Polskie Radio

Rozmowa dnia: Janusz Piechociński

Ostatnia aktualizacja: 23.04.2015 07:15
Audio
  • Janusz Piechociński o burzy wokół wojskowych przetargów (Sygnały dnia/Jedynka)

Krzysztof Grzesiowski: Wicepremier i minister gospodarki i prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, pan Janusz Piechociński. Dzień dobry, panie premierze.

Janusz Piechociński: Dzień dobry.

„To skandal. Nie wyobrażam sobie, żeby śmigłowce dla polskiego wojska nie były produkowane w Polsce”, powiedział w jednej z rozgłośni kandydat PSL-u na prezydenta, pan Adam Jarubas. Czy pan się podpisuje pod tym zdaniem?

To świadczy o tym, że ludzie PSL-u, którzy pracują w Ministerstwie Gospodarki, zachowują się z wysoko etyczną, standardową odpowiedzialnością, bo element związany z offsetem nadzoruje w moim ministerstwie Arkadiusz Bąk, jeden z najbliższych współpracowników w samorządzie województwa do niedawna świętokrzyskiego Adama Jarubasa, czyli widać, że peeselowcy w poprzek nie dyskutują o tym, co jest w ich kompetencjach ustawowych i odpowiedzialności.

Ale czy możliwa umowa z Francuzami to skandal, czy nie skandal?

Po pierwsze pamiętajmy o tym, że ci, którzy nie są zaangażowani bezpośrednio w ten proces, nie uczestniczą w pracach komisji przetargowej czy komisji offsetowej, w zespole offsetowym, mają wiedzę taką, jaką dostarczają im po pierwsze trzy rywalizujące na ostro ze sobą firmy o jeden z największych kontraktów w Europie tego typu, po drugie wiedzę, którą podsuwają lobbyści, którą się zamawia w reklamach, wiedzę, którą upowszechniali menedżerowie konkurujących fabryk czy związki zawodowe. Stąd wyrwane z kontekstu te informacje doprowadziły do zrozumiałego napięcia w ocenie tego przetargu.

Po pierwsze uporządkujmy więc tą materię. Po pierwsze przetarg trwa i nie został zakończony. Po drugie dzisiaj wobec tych wyzwań międzynarodowych trzeba by było ujawnić... a na tym etapie nie jest to ani możliwe, ani potrzebne, ujawnić to, co było preferencją polskiej armii, co my tak naprawdę zamawialiśmy. Czy zamawialiśmy to, co się produkuje, także w polskich zakładach, zlokalizowanych w Polsce, w oparciu o polską kadrę menedżerską, część polskich części, podzespołów i świetnych polskich pracowników w Mielcu czy Świdniku, czy też jednak zamawialiśmy coś, co ma walory szczególne, bo ma służyć polskiej armii przez kilka czy kilkanaście lat, bo o takim wymiarze mówimy, a jednocześnie ma zapewnić to, co jest szczególnie ważne.

Otóż te nasze duże plany modernizacyjne polskiej armii mają służyć zwiększeniu potencjału obronnego poprzez wykorzystanie tego, co jest, ale także jego powiększenie, innowacyjność, a pamiętajmy o tym, że w przemyśle militarnym, w przemyśle obronnym wykuwają się technologie, urządzenia, substancje, materiały, które bardzo szybko przechodzą do otaczającej gospodarki cywilnej. Nie tak dawno mówiliśmy choćby o tym, ile kpienia było, kiedy Polskie Stronnictwo Ludowe przedłożyło projekt ustawy o Polskiej Agencji Kosmicznej, no, wręcz oskarżano nas o to, że zrobiliśmy już wszystko, co trzeba, na Ziemi, a teraz startujemy w kosmos i niektórzy nawet chcieli nas wepchnąć do tego...

To wszystko zgoda, panie premierze, ale chciałem, żeby pan się odniósł do tego jednego słowa skandal. Czy to jest skandal, czy to nie jest skandal?

Wiedza każdego, który ocenia ten stan rzeczy, o którym mówimy, jest bardzo różna. Zwracam uwagę, że...

To jeśli człowiek nie ma wiedzy, to może nie powinien się odnosić.

Ale, panie redaktorze...

...do tego wydarzenia.

Pan marszałek Adam Jarubas jest...

Bo przyzna pan, że przy tej okazji wzrosła liczba osób, które znają się na technice wojskowej i na śmigłowcach.

