Nauka

Eksperci: prawie 15 tys. osób co roku zapada w Polsce w śpiączkę

Ostatnia aktualizacja: 13.02.2017 21:14
Część z nich dzięki wysiłkom lekarzy i rehabilitantów udaje się wybudzić.
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjneFoto: Pixabay.com

Z okazji premiery książki Katarzyny Pinkosz "Wybudzenia. Powrót do życia, polskie historie" doszło w Warszawie do spotkania z osobami, które zostały wybudzone ze śpiączki.

Jedna z bohaterek publikacji, Agnieszka Terlecka powiedziała, że zapadła w śpiączkę w 2003 roku po upadku z konia na obozie jeździeckim. Miała wtedy 11 lat. Podczas upadku uderzyła głową o pień drzewa. Toczek na głowie nie pomógł, przynajmniej nie na tyle, żeby uchronić ją przed poważnymi obrażenia mózgu. - Były tak duże, że lekarze podejrzewali u mnie stłuczenie pnia mózgu i nie dawali nawet szans przeżycia - wspominała.

Ojciec Agnieszki, Robert Terlecki po pewnym czasie dostrzegł zmiany w wyglądzie źrenic córki. Lekarze tego nie widzieli, twierdzili, że jedynie chce, żeby tak było. - Ojciec namówił wtedy lekarza prowadzącego, żeby odłączyć mnie od respiratora. Okazało się, że jestem w stanie samodzielnie oddychać. To był przełomowy moment - wskazała pani Agnieszka.

Kobieta wybudziła się w ośrodku prof. Jana Talara w Bydgoszczy po okresie intensywnej rehabilitacji, m.in. na basenie i w sali gimnastycznej. Po dziesięciu dniach od wypadku otworzyła oczy, po dwóch miesiącach słabo jeszcze, ale była w stanie chodzić, jadła samodzielnie i mówiła. Wróciła do szkoły, skończyła studia, zajmuje się grafiką komputerową.

"Śpiączka to złożony stan, a nie jakaś choroba"

Czytaj więcej:
nauka 1200 free
Nauka w portalu PolskieRadio.pl

Dyrektor Kliniki Budzik dr Andrzej Lach zwrócił uwagę, że nie ma jednego sposobu wybudzenia. - Śpiączka to złożony stan, a nie jakaś choroba. Jej przebieg zależy od rozległości uszkodzeń centralnego układu nerwowego, a także miejsca, w którym do nich doszło. Ważne jest również, jak długo pacjent pozostaje w stanie śpiączki - wyjaśnił.

Katarzyna Pinkosz podkreśliła, że przydatne są różne metody pomagające w wybudzeniach pacjentów pogrążonych w śpiączce, ale najważniejsze jest jak najszybsze rozpoczęcie wszechstronnej rehabilitacji. - Z tym jednak nie jest u nas najlepiej. Do ośrodka "Światło" w Toruniu w kolejce czeka 60 osób, a zwalnia się jedno, najwyżej dwa miejsca miesięcznie - zaznaczyła.

Dodała, że osoby, które się wybudziły ze śpiączki miały to szczęście, że ich najbliżsi się nie poddali i mieli w sobie tyle siły, by każdego dnia ich karmić, przewijać, tulić, głaskać, masować, czytać i puszczać im muzykę.

"U niemal wszystkich zaobserwowaliśmy poprawę"

Lek. Łukasz Grabarczyk z Kliniki Neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie poinformował, że zdumiewające efekty dało wszczepienie stymulatorów mózgu opracowanych przez specjalistów japońskich. - Jesteśmy wciąż powściągliwi w ocenie uzyskanych dotąd efektów, bo na to jest jeszcze za wcześnie, ale to, co widzimy już u pacjentów przerosło nasze oczekiwania - oznajmił.

Od 2016 roku neurochirurdzy w Olsztynie pod kierunkiem prof. Wojciecha Maksymowicza wszczepili stymulatory 11 pacjentom. - U niemal wszystkich zaobserwowaliśmy poprawę, mniejszą lub większą, ale dostrzegalną. Z jednym z nich całkowicie powrócił kontakt - powiedział Grabarczyk.

- Stymulator mózgu nie jest jednak przeznaczony dla wszystkich osób w śpiączce. Z dotychczasowych prób wiemy, u kogo może dać najlepsze efekty - wytłumaczył. Dodał, że jeszcze w lutym 2017 roku mają być wszczepione kolejne cztery stymulatory.

Jednym z pacjentów, któremu wszczepiono stymulator mózgu, jest dziennikarz Polskiej Agencji Prasowej 38-letni Mariusz Wachowicz. Jego siostra Anna Chmielewska oceniła, że aparat ten przyśpieszył u niego rekonwalescencję. Lekarze początkowo nie mieli pewności, czy przeżyje po wypadku na rowerze. Potem wątpili, czy kiedykolwiek odzyska świadomość. Na razie wyszedł z głębokiej śpiączki.

- Mariusz uśmiecha się i odpowiada kiwając głową, potakując lub zaprzeczając. Czyta i ogląda książki, wykonuje coraz bardziej skomplikowane ćwiczenia. Bezbłędnie łączy imiona i nazwiska, jakie są zapisane na rozsypanych kartkach. Wciąż jednak nie mówi, jedynie mruczy i próbuje się do nas odezwać. Mamy jednak nadzieję, że wkrótce się do nas odezwie. Na razie świetnie gra z innymi w kółko i krzyk, nierzadko wygrywa - przekazała Chmielewska.

Jeden z bohaterów książki "Wybudzenia. Powrót do życia, polskie historie" Dawid Jetke wspomniał, że najpierw zaczął pisać, dopiero potem potrafił mówić. Początkowo nie miało to żadnego sensu, ale pisał zgodnie z zasadami ortografii i interpunkcji. Jest dziś samodzielny, ale przyznaje się, że zmieniła się jego osobowość - jest bardziej dojrzały i rozważny, wszystko musi przemyśleć i zaplanować.

Miał 21 lat, kiedy w 2013 roku samochód, który prowadził, czołowo zderzył się z ciężarówką. Był wtedy policjantem w Sopocie. - Teraz chcę zostać rehabilitantem i pomagać innym. Wiem, jak jest to trudne i długotrwałe - podkreślił. Niedawno po raz kolejny został wybrany na sołtysa wsi Koślinka (gmina Sztum, województwo pomorskie).

kk

Zobacz więcej na temat: NAUKA zdrowie medycyna
Czytaj także

Czekając na cud - heroiczna walka rodziców o wybudzenie córki

Ostatnia aktualizacja: 21.06.2016 10:18
"Zamknięta w butelce ze szkła zielonego" to poruszający reportaż o nadziei, miłości i poświęceniu. Czy Jola wybudzi się po 10 latach śpiączki?
rozwiń zwiń