Nauka

O pożytku z filozofii

Ostatnia aktualizacja: 29.06.2007 13:14
Filozofia to nie to samo, co teoria, koncepcja, idea czy pomysł.

 

 W rozprawie „O pożytkach i szkodliwości historii dla życia” Fryderyk Nietzsche pisał, że znajomość własnych dziejów o tyle jest człowiekowi potrzebna, o ile dostarcza mu samoświadomości, niezbędnej do właściwej orientacji w świecie. Jednak nadmiar samoświadomości, tak jak i nadmiar wiedzy, często okazuje się szkodliwy: zahamowuje twórczy rozwój jednostki, wyrabiając w niej przekonanie o własnej małości i mierności. „Jesteśmy tylko karłami stojącymi na barkach olbrzymów” – mówią pokorni uczniowie wielkich mistrzów przeszłości – „staramy się jedynie zrozumieć, nie chcemy nic dodawać od siebie”.
    
Filozof wprawdzie nie jest historykiem, nie gromadzi wiedzy o faktach, być może nawet nie grozi mu nadmiar wiedzy, chyba że jest historykiem filozofii. Ale czy filozofia aby na pewno bardziej pomaga niż szkodzi życiu? A jeśli pomaga albo szkodzi – to jak? Ktoś może sobie pomyśleć, że jest jeszcze trzecia alternatywa: ani pomaga, ani szkodzi. Alternatywę tę jednak odrzucam, ponieważ sądzę, że absolutnie nic, co stanowi jakiś element życia, nie może być dla niego obojętne.

 

Spotkanie z Heglem

  

Zacznę od szkodliwości filozofii, by na końcu przejść do ewentualnych pożytków. Za szkodliwością filozofii przemawiają argumenty dwojakiego rodzaju: poza-filozoficzne i filozoficzne. Zacznę od tych pierwszych, a właściwie od pewnej anegdoty, którą dobrych parę lat temu opowiedział mi znajomy filozof. Anegdota dotyczyła pewnego studenta zafascynowanego filozofią Hegla. Student ten pewnego dnia zaginął i nikt – ani rodzina, ani koledzy – nie wiedział, co się z nim dzieje. W końcu znaleziono go na dworcu kolejowym w Sankt Petersburgu (rzecz bowiem działa się w Rosji, w latach 90. ubiegłego stulecia), gdzie z bukietem kwiatów, bodajże róż, czekał na pociąg mający nadjechać z Jeny. Oczywiście miał się spotkać z autorem „Fenomenologii ducha”.
 
Ta anegdota wprowadza nas w pierwsze poważniejsze zagadnienie: w potocznym mniemaniu, filozofia nie zawsze pozwala odróżnić rzeczywistość prawdziwą od rzeczywistości urojonej, fakty i zdarzenia od myśli, to, co jest, od tego, co powinno być itd. Dla filozofa problemem jednak nie jest to, że filozofowie żyją złudzeniami, że, jak wyśmiany przez Kanta w eseju o jasnowidzu i metafizyce Swedenborg, oddają się marzeniom. Gdyby tak było, można by ich zlekceważyć jako garstkę nawiedzonych głupców. Dystans do rzeczywistości, krytyczny do niej stosunek, a niekiedy postawienie znaku równości między sferą bytu i sferą myśli wynika z samej natury filozofii.

 

Podstawowa dyscyplina filozofii, jaką jest ontologia, co najmniej od czasów średniowiecznych definiuje byt, czyli to, co jest, jako to, co możliwe (ens possibile). To możliwość jest podstawową modalnością ontyczną. To, co możliwe, zawiera w sobie to, co faktyczne, czyli to, co istniejące. To, co faktyczne zaś zakłada to, co możliwe. Nie istnieje nic, co byłoby niemożliwe, ale nie wszystko, co możliwe – istnieje. Czym są owe niezrealizowane możliwości, możliwe światy czy możliwe historie? Jak mówią ontologowie, nie istnieją one, lecz są, a są – gdyż dają się pomyśleć. Z drugiej strony, czy realizacja możliwości nie jest raczej dziełem przypadku niż konieczności? Myśl taka może przyprawić o zawrót głowy, zwłaszcza gdy doprowadzi nas do wniosku, że dzieje świata, którego częścią my sami jesteśmy, nie są jedynymi jego możliwymi dziejami (pesymiści powiedzieliby, że historia mogłaby potoczyć się tak, że byłoby lepiej).

 

Niepraktyczna filozofia

 

Kolejny poza-filozoficzny argument mówiłby o tym, że filozofia jest zbędna, ponieważ nie przynosi temu, kto ją uprawia, temu, kto się jej uczy i temu, kto żyje wraz z filozofem lub w jego pobliżu, żadnych wymiernych korzyści. Filozof nie wyleczy chorego, nie zbuduje domu i nie pokieruje przedsiębiorstwem (chyba że ma w zanadrzu drugi zawód). Gdzie zatem jest jego miejsce w społeczeństwie? Od Platona wiemy, że na szczycie społecznej hierarchii, Platon bowiem uważał, że to filozofowie powinni rządzić państwem. Dziś to wyobrażenie śmieszy.

