Polskie Radio

Rozmowa dnia: Małgorzata Omilanowska

Ostatnia aktualizacja: 27.03.2015 07:15
Audio
  • Muzeum Historii Polski powstanie do 11 listopada 2018 roku? (Sygnały dnia/Jedynka)

Zuzanna Dąbrowska: Naszym gościem jest Małgorzata Omilanowska, minister kultury i dziedzictwa narodowego. Dzień dobry.

Małgorzata Omilanowska: Dzień dobry państwu.

Z.D.: „Ten dzień to święto” – to Marek Strymecki z Muzeum Historii Polski, a dyrektor muzeum Robert Kostro: „Nareszcie doczekaliśmy się realistycznej propozycji”. Chodzi o to, żeby Muzeum Historii Polski zostało otwarte 11 listopada 2018 roku w warszawskiej Cytadeli, czyli w zabudowaniach, w całym kompleksie Cytadeli, bardzo charakterystycznym, pięknym w pewien sposób, w czerwonej cegle. Ale zaraz potem pytania się pojawiają, z których główne brzmi: czy minister kultury, który ma przygotować wieloletni rządowy program zapewniający finansowanie budowy tego muzeum, da radę, jakie to są koszy i czy to jest zadanie tak samo realistyczne, jak sam pomysł?

M.O.: Muszę dać radę...

Z.D.: No tak, ale czy przy okazji spotkania z panią premier na ten temat zostały nakreślone jakieś konkretne ramy finansowe?

M.O.: To proszę pamiętać, decyzja o budowie Muzeum Historii Polski to decyzja pani premier Ewy Kopacz, to ona jest zdeterminowana, aby to muzeum powstało na okrągłą rocznicę odzyskania niepodległości w 2018 roku i to ona podjęła już wiążącą decyzję o skierowaniu w najbliższych 4 latach finansowych środków potrzebnych na realizację tej inwestycji. Do mnie należy przygotowanie tego od strony operacyjnej, a więc do lipca tego roku przygotowanie planu, który zostanie jako uchwała rządu polskiego przyjęty i wtedy będziemy mieli gwarancję, że do realizacji dojdzie, ponieważ decyzje rządowe tego rodzaju są w zasadzie nieodwoływalne.

Z.D.: No właśnie, ale uchwała jednak. Trudno też w sprawie jednego muzeum przygotowywać ustawę, niemniej co do tej ciągłości między różnymi rządami, gabinetami, to bywa różnie, szczególnie jak się zmienia opcja polityczna.

M.O.: Proszę się nie obawiać, wieloletni program rządowy to ma właśnie taką specyfikę, że jest gwarantowanym planem finansowania wieloletnich zadań. Jak do tej pory nie zdarzyło się, żeby jeden rząd odwołał decyzję innego, poprzedniego w tym zakresie, a my mamy bardzo dobre doświadczenia z wieloletnimi programami rządowymi, ponieważ zgodnie właśnie z takimi uchwałami realizowaliśmy budowę Muzeum Historii Żydów Polskich, obecnie realizujemy budowę Muzeum II Wojny Światowej i Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku.

Z.D.: Jak to będzie wyglądało? Wiadomo, że to ma być cały kompleks muzealny: Muzeum Katyńskie, Muzeum Wojska Polskiego... Pytanie: czy nie za dużo tego wszystkie na jednym terenie?

M.O.: [śmieje się]

Z.D.:  Czy nie będzie zwiedzający miał w głowie mętliku po prostu? Wiadomo, że młodzież chodzi, że to są lekcje. I jak pogodzić te różne aspekty historyczne w jednym miejscu?

M.O.: Ależ, proszę pani, bo to są najlepsze doświadczenia europejskie i światowe, żeby koncentrować zespoły muzealne w jednym miejscu. Ja już nie chcę się powoływać na przykład niemiecki i Museumsinsel w Berlinie, gdzie sześć muzeów na jednym obszarze zostało postawionych o bardzo różne specyfice. Takich przykładów na całym świecie, Washington na przykład, jest bardzo wiele, i one się znakomicie sprawdzają. Proszę pamiętać, Cytadela – bardzo słabo dostępny do tej pory obiekt, więc mało znany warszawiakom – to wewnątrz plac o powierzchni 39 ha. To jest ogromny teren, w związku z tym...

Z.D.: I forty, które nie są w ogóle udostępnione, tam nie można wejść.

M.O.: Proszę zwrócić uwagę na fakt, że to, co najważniejsze, to decyzja premiera Tomasza Siemoniaka, który uznał, że Cytadela nie jest wojsku już potrzebna i ten teren może zostać przeznaczony na inne cele. To, że jest koncepcja wykorzystania go na cele kulturalne, publiczne, a nie nastąpi taki przypadek, jaki stał się z Modlinem, że po prostu sprzedaje się to deweloperowi, który buduje tam osiedle domów. Ja się szalenie cieszę z tego, że zabytek o wielkiej wartości historycznej i architektonicznej, jakim jest Cytadela, jedna z niewielu w Europie tak doskonale zachowanych fortyfikacji XIX–wiecznych, dostanie nowe życie, zostanie po pierwsze zredefiniowana symbolicznie, ale po drugie ma szansę i na konserwację i restaurację obiektów zabytkowych z tego terenu, i na wykorzystanie na cele kulturowe dla warszawiaków i wszystkich Polaków.

