków zawodowych z tego negocjacyjnego przesuwa się na konfrontacyjne.

I to ma być, owa Rada Dialogu ma być na poziomie ogólnopolskim, czy także niżej, gdzieś na poziomach, nie wiem, województw (...)?

Dotychczas, prawo już to regulowało, była komisja trójstronna na szczeblu centralnym, a w województwach funkcjonowały wojewódzkie komisje dialogu społecznego. Sytuacja będzie bardzo podobna, tylko nowe uprawnienia, nowy zakres, szerszy zakres uprawnień. Oczywiście, także będą funkcjonowały branżowe zespoły trójstronne, które mają do rozwiązania wiele problemów natury poszczególnych zakładów, branż, takie środowiska, powiedzmy.

Czy ta dzisiejsza dyskusja nad nową formą współpracy trójstronnej mieści się w tym, o czym panowie, państwo związkowcy mówili w Katowicach 26 stycznia? To było takie wspólne posiedzenie, wspólna konferencja związkowa. Tam się pojawiło żądanie natychmiastowego dialogu z rządem. Rozpoczęcie do 31 stycznia. Czy to się mieści w tym właśnie?

My na takie spotkanie z panem premierem poprzednio Tuskiem, teraz panią premier Kopacz czekamy już ponad półtora roku. Dość było czasu, by spotkać się ze związkowcami, porozmawiać, o co wam tak dokładnie chodzi i powiedzcie, może my tego nie rozumiemy. W związku z tym chcemy, by przedłożyć pani premier problemy, jakie występują w polskim życiu społecznym i gospodarczym, chcemy zaprezentować problemy branżowe, bo górnictwo to jest jedno, nie tak dawno byli lekarze, teraz rolnicy, nauczyciele, transport kolejowy, transport drogowy, przemysł specjalny, w ogóle przemysł metalowy szeroko rozumiany, ale ochrona zdrowia też szeroko rozumiana. Tych problemów jest bardzo dużo.

Chcemy pani premier pomóc w rozwiązaniu tych spraw, chcemy zaproponować pracę, w jaki sposób możemy zrealizować czy wspólnie podejść do rozwiązania tych problemów. Dlatego to spotkanie dzisiejsze nie rozwiąże tych spraw, bo my się spotykamy w konkretnej sprawie, jak najszybciej przyjąć nowe regulacje prawne, tak, by związki zawodowe, pracodawcy i rząd byli partnerami w rozwiązywaniu narosłych problemów, bo ich jest wiele. One są branżowe, ale i są ponadbranżowe, to jest zabezpieczenie emerytalne, prawo do emerytury zależne od stażu pracy, o czym mówimy od kilkunastu lat, ale to jest system podatkowy cały, który dokucza i hamuje rozwój naszej gospodarki, ale to są zatrudnieni na podstawie umów śmieciowych. Dzisiaj ponad 50% zatrudnionych nie jest objętych kodeksem pracy, bo to są różnego rodzaju umowy cywilne.

W związku z tym problemów jest bardzo wiele, te, które niesie życie, które niesie codzienność – brak pracy, wyjazdy, patologie, które się w związku z tym nasuwają. Coraz więcej jest osób, które targają się na własne życie ze względu na brak pracy, brak środków, w rodzinach wiele tragedii. Musimy o tym rozmawiać i rozmowa naszym zdaniem jest najlepszym momentem, techniką realizacji tych zadań.

Pan o tym wspomniał, że jeden z tematów to jest kwestia wieku emerytalnego. Jak rozumiem, obniżenia tego, co podwyższono ostatnio. Władysław Kosiniak–Kamysz, minister pracy, powiada, że nie będzie obniżenia wieku emerytalnego. Rozumiem, że w takim razie temat nie istnieje.

No, nie bardzo bym się zgodził ze słowami pana ministra, bo o pewne grupy sam zawalczył i ten wiek jest różny, natomiast my nie chcemy obniżania, my chcemy powiedzieć, że jeśli ktoś przepracował, kobieta 35 lat pracy, mężczyzna 40, to wystarczająco odłożyli sobie na przynajmniej minimalną emeryturę, żeby mieli minimalne dochody...

