Nauka

Najpotężniejsza kosmiczna eksplozja dotknęła nas w średniowieczu

Ostatnia aktualizacja: 21.01.2013 17:30
A dokładnie w VIII wieku. Był to potężny rozbłysk gamma. Naukowcy znaleźli na to dowody w 2012 roku, ale, jak dotąd, nie byli pewni, co spowodowało tak potężną eksplozję.
Najpotężniejsza kosmiczna eksplozja uderzyła w nas w średniowieczu 
A dokładnie: w VIII wieku. Był to potężny rozbłysk gamma. Naukowcy znaleźli na to dowody w 2012 roku, ale, jak dotąd, nie byli pewni, co spowodowało to zdarzenie.
Najnowsze badania wskazują, że było to zderzenie dwóch czarnych dziur w gwiazdach neutronowych w centrum naszej Galaktyki.Takie wydarzenie spowodowałoby emisje olbrzymich ilości energii. 
W 2012 roku naukowcy odkryli, że starożytne cedry, rosnące w Japonii, mają w swoich słojach olbrzymie ilości radioaktywnego węgla C14. Z kolei wyniki z Antarktydy wskazywały, że w pewnym momencie kilkanaście wieków temu gwałtownie wzrósł poziom izotopu berylu Be10. Jego nietypowe stężenie zachowało się w lodzie.
Datowanie słojów drzewnych i lodu wskazywały, że dziwne izotopy wystąpiły mniej więcej w tym samym czasie - ok. VIII wieku n.e. (774-775 rok n.e.), a zatem w średniowieczu. Takie izotopy tworzą się, kiedy wyższe wartswy atmosfery poddawane są intensywnemu promieniowaniu.
Jedną z możliwości była supernowa - ale jej pozostałości byłyby obserwowane do dzisiaj. Fizycy z USA sądzili, że mogło chodzić o wyjątkowo silny rozbłysk na Słońcu - ale i ta hipoteza nie była przekonująca. Autorem najnowszego pomysłu jest prof. Ralph Neuhauser z Uniwersytetu w Jenie. - Takie stężenie Be10 i C14 jest spójne z potężnym wybuchem promieniowania gamma - wyjaśnia.
Promieniowania gamma musiałoby być wynikiem naprawdę wielkiego zdarzenia. Połączenie się dwóch czarnych dziur jest dobrym kandydatem. Zdarzenie trwa sekundy, nie zostawia śladów nadających se do obserwacji, ale wybuch energetyczny jest naprawdę potężny.
- Kolizja miała miejsce od 3000 do 12 000 lat świetlnych od nas, czyli w naszej Galaktyce - mówi Neuhauser. Promieniowanie zostało zaabsorbowane przez atmosferę, a efektem ubocznym było wytworzenie się izotopów. Zapewne nie było żadnego widzialnego światła. Nasi przodkowie zapewne niczego nie zauważyli. Gdyby zdarzyła się dzisiaj, zapewne uszkodziłaby nasze satelity.
Nie musimy się jednak martwić. Zdarzenia tego typu są wyjątkowo rzadkie. W jednej galaktyce zdarzają się najczęściej co 10 000, a najrzadziej co 1 mln lat. Zapewne nic takiego na razie nam nie grozi. 
Wyniki badań ukazały się na łamach Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.

Najnowsze badania wskazują, że to zderzenie dwóch czarnych dziur lub gwiazd neutronowych wewnątrz naszej Galaktyki. Takie wydarzenie spowodowało emisję olbrzymich ilości energii. 

W 2012 roku naukowcy odkryli, że starożytne cedry rosnące w Japonii mają w swoich słojach olbrzymie ilości radioaktywnego węgla C14. Z kolei wyniki z Antarktydy wskazywały, że w pewnym momencie, kilkanaście wieków temu gwałtownie wzrósł poziom izotopu berylu Be10. Jego nietypowe stężenie zachowało się w lodzie.

Datowanie słojów drzewnych i lodu wskazywały, że dziwne izotopy wystąpiły mniej więcej w tym samym czasie - ok. VIII wieku n.e. (dendrochronologicznie ustalono nawet datę roczną: 774-775 rok n.e.). Miało to zatem miejsce w średniowieczu.

Takie izotopy tworzą się, kiedy wyższe wartswy atmosfery poddawane są intensywnemu promieniowaniu. Jedna z uwzględniananych możliwości to supernowa, ale jej pozostałości byłyby obserwowane do dzisiaj przez teleskopy. Fizycy z USA sądzili z kolei, że mogło chodzić o wyjątkowo silny rozbłysk na Słońcu, ale i ta hipoteza nie była przekonująca.

Autor najnowszego pomysłu to profesor Ralph Neuhauser z Uniwersytetu w Jenie. - Takie stężenie Be10 i C14 jest spójne z potężnym wybuchem promieniowania gamma - wyjaśnia. A promieniowanie gamma musiałoby być wynikiem naprawdę wielkiego zdarzenia. Połączenie się dwóch czarnych dziur to dobry kandydat. Zdarzenie trwa sekundy, nie zostawia śladów nadających się do obserwacji, ale wybuch energetyczny jest naprawdę potężny.

- Kolizja miała miejsce od 3 do 12 tysięcy lat świetlnych od nas, czyli w naszej Galaktyce - mówi Neuhauser. Promieniowanie zostało zaabsorbowane przez atmosferę, a efektem ubocznym było wytworzenie się izotopów. Zapewne nie towarzyszyło temu żadne widzialne światło. Zapewne więc nasi przodkowie niczego nie zauważyli.

Gdyby to samo zdarzyło się dzisiaj, to uszkodzone zostałyby nasze satelity. Nie musimy się jednak martwić. Zdarzenia tego typu są wyjątkowo rzadkie. W jednej galaktyce występują najczęściej co 10 tysięcy, a najrzadziej co 1 milion lat. Zapewne więc nic takiego na razie nam nie grozi. 

Wyniki badań ukazały się na łamach "Monthly Notices of the Royal Astronomical Society".

(ew/BBC)

Czytaj także

Obserwujemy narodziny czarnej dziury

Ostatnia aktualizacja: 23.11.2010 11:15
Materia po wybuchu supernowej świeci jasno w promieniach X. Czy widzimy młodą czarną dziurę o masie 5-10 mas Słońca?
rozwiń zwiń
Czytaj także

Hawking: W czasie wolnym myślę o kobietach

Ostatnia aktualizacja: 19.01.2012 23:55
70-letni Stephen Hawking udzielił ekskluzywnego wywiadu dla magazynu „New Scientist”. Do czego jeszcze się przyznał?
rozwiń zwiń
Czytaj także

Bezgwiezdne galaktyki po raz pierwszy w zasięgu teleskopów

Ostatnia aktualizacja: 13.07.2012 12:30
Teoria głosi, że jasne, pełne gwiazd galaktyki wzięły swoją materię z jakiegoś źródła. Jedną z możliwości były ciemne galaktyki gazowe, ale takich nie obserwowaliśmy. Do teraz.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Drogę Mleczną spowija gaz. Waży tyle, co galaktyka

Ostatnia aktualizacja: 26.09.2012 00:01
Astronomowie odkryli obłok gazu, który otacza naszą Galaktykę. Co ciekawe, waży on tyle, co gwiazdy, które się na nią składają. Jeśli te dane się potwierdzą, może wyjaśnić się pewna wielka astronomiczna zagadka.
rozwiń zwiń