Nauka

Termometry, które działają jak tatuaż

Ostatnia aktualizacja: 21.09.2013 15:16
Naukowcy połączyli tatuaże i najnowsze osiągnięcia elektroniki, by stworzyć cieniutki termometr. Zmierzy ciepłotę ciała, a także... stan psychiczny.
Termometry, które działają jak tatuaż
Foto: University of Illinois/Beckman Institute.
Termometry, które działają jak tatuaż
Naukowcy połączyli tatuaże i najnowsze osiągnięcia elektroniki, aby stworzyć cieniutki termometr. Zmierzy ciepłotę ciała, a nawet stan psychiczny.
Mierzenie temperatury może zdradzić więcej niż tylko to, czy ktoś ma gorączkę. Niewielkie zmiany ciepłoty ciała pokazują, jak pracują nasze naczynia krwionośne, co z kolei jest wskazówką na to, czy nasze krążenie jest w dobrym stanie.
Jak dotąd monitorowanie zmian w ciepłocie ciała przeprowadzano za pomocą szeregu sensorów i kamer termowizyjnych. Sensory są tanie, ale podrażniają skórę, natomiast kamery uniemożliwiają poruszanie się. Dlatego John Rogers z University of Illinois wraz ze swoimi współpracownikami stworzył giętkie naklejalne termometry o grubości 50 mikronów.
- Są bardzo tanie, wyglądają jak dziecięcy tatuaż, a zbierają dane równie szczegółowe jak kamera termowizyjna za 250 000 dolarów - mówi Rogers.
Sensory są wykonane ze złotych przewodów lub membran krzemowych, naniesionych na cieniutka warstwę perforowanej gumy, która pozwala skórze oddychać.
Czujniki mogą też w razie potrzeby działać jak grzejniczki, miejscowo podgrzewając skórę, co także ma znaczenie terapeutyczne.
Prototyp będzie testowany klinicznie. Szczegóły jego konstrukcji ukazały się na łamach Nature Materials.

Mierzenie temperatury może zdradzić więcej niż tylko to, czy ktoś ma gorączkę. Niewielkie zmiany ciepłoty ciała pokazują, jak pracują nasze naczynia krwionośne. To z kolei wskazówka, czy nasze krążenie jest w dobrym stanie.

Jak dotąd monitorowanie zmian w ciepłocie ciała przeprowadzano za pomocą szeregu sensorów i kamer termowizyjnych. Sensory są tanie, ale podrażniają skórę, natomiast kamery uniemożliwiają poruszanie się. Dlatego John Rogers z University of Illinois, wraz ze swoimi współpracownikami, stworzył giętkie, naklejalne termometry o grubości 50 mikronów. - Są bardzo tanie, wyglądają jak dziecięcy tatuaż, a zbierają dane równie szczegółowe jak kamera termowizyjna za 250 tysięcy dolarów - mówi Rogers.

Sensory są wykonane ze złotych przewodów lub membran krzemowych, naniesionych na cieniutką warstwę perforowanej gumy, która pozwala skórze oddychać. Czujniki mogą też w razie potrzeby działać jak grzejniczki, miejscowo podgrzewając skórę, co także ma znaczenie terapeutyczne.

Prototyp będzie testowany klinicznie. Szczegóły jego konstrukcji ukazały się na łamach "Nature Materials".

(ew/LiveScience)

Zobacz więcej na temat: NAUKA technologie