Zawsze tak bywa. I zwracam uwagę, że marszałek Jarubas jest z okręgu, w którym kiedyś funkcjonował Centralny Okręg Przemysłowy, ta część polskiego przemysłu poniosła bardzo duże straty w procesie modernizacji polskiej gospodarki, transformacji ustrojowej, także podlegała dużym zmianom, jeśli chodzi o strukturę właścicielską, stąd ze zrozumiałych względów te tereny, także Mielec, także Świętokrzyskie, także Lubelskie, chciałoby, aby to produkty wytwarzana na ich terenie były kupowane przez polską armię, to oczywiste. I taka też jest intencja polskiego rządu i tych, którzy i w tej części militarnej, i w tej części offsetowej, czyli umowach, które mają przynieść do polskiej gospodarki deklaracje o wprowadzeniu nowych rozwiązań, zwiększeniu i utrzymaniu miejsc pracy. No ale przypomnę, że mówimy o nowym zadaniu, a nie wyceniamy bezwzględnie to, co już dotąd zrobione, i to przecież, nikt tego nie ukrywa, że ci, którzy wchodzili do polskich fabryk, dostawali stosowne preferencje (...)

Czyli z tego, co pan mówi, przyjęcie francuskiej oferty to decyzja właściwa. Dobrze rozumiem?

Panie redaktorze, po pierwsze gospodarka odpowiada za część offsetową...

No właśnie.

...w związku z tym były nie tak dawno...

A czy te propozycje francuskie dotyczące offsetu, pan ma wiedzę na ten temat...

Tak.

...są właściwe, atrakcyjne, korzystne?

Już właśnie staram się bardzo wyraźnie, ale z delikatnością dla zakresu słów i treści, które mogę wypowiedzieć, bo proces trwa. Otóż nie jest jeszcze przesądzone, że polskie wojsko kupi ten helikopter. Dlaczego? Dlatego że w tej chwili wchodzimy w fazę testowań tego, co naprawdę kupujemy, jakie będą jego osiągi, a później przystąpimy do ostatecznej umową offsetową realizacji deklaracji. Otóż nie tak dawno, bo dwa tygodnie temu, w publicystyce pojawiły się głosy zniecierpliwienia, że otóż gospodarka nie potrafi się dogadać z obroną i trwa przeciągająca się niepotrzebnie lustracja tego, co w deklaracjach offsetowych trzy ubiegające się o kontrakt firmy złożyły. Po pierwsze zwracam uwagę, że jedna z tych firm w którymś momencie nie chciała złożyć oferty, bo twierdziła, że przetarg tak zapisany, specyfikacja pokazująca, że chcemy średniej wielkości śmigłowca wielozadaniowego jest jakby z góry skazaniem ich na brak oferty, przy czym ta firma akurat dysponuje w swoich zasobach, co prawda niewytwarzanych w Mielcu, takim właśnie śmigłowcem. A więc chciała nam sprzedać, polskiej armii, ten myśliwiec, który jest dzisiaj powszechnie znany...

Śmigłowiec.

...śmigłowiec, który jest powszechnie znany.

Ale nie produkowany w Polsce.

Ale nie produkowany... produkowany... składany w Polsce, w znacznej mierze także z komponentów zakupowanych w polskiej przestrzeni gospodarczej.

Po drugie Ministerstwo Gospodarki wydłużyło termin i dało szansę tym, którzy złożyli niepełne z punktu widzenia formalno–prawnego, a dwie oferty na trzy złożone były, niestety, niepełne. W związku z tym wydłużyliśmy termin po co? Po to między innymi, żeby bez względu na wynik tego przetargu zwiększyć jeszcze licytację, mobilizację ofert zwiększania dodatkowych korzyści dla polskiej gospodarki i dla polskiej armii, bo im więcej tej rywalizacji, to dobrze.

Po trzecie jest to bardzo skomplikowane oceniać deklaracje, bo do specyfikacji, do dokumentu można w deklaracjach wpisać bardzo różnie wycenione oferty, na przykład że wprowadzi się 30 w oderwaniu od materiałów, które rozpatrywaliśmy, że wprowadzi się 30 najnowszej generacji wynalazków i wtedy wnioskodawca wpisuje sobie tam jakąś określoną kwotę. W związku z tym my dokonaliśmy bardzo dokładnej kwantyfikacji poszczególnych zapisów i sprawdzaliśmy jedno. I ostateczna ocena komitetu offsetowego, za który, tak jak mówię, odpowiada Ministerstwo Gospodarki, poprzednio pracował w tym zespole pan minister Dariusz Bąk... Dariusz... przepraszam bardzo, zapomniałem nazwiska, teraz Arkadiusz Bąk, była jednoznaczna: trzy, wszystkie trzy oceny z punktu widzenia deklaracji offsetowej spełniają wymogi formalno–prawne, które postawiła strona polska.

A czy z punktu widzenia zakładów w Mielcu i w Świdniku taka, a nie inna decyzja rządu, mówimy jeszcze w fazie przedtestowej, więc to nie jest ostateczna decyzja, czy z punktu widzenia tych firm, tych zakładów może dojść do, mówiąc wprost, zwolnień pracowników?