Czyli staż, nie wiek.

Natomiast dzisiaj ze względu na to, że brak pracy, minister pracy, gdyby zajął się tworzeniem nowych miejsc pracy i sprzyjaniem, żeby te miejsca pracy powstawały, dobre miejsca pracy, no to być może ten problem by się szybciej rozwiązał. Dzisiaj nie mamy pracy, mamy dużo wyjazdów za granicę za chlebem, mamy w Polsce dwumilionowe bezrobocie, dodając do tego jeszcze bezrobocie ukryte, mamy zatrudnienie na umowy śmieciowe bez żadnego zabezpieczenia. I to jest polski problem i o tym musimy rozmawiać, a nie dzisiaj mówienie: nie, bo nie. Niemcy też podnieśli wiek emerytalny, ale pod siłą argumentów, tak jak myśmy zgłosili już kilka lat temu, przyjęli, uznając, że łączenie stażu pracy z prawem do emerytury, emerytura jest prawem, nie obowiązkiem, nikt nie będzie odchodził na emeryturę, jak będzie miał pracę, będzie miał zarobki, zdrowie, co najważniejsze. Polacy żyją w zdrowiu bardzo krótko i to jest dużym problemem.

Pan kilkakrotnie użył słowa rozmowa, że potrzebna jest rozmowa między rządem a organizacjami związkowymi...

A nie narzucaniem swojej woli, a tak rząd zrobił.

O, co do stanowiska drugiej strony też są różne opinie, czy przypadkiem nie narzuca swojej woli, ale jeśli (...)

Przepraszam, nie (...) panie redaktorze, władzy.

Ale nie w tym rzecz.

Jasne.

Nie wiem, czy miał pan okazję słuchać, być może nie, w każdym razie łączyliśmy się przed godziną 8 z naszą reporterką, która jest w Ornontowicach przed kopalnią „Budryk”, czyli Jastrzębska Spółka Węglowa, tam dzisiaj trwa referendum, jego wyniki będą znane w środę, ale taka sonda wśród górników nie pozostawia wątpliwości, że akcja protestacyjna zostanie podjęta. Tam zostały wypowiedziane trzy układy zbiorowe, między innymi jeden dotyczący wzrostu płac. I to jest jedno. Związkowcy rolniczy z kolei zapowiadają, że jeśli do piątku nie dojdzie do rozmów, i to na poziomie premiera, a nie na poziomie ministra rolnictwa, to wtedy przyjadą do Warszawy, będzie zielone miasteczko, będą blokowane dojazdy i tak dalej, i tak dalej. Pan mówi o rozmowie ergo dialogu, a tutaj to też dialog?

Oczywiście, formy dialogu mogą być różne. Manifestacje na ulicy też są formą dialogu. Jeśli nie ma możliwości rozwiązania tych problemów przez kilkanaście lat, bo dzisiaj dokonujemy podsumowania, jakby już wstępnego bilansu 8 lat rządów tej koalicji, 4 lat ostatnich po wyborach, w związku z tym my mówimy o rozmowach i mówimy o tym, że w branżach są problemy.

Być może z panią premier trzeba by dojść do porozumienia, żeby powołać branżowe zespoły, żeby nie powoływać wówczas, kiedy już coś płonie. Przecież te protesty będą wynikały... Oczywiście, związki zawodowe mogą powiedzieć: my bronimy swoich członków, stajemy na boku, jeśli będzie potrzeba, to się wtedy włączymy. My bierzemy na siebie odpowiedzialność też za to. Przecież nas ludzie rozliczają, do nas mają pretensję, że nie reagujemy w porę. W związku z tym to, co dzisiaj się dzieje w górnictwie... Oczywiście, w górnictwie, jeśli mówimy o Jastrzębskiej Spółce Węglowej, budowany był układ zbiorowy pracy przez lata, w negocjacjach, w porozumieniu, a teraz dyrektywnie wypowiadając, to pozbawia się tych ludzi tego dorobku. Przecież górnicy nie powiedzieli: nie będziemy rozmawiali, tylko nie chcą być stawiani pod ścianą, a górnicy wiedzą, co to jest ściana, i musi być tak, bo my wiemy najlepiej.

