Kultura

Przerażenie ogarnia nowe przestrzenie

Ostatnia aktualizacja: 15.04.2011 15:25
- Horror cały czas się zmienia. Gatunek jest jak rzeka, nigdy nie powraca do tego samego miejsca - mówi to Wes Craven, który w straszeniu specjalizuje się od 40 lat i wydawałoby się, że zza kamery widział już wszystko. Tak nie jest.

Wes Craven opowiadał w niedawnym wywiadzie, że w ostatnich latach sporo współpracuje z młodymi ludźmi, bacznie obserwuje ich rzeczywistość i z niej wyciąga filmowe wnioski. Zwraca uwagę na coraz bardziej wyspecjalizowane komputery, telefony i sieć społeczną, które mogą służyć zarówno dobru jak i złu. Narzędzia te wywierają tak ogromny wpływ, że właściwie nie można bez nich nakręcić filmu o młodych.


Craven zmienia oblicze horroru


Na ekrany trafiła w piątek wyreżyserowana przez Cravena czwarta część serii "Krzyk" (więcej o filmie czytaj TU). Już w pierwszych minutach horror szydzi z epatującej pornografią przemocy "Piły", a Craven już myśli o kolejnych częściach "Krzyku".

Najbrutalniejsze filmy gore (z ang: zakrzepła krew) rzadziej ostatnio trafiają na ekrany. Kamera wędruje w trochę inne rejony.

Ciekawym przykładem jest irlandzki "Wake Wood", który wyprodukowała legendarna brytyjska wytwórnia filmowa Hammer (film kilka dni po premierze można było obejrzeć na krakowskim festiwalu Off Plus Camera).

Fabuła niby znana: małżeństwo po stracie dziecka przeprowadza się na prowincję, gdzie miejscowi kultywują prastarą magię i składają im propozycję: przywrócą dziewczynkę na trzy dni do życia.



"Wake Wood" odważnie podchodzi do tematu lęku przed śmiercią i przeraża w zupełnie zaskakujący sposób. Jeden z najlepszych filmowych krytyków, Peter Bradshaw z brytyjskiego Guardiana opisuje scenę, w której główny bohater - weterynarz musi zabić sztukę bydła. Przystawia broń do czaszki zwierzęcia i tu zmienia się ujęcie. Widzimy całe stado reagujące przerażeniem na wystrzał. Kamera rejestruje taki najbardziej podstawowy, instynktowny element przerażenia, którego jak do tej pory chyba trudno było w horrorach szukać.

Jedno, przerażająco długie ujęcie

Twórcy nie tylko eksperymentują z formą, ale także stawiają sobie ambitne zadania technologiczne. Przykładem jest urugwajska produkcja "Cichy dom", która została nakręcona jednym, 75-minutowym ujęciem.

Kamera jak duch czai się za bohaterką Laurą (Florencia Colucci), kiedy ta przemierza ciemne korytarze domu, z którego nie może się wydostać. W pewnym momencie znajduje polaroid i tylko na zdjęciach jest w stanie zarejestrować działanie nadprzyrodzonych mocy.



Horror z policyjnej kartoteki

Radę Wesa Cravena, aby szperać w rzeczywistości, wzięli sobie do serca amerykańscy filmowcy i zajęli się jednym z najbardziej zagadkowych wydarzeń z Rosji - Tragedią na Przełęczy Diatłowa.

W niejasnych okolicznościach dziewięciu doświadczonych narciarzy, w środku nocy rozdarło od środka połę swojego namiotu. W samej bieliźnie, bez butów zeszli kilometr w dół gór Uralu. Towarzyszyła im ostra śnieżyca i temperatura -25 stopni. Nikt nie przeżył. Cała historia z 1959 roku pełna jest niejasności.

Trwają prace nad cyzelowaniem scenariusza i rozmowy z żyjącymi świadkami policyjnego dochodzenia w Rosji. Projekt nie ma jeszcze tytułu. Wiadomo na razie, że zdjęcia mają się rozpocząć w przyszłym roku, latem w Europie Wschodniej.

Twórcy zakładają, że powstający horror ma być budowany na zasadzie archiwalnego filmu. Nie jestem pewna, czy chcę zobaczyć co stało się "naprawdę".

Urszula Schwarzenberg-Czerny

www.narodoweczytanie.polskieradio.pl
Cichociemni