Ale muszę panu powiedzieć, że po pierwsze pamiętajmy o tym, że wszystkie trzy firmy zapewne wyłożyły olbrzymie pieniądze na promowanie swojego rozwiązania, i nie były to tylko płatne ogłoszenia w naszych mediach, także zasiliły się ekspertami, publicystami, które funkcjonują na naszym rynku. Także podjęły olbrzymią presję, także poprzez związki zawodowe. Ja miałem w ciągu ostatniego miesiąca kilka, właściwie z wszystkich stron propozycje spotkania się i z marszałkami województw, w których są te zakłady, i ze stroną związkową, i z menedżerami. I odpowiadałem wszystkim po równo, że dopóki przetarg trwa, nie będę spotykał się także z reprezentacją społeczną, bo może to być powód, dla którego później będzie kwestionowane ostateczne rozstrzygnięcie, że ktoś działał pod dodatkową presją, a ktoś nie został przyjęty. A więc tutaj została wytworzona sterylna czystość, jeśli chodzi o relacje. Zapewne też tak odpowiedzialne za przeprowadzenie tego przetargu Ministerstwo Obrony Narodowej zastosowało klasyczną formułę tarczy antykorupcyjnej, w związku z tym nasze służby zapewne, i myślę, że w którymś czasie, liderzy, jak ten proces się zakończy, także w tej sprawie się wypowiedzą, czy proces był bardzo transparentny.

A ile w obu tych przypadkach, bo mówimy o śmigłowcach, ale jeszcze jest i system antyrakietowy, ile w tym wszystkim jest polityki? Bo pojawiły się najróżniejsze opinie: oferta Francuzów ma ewidentne preferencje, że był handel, że Francuzi teraz śmigłowce, potem Niemcy okręty podwodne, a to wszystko za to, że Donald Tusk został wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej.

Polskie stocznie produkują okręty podwodne i mają w tym doświadczenie.

Pytanie o politykę.

Właśnie. Z łatwością można to przenieść do polityki, a co to jest polityka? To jest rozumna realizacja celów, które się tutaj stawiało. Więc jeśli sprowadzimy to do tego, że jest to cena za wyniesienie kogokolwiek na cokolwiek, jakiejkolwiek organizacji albo że musimy kupować natowskie, bo jesteśmy w NATO, bez względu na koszty. Ale wyobraźmy sobie inną sytuację, ten pierwszy etap kończy się innym wynikiem. Wygrywa na przykład Mielec, czy w Świdniku nie byłoby zawodu, czy w Łodzi nie byłoby jako potencjalnym miejscu montowania tej nowej generacji śmigłowca, nie byłoby zawodu. Zapewne przeżywalibyśmy to samo, tylko byłyby odwrócone role. Wtedy było... mówiło się: wybrali jastrzębia, w związku z tym... dlatego że nie chcemy się narażać wielkiemu amerykańskiemu partnerowi. I tak możemy to kontynuować.

Ale z drugiej strony popatrzmy na to też w inny sposób, kwestię czasu, dlatego że jesteśmy pod pewną presją ciśnienia i nie dlatego mamy tą deklarację zwiększenia wydatków do 2% PKB. Jako minister gospodarki, jako ekonomista, jako człowiek, jako polityk wolałbym inwestować w polskie drogi, koleje, modernizować, budować, przygotowywać tereny pod tanie budownictwo mieszkaniowe, wzmacniać modernizację systemów energetycznych, inwestować w ludzkie mózgi, ale jesteśmy tu i teraz, coś się popsuło w relacjach międzynarodowych. Mamy obok siebie potężny konflikt, w związku z tym nie tylko musimy wymagać od naszych partnerów politycznych, sojuszników militarnych, ale musimy także włożyć własny wkład w zwiększenie swojej obronności, żeby to nie było tak, jak ze słynnymi zakupami samolotów dla VIP–ów. Ciągle mówimy, że tak, ale jak przychodzi co do czego, to nie tylko armia nie ma tego stosownego wyposażenia.

Chcę zapewnić, że proces, szczególnie dotyczący zobowiązań offsetowych, jest ważny, dlatego że odbywa się, a w Polsce proces legislacyjny jest jak najbardziej transparentny, dostępny także dla obywatela, to po zakończeniu tych testów, jeśli nie nastąpi unieważnienie przetargu na przykład, bo śmigłowiec nie spełni wymogów techniczno–bojowych, to wtedy przystąpimy do negocjacji tej części bardzo szczegółowej, będzie podpisana umowa, a elementem zamykającym umowy będzie rozporządzenie Rady Ministrów, bo takiej treści jest ustawa o offsecie. A więc będzie wtedy można zobaczyć projekt rozporządzenia, będzie poddany konsultacjom międzyresortowym, będzie można rozliczać nie tylko w postaci NIK–u czy komisji śledczych, czy Komisji Obrony Narodowej, jakie wartości i jakie (...) są zapisane.