Trzeba rozmawiać i oczywiście jesteśmy gotowi do rozmów, ale partnerskich, odpowiedzialnych, takich rzeczywistych, prawdziwych, i nie będziemy zgłaszali propozycji nawet rozwiązań, jeśli będziemy traktowani wrogo. My dotychczas jesteśmy traktowani wrogo, jak przychodzimy z jakąś propozycją, że trzeba rozwiązać, bo jest to problem społeczny, to wszyscy skaczą na te związki zawodowe, szukają jakichś minusów w działalności związków zawodowych, aby tylko o coś oskarżyć, aby odciągnąć od właściwego problemu.

Jeszcze na koniec, panie przewodniczący, w sprawie, o której mówi się już od pewnego czasu, mianowicie każda firma, której samochód przejeżdżałby tranzytem przez terytorium Niemiec, musiałaby płacić kierowcom stawki obowiązujące niemieckie, czyli 8,5 euro za godzinę. Pan powiedział, że to bardzo dobra wiadomość dla polskich kierowców.

Tak.

A dla pracodawców, którzy zatrudniają tych kierowców?

Proszę zrozumieć, że polski kierowca pracujący na terenie Niemiec nie jeździ wolniej, nie wozi mniejszego ładunku, pracuje tak samo wydajnie, nawet dużo więcej godzin jak jego koledzy Niemcy, a zarabia jedną trzecią. W związku z tym pytanie powstaje: kto przechwytuje tę wartość dodatkową?

My chcemy być... od lat nam mówiono, że będziemy dorównywali do tych standardów europejskich, że będzie zabezpieczenie socjalne tak jak w Unii Europejskiej. W Niemczech są podobne ceny, przynajmniej tych podstawowych artykułów, jak w Polsce, a zarabiamy jedną trzecią. No, nie może być tak, bo to jest dumping socjalny, ekonomiczny, gospodarczy, psuje się ekonomię. Jeśli Niemiec zarabia 8,5 euro, jeżdżąc często na tym samym samochodzie, bo się też Polacy zmieniają, a Polak zarabia 2 euro, no to przepraszam bardzo, musimy kiedyś dorównać do tych standardów i nie możemy ciągle zaniżonymi wynagrodzeniami amortyzować różnego rodzaju kryzysy nieudolności w zarządzaniu.

Oczywiście, rozmawiamy też w tej sprawie z naszymi kolegami niemieckimi, wystosowaliśmy czy podpisaliśmy określone dokumenty, żeby dorównywać do tych równych stawek. Wystąpiliśmy jako OPZZ z propozycją, by w Polsce obowiązywała płaca godzinowa, przynajmniej 12 zł za godzinę w aktualnych już sytuacjach, wcześniej było to 11, też powiedziano nie, bo nie stać nas. 2,5 euro czy nawet 3 euro nas nie stać, a tamtych stać 8,5 euro. No nie wiem, to my nigdy nie dogonimy Europy, my zawsze będziemy pracownikami drugiej kategorii, my zawsze będziemy niedowartościowani. No nie możemy pozostawać z tyłu, rozmawiamy także z Ministerstwem Pracy Niemiec.

Dziś, proszę państwa, po 16–ej spotkanie ministra pracy ze związkowcami i z pracodawcami, nowa formuła współpracy trójstronnej, zobaczymy, czym zakończy się to spotkanie. Dziękujemy za spotkanie tu z kolei...

A my oczekujemy, że dialog zostanie wznowiony, że nowe prawo zostanie uchwalone i ze zrozumieniem rząd podejdzie do naszych propozycji.

Przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, pan Jan Guz, był gościem Sygnałów dnia.

(J.M.)