 

 

Prawdziwa filozofia – poszukiwanie prawdy – nie ma nic wspólnego z polityką, jak pisała Hannah Arendt w eseju o prawdzie i polityce. Za to filozofia, która przeradza się w retorykę – owszem. Już starożytni wymyślili podział na prawdziwych i fałszywych filozofów, czyli miłośników mądrości i sofistów. Miejsce jednych i drugich jest na agorze, z tym że jednych słucha garstka uczniów, drugich – całe rzesze.

 

Dlaczego jednak polityka przynosi wymierne korzyści, a filozofia nie? Dlaczego status społeczny polityka, bez względu na to, że wszyscy wieszają na nim psy, jest znacznie wyższy od statusu filozofa? Dlaczego warto się uczyć sztuki autoprezentacji i public relations, ale już nie filozofii? Czy aby na pewno dlatego, że te dwie pierwsze „dziedziny” są bliższe rzeczywistości? Nawiasem mówiąc, status filozofii upadł tak nisko, że dziś słowa „filozofia” używa się w takich zestawieniach jak „filozofia naszej firmy”, „filozofia branży kosmetycznej”, „filozofia pływania” itp. Jest to oczywiście wyraz braku znajomości pojęć. Filozofia to nie to samo, co teoria, koncepcja, idea czy pomysł.

 

Nuda sceptycyzmu

 

Przejdźmy teraz do jednego z argumentów, jakie można sformułować na gruncie samej filozofii – za jej szkodliwością. Argument ten wymierzony jest w pewną szczególną postać filozofii, jaką jest sceptycyzm. Strategie sceptyczne bywały różne, mamy bowiem sceptyka typu kartezjańskiego, dla którego wątpienie jest metodą i jedynie pewnym etapem na drodze do pewności i sceptyka typu hume’owskiego, dla którego wątpienie jest na trwałe związane z kondycją filozofa. Strategia sceptyka á la Hume jest następująca: na każde stwierdzenie postaci A sceptyk odpowiada: „a czy na pewno A?” albo: „skąd tak naprawdę wiadomo, że A?”. Wtedy osoba stwierdzająca A zaczyna podawać uzasadnienia dla swojego stwierdzenia, sceptyk zaś drąży dalej, zadając pytania tego samego rodzaju, tyle że w odniesieniu do kolejnych sądów. W końcu rozmowa ze sceptykiem staje się nudna i trzeba jej poniechać.
    
Hume jest autorem nie tylko poglądu, że wiedza o świecie jest niemożliwa, gdyż niepodobna mieć pewnego przekonania, które dotyczyłoby przedmiotów doświadczenia. Głosił on także, że ze sceptycyzmem żyć się nie da. Nie ma pewności co do zdania, że jutro wzejdzie słońce, ponieważ zdanie to jest wnioskiem rozumowania indukcyjnego, to zaś może się okazać zawodne. Jednak gdyby ktoś żył w niepewności co do tego, czy jutro wzejdzie słońce albo czy, gdy otworzy drzwi swojego domu, nie rozewrze się przed nim przepaść – kładłby się spać z myślą, że jutro nie ma sensu wstawać z łóżka albo bałby się przekroczyć próg swojego domu. Krótko mówiąc, sceptycyzm może prowadzić do zaniechania działania i do bierności.

 

Obiecałam wspomnieć o pożytkach, jakie daje filozofia, choć prawdę mówiąc, w świetle powyższych uwag można zwątpić w pożytki płynące z filozofii. „Wynikami filozofii są odkrycia zwykłych niedorzeczności oraz guzy, jakich nabawia się rozum atakując granicę języka. One właśnie, owe guzy, pozwalają ocenić wartość tych odkryć”, pisał Ludwig Wittgenstein w §119 Dociekań filozoficznych. Pożytkiem z filozofii byłaby więc może świadomość ograniczeń – ograniczeń, jakie na myślenie filozofującego Ja narzucają reguły języka, prawa fizyki, zasady intersubiektywnej komunikacji i życia w społeczeństwie. Uświadomienie sobie wszystkich tych ograniczeń oznacza nie tylko, na wzór Sokratesa, stanie się świadomym własnej niewiedzy i braku samowystarczalności. To także zdanie sobie sprawy z tego, że filozofia, jako wielki i ciągle w rozmaitych deklaracjach i manifestach filozofów odnawiany projekt, jest o tyle, o ile się nie spełnia, pozostając zaś w sferze wielkich projektów człowieka, wskazuje na jego nieusuwalne pragnienie przekroczenia własnej kondycji, pragnienie otwierające na świat duchowy i umożliwiające wszelką twórczość, bez której życie jakże traci na wartości. 

  

Anna Tomaszewska 

Zobacz więcej na temat: grunty Petersburg Rosja
Czytaj także

Baruch Spinoza

Ostatnia aktualizacja: 05.06.2008 20:27
Niderlandzki filozof.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Filozofia - wędrówka ku mądrości

Ostatnia aktualizacja: 21.05.2010 17:20
Filozof to nie zadumany naukowiec, kontemplujący abstrakcyjne zagadnienia w zakurzonym pokoiku. Okazuje się, że filozofowie to ludzie poszukiwani na rynku pracy, gdzyż sztuka abstrakcyjnego myślenia to teraz znaczący atut.
rozwiń zwiń