Z.D.: Na pewno to jest potrzebne i Warszawie, i całemu krajowi, ale muzeum jako byt (tutaj trudno znaleźć dobre słowo) wirtualno–symboliczny zostało powołane do życia w 2006 roku, w 2009 roku rozstrzygnięto konkurs na projekt siedziby muzeum, który był zupełnie inny, w innym miejscu, nad Trasą Łazienkowską, projekt monumentalny, ciekawy, budzący kontrowersje. Dlaczego przez tyle lat nikt nie powiedział otwarcie: nie stać nas na ten projekt, musimy robić coś innego, inaczej?

M.O.: A dlaczego pani mnie zadaje to pytanie?

Z.D.: No, zadaję osobie najlepiej poinformowanej, zapewne prześledziła pani wszystkie możliwe ścieżki tych projektów i decyzji.

M.O.: Bardzo chętnie odpowiem na wszystkie pani pytania, pod warunkiem że będą dotyczyły moich decyzji.

Z.D.: , w takim razie nie będziemy tego drążyć. Ale w takim razie zapytam inaczej o to samo. Dlaczego teraz? Kto wymyślił Cytadelę? I czy trzeba było aż różnych zagrożeń i takich, np. dymisja dyrektora muzeum, żeby właśnie ta decyzja zapadła?

M.O.: No, o zagrożeniach nic nie wiem, natomiast muzeum potrzebowało tej siedziby i ja byłam tego świadoma od zawsze, tak jak każdy warszawiak, jak każdy Polak, który wie, że determinacja w Polsce społeczna, żeby powstało takie muzeum, jest ogromna. I większość społeczeństwa opowiada się za jego powstaniem. To, że lokalizacja przy Trasie Łazienkowskiej jest bardzo ryzykowna, zarówno jeżeli chodzi o stronę realizacyjną, techniczną tej budowli, jak i potem eksploatacji tego budynku, i tu chodzi o bardzo pragmatyczne sprawy, np. kwestie dojazdu, parkowania autokarów, dowiezienia dużych grup turystów, samej technologii budowy, których właściwie nie da się przeprowadzić bez ograniczeń na Trasie Łazienkowskiej, a co to znaczy dla warszawiaków, to właśnie się możemy przekonać w tej chwili, to wszystko razem składało się na obraz bardzo wizjonerskiej i niezwykle atrakcyjnej realizacji. Ja nigdy nie krytykowałam atrakcyjności tej lokalizacji i atrakcyjności projektu, który został wyłoniony w konkursie, ale proszę pamiętać, te koncepcje były budowane przed bankructwem banku Lehmana, kiedy świat wydawał się dużo łatwiejszy do ogarnięcia, jeżeli chodzi o kwestie ekonomiczne. Myślę, że doświadczenia ostatnich lat, bardziej też innych krajów niż naszego, skłania do bardziej pragmatycznego myślenia, co nie znaczy, że nowa siedziba Muzeum Historii Polski nie będzie godna tej instytucji. Cytadela to tak naprawdę wspólny pomysł mój i ministra Tomasza Siemoniaka, bo myśmy we wspólnej rozmowie odkryli, że jesteśmy w stanie taki projekt wymyślić i przeprowadzić.

Z.D.: Synergia armii i kultury?

M.O.: Ja myślę, że to jest bardzo dobry dowód na to, że ministrowie potrafią ze sobą rozmawiać, współpracować i tworzyć wspólnie dobre projekty.

Z.D.: To na koniec tego wątku naszej rozmowy – ile to muzeum ma kosztować?

M.O.: Ja nie chcę się w  tej chwili jeszcze wiążąco wypowiadać, ale nasze doświadczenia wskazują na to, że jesteśmy w stanie budować gmachy muzealne za mniej więcej 10 tysięcy zł za metr kwadratowy, tak to wyglądało w poprzednich inwestycjach, tak to było w przypadku Muzeum Historii Żydów, tak to było w przypadku Europejskiego Centrum Solidarności, co powoduje, ze jeżeli założymy, że pozostajemy przy powierzchni 20 tysięcy metrów kwadratowych, to sama skorupa 200 mln plus wyposażenie plus wystawa stała myślę, że oscylujemy w okolicach 300 milionów, ale wiążącą odpowiedź udzielę za kilka tygodni, kiedy architekci odpowiedzą na pytania, które im wczoraj zadaliśmy.