Są takie propozycje, żeby powołać sejmową podkomisję, która miałaby się zająć tymi kontraktami (...)

Ostatnio mamy modę na komisje polityków (...)

Panie premierze, przed siódmą mówiliśmy o pana pomyśle (...) o Banku Export–Import, o zasileniu tego banku kwotą 1,5 do 2 miliardów złotych, ten bank ma wspierać export polskich towarów i usług. To realny pomysł?

Po pierwsze chcę podziękować kierownictwu Banku Gospodarstwa Krajowego i współpracujące z nami w tym obszarze Ministerstwo Finansów, bo w ciągu ostatniego roku mamy istotne innowacyjne działanie Banku Gospodarstwa Krajowego. A więc dużo większą elastyczność. Oczywiście, przed nami stoi ten problem tych rynków, które są jeszcze bardziej konkurencyjne niż dzisiaj może zapewnić wsparcie, zwiększyć prawdopodobieństwo pewności zapłaty Bank Gospodarstwa Krajowego czy KUKE, jak w systemie ubezpieczeń w exporcie. To jest przed nami i będziemy tutaj wspólnie razem z BGK–iem i Ministerstwem Finansów rozstrzygać, czy wyodrębnimy dla... na te najtrudniejsze nowe rynki, takie jak Afryka, takie jak choćby Iran, z którym nastąpiło porozumienie międzynarodowe. Chcemy tą szansę wykorzystać. Marek Sawicki w tym tygodniu był w Algierii, ja wczoraj spotkałem się z panem ambasadorem Algierii, mam za sobą bardzo udaną tam wizytę. W ciągu roku podwoiliśmy eksport do Algierii, w tym roku chcę powiedzieć także podwoimy. I kwartał to jest właśnie w ogóle rewelacja, przy tych uwarunkowaniach, które są przy umacnianiu się dolara, przy słabnięciu euro widzimy wyraźnie, że I kwartał jest... mamy rekordową nadwyżkę w eksporcie.

Ale chcę też wskazać zagrożenia, na przykład takie, że na koniec 2013 roku mieliśmy 58 tysięcy firm eksportujących w polskiej gospodarce, a na koniec zeszłego roku po tym kryzysie w relacjach Bruksela–Moskwa, ale także słabnięciu potencjału zakupowego Ukrainy, Białorusi, nie tylko Rosji, mamy spadek o prawie 10 tysięcy firm, głównie małych i średnich na wschodzie Polski.

Więc cieszmy się z tego, że kryzys rosyjski nie rzucił naszej gospodarki na kolana, łącznie z naszym sadownictwem, jabłko się sprzedało, ale miejmy też świadomość, że szczególnie dla małych i średnich przedsiębiorstw, szczególnie dla niektórych branż, tych przetwórstwa rolno–spożywczego i techniki rolniczej czy techniki kolejowej, czy tramwajowej, to są potężne wyzwania, w związku z tym na innych rynkach musimy odbudować potencjał, liczbę naszych eksporterów...

Panie premierze, jeśli pan pozwoli, na koniec z prośbą o krótką odpowiedź, czy podtrzymuje pan swój pomysł projektu ustawy po wyborach prezydenckich zakazujący przeprowadzenie sondaży...

Tak.

...poparcia na miesiąc przed wyborami?

Tak, bo musimy być uczciwi i ja widzę olbrzymi związek, że mamy w tej chwili do czynienia z sondażomanią na poziomie bardzo niskiej wiarygodności za niewielkie pieniądze, i jest dziwna prawidłowość, że zamawiający komitet ma wyżej notowania swojego kandydata czy swojej partii niż w sondażach, które zamawiają inne komitety, a my koncentrujemy się na tym, co wynika z sondaży, gdzie z prób ulicznych niereprezentatywnych albo telefonicznych na miesiąc czy dwa miesiące wyrokujemy w polityce. Otóż mało mówimy o programach kandydatów, mało mówimy o tym, co robią partie polityczne, mało mówimy o tym na poważnie, co się dzieje rzeczywiście w polskiej debacie publicznej, a bardzo dużo mówimy, co wynika z sondażu, z wiarygodnością plus minus 3%, w którą nie wierzą sami socjologowie, którzy pracują przy opracowywaniu tych pytań.

Wicepremier Janusz Piechociński, gość Sygnałów dnia. Dziękujemy, panie premierze.

Dziękuję bardzo.

(J.M.)