Z.D.: Pani minister, mamy marzec, a już po wielkim sukcesie polskiej kultury. Ida, oscarowy film, no ale troszeczkę taka gorzka pigułka gdzieś tam na końcu, może nie do tego samego wydarzenia, ale na przyszłość leciutki niepokój. Kiedy będzie nowy szef Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej? Kto nim będzie? Jakieś typy, kandydatury?

M.O.: Ależ, proszę pani, decyzję na temat nowego szefa PISF–u podejmie jury konkursowe. Taki konkurs ogłosimy niebawem, jeszcze w kwietniu i (...)

Z.D.: Ile będzie trwał?

M.O.: No, na to pytanie pani nie odpowiem, bo to zależy od trybu odwoławczego, czy ktoś będzie kwestionował takie czy inne decyzje na takich czy innych etapach. W pierwszym etapie eliminuje się osoby, które nie spełniają warunków formalnych, one mają prawo się odwołać, więc tutaj matematyka nie jest taka prosta, ale na pewno przed wrześniem to nazwisko będzie znane.

Z.D.: „Mistrzów dla teatru najłatwiej znaleźć z dala od teatru. To zwykle ci, których nie zajmuje teatr jako machina do reprodukowania klisz i konwencji. To oni znajdują pulsujące źródła i żywe nurty rzek, które omijają na ogół teatralne sale” – to przesłanie polskiego reżysera Krzysztofa Warlikowskiego na Międzynarodowy Dzień Teatru, który jest dzisiaj. Zawsze, od Jeana Cocteau, od pierwszego Międzynarodowego Dnia Teatru wybitni twórcy są proszeni o takie przesłanie. Czy rzeczywiście współczesny teatr musi wychodzić poza sale teatralne i czy w Polsce ma się już tak dobrze, że może to zrobić?

M.O.: No, wie pani, nie lubię komentować uwodzicielskich bon motów, bo one o tyle dobrze brzmią, co niewiele znaczą. Pytanie jest: w którym momencie człowiek zaczyna być członkiem teatru, czy wtedy, kiedy dostaje papier na bycie reżyserem, czy wtedy, kiedy się rodzi i teatr gra w jego głowie? Może już wtedy nim jest?

Z.D.: No i wtedy jest na pewno poza salą. Tak jak by chciał Warlikowski.

M.O.: No ale myślę, że zrobimy w tym roku dużo, aby teatr wyszedł poza sale...

Z.D.: A co zrobimy?

M.O.: A, pojedziemy z namiotami w Polskę i latem będziemy zapraszać zespoły teatralne do grania w miejscowościach, w których nie ma stałych budynków teatralnych.

Z.D.: Mówiła pani co najmniej kilka razy w wywiadach publicznie o (tu pewien cudzysłów, ale nie do końca) „biednych ludziach kultury”, po prostu o tym, czy są pieniądze na to, aby tworzyć spokojnie. Takie problemy mają choćby muzycy Filharmonii Narodowej, ale przecież nie tylko. Czy choćby z okazji tego Międzynarodowego Dnia Teatru coś pozytywnego może pani ludziom kultury powiedzieć na ten temat?

M.O.: Liczę na deklarację, że w przyszłym roku zostanie poluzowana ustawa okołobudżetowa, co pozwoliłoby przynajmniej w instytucjach narodowych poprawić tym grającym w Filharmonii Narodowej, w Teatrze Narodowym, pracującym w muzeach narodowych sytuację bytową. Ale sytuacja ludzi kultury jest pochodną sytuacji ludzi w kraju i pochodną świadomości społecznej znaczenia kultury. To pierwsze od nas nie zależy, to drugie jak najbardziej. Wierzę w perswazję.

Z.D.: Czyli w to, że uda się przekonać Polaków, że ludziom kultury trzeba płacić rozsądne pieniądze?

M.O.: To, że oni są po prostu nam niezbędni.

Z.D.: Pani minister, to w takim razie w tej sprawie życzę absolutnie samych sukcesów, patrząc na to, co dzieje się z niektórymi twórcami, pracownikami kultury. Bardzo dziękuję za dzisiejszą rozmowę. A gościem Sygnałów dnia była minister kultury i dziedzictwa narodowego Małgorzata Omilanowska.

Daniel Wydrych: Pani minister, jeśli można jeszcze na chwilę, bo przed rozmową ustaliliśmy, że tak jak większość z nas, ma pani jakieś doświadczenie w szkolnym teatrze i ta rola, którą pani dobrze wspomina, to...

M.O.: Kot w butach.

D.W.: A kto grał Czarnoksiężnika?

M.O.: Nie pamiętam, ale Księżniczkę grała Małgosia Pieczyńska, bo była moją koleżanką z klasy.

D.W.: I poszła w aktorstwo, a pani nie.

M.O.: Ona tak. Zresztą z mojej klasy wywodzi się też w podstawówce Katarzyna Walter i Wojciech Gasiński, tak że myślę, że to był mocny zespół aktorski. Ale akurat ja się wyłamałam.

D.W.: Przypominamy: dziś Międzynarodowy Dzień Teatru.

(J.M.)