Anders

Fotograf armii Andersa

Ostatnia aktualizacja: 09.05.2016 09:00
Ignacy Jaworowski nie był tylko żołnierzem – pełnił także funkcję fotografa 2 Korpusu Polskiego. Dowództwo armii powierzyło mu małoobrazkowy aparat fotograficzny typu Leica wraz z wyposażeniem do wywoływania i obróbki zdjęć. Z ocalałych klisz możemy prześledzić szlak armii Andersa - od Tatiszczewa do Włoch. Widzimy życie codzienne w drodze przez trzy kontynenty.
Ignacy Jaworowski, autor zdjęć, w ciemni fotograficznej, Irak 1943
Ignacy Jaworowski, autor zdjęć, w ciemni fotograficznej, Irak 1943Foto: Autor nieznany

Losy żołnierzy-zesłańców wyprowadzonych ze Związku Sowieckiego przez gen. Władysława Andersa i pamięć o przełomowym momencie walk toczonych przez 2 Korpus Polski we Włoszech, przez kilkadziesiąt powojennych lat, w rządzonej przez komunistów Polsce były umniejszane i spychane w zapomnienie. Mimo to bitwa pod Monte Cassino zajmuje w polskiej świadomości historycznej wyjątkowe miejsce. Biało-czerwona flaga łopocząca na ruinach klasztoru, rozciągająca się u stóp wzgórza polska nekropolia wojenna i pieśń sławiąca bohaterstwo polskich żołnierzy mają szczególny wymiar dla tysięcy uczestników walk, żołnierzy 2 Korpusu. Jednym z nich był fotograf-dokumentalista, autor prezentowanych zdjęć.

Ignacy Jaworowski urodził się 15 czerwca 1898 w Supraślu, chociaż jego rodowe korzenie sięgają szlacheckiego zaścianka Jaworówka. Ta położona 20 km na północny zachód od Białegostoku miejscowość jest znanym miejscem kaźni. W odwecie za poparcie powstania styczniowego w 1863 roku wieś została doszczętnie spalona – w myśl moskalskiego rozkazu "spalić i miejsce gdzie stała zaorać". Po tym akcie ocalał jedynie żelazny krucyfiks, który nie poddał się barbarzyńskim praktykom.

Przodkowie Ignacego Jaworowskiego, jeszcze przed tymi wydarzeniami, opuścili rodowe gniazdo i zamieszkali w Zaściankach, leżących po przeciwnej stronie Białegostoku. Ojciec Ignacego, Stanisław, mając majsterski fach w ręku, znalazł pracę w jednej z supraskich fabryk zajmujących się produkcją sukna. Otrzymanie dobrej posady skłoniło go do osiedlenia się w tym miasteczku, w którym – oprócz Ignacego – na świat przyszły kolejne dzieci: Władysław (walczył w wojnie domowej w Hiszpanii po stronie gen. Franco), Aleksander, Jadwiga i Stanisława.

Wojenne doświadczenia życiowe były udziałem wielu mieszkańców Podlasia, również Ignacego Jaworowskiego. W lutym 1919 roku, jako 21-letni młodzieniec, zgłosił się na ochotnika do 1. Białostockiego Pułku Strzelców, w którym przydzielono go do 2. kompanii. Podczas wojny polsko-bolszewickiej brał udział w walkach o Słonim, Stołowicze, Mińsk i Kobryń. W ostatniej bitwie został ranny i dostał się do niewoli. Jako jeniec trafił do Moskwy, skąd – dzięki pomocy Podlasianina pozostającego na służbie bolszewików – udało mu się zbiec. Po wielu niebezpiecznych przeżyciach dotarł do Niemna i 31 października 1920 znalazł się na obszarze pozostającym pod władaniem Polaków, gdzie trafił do swego pułku. W kwietniu 1921 roku, w już wolnej Ojczyźnie, przeszedł sześciomiesięczne szkolenie wojskowe prowadzone przez Francuzów w Rembertowie. Jednym z instruktorów francuskiej misji wojskowej był Charles de Gaulle – przyszły prezydent Francji. Po przebytym kursie i awansach został skierowany do placówki w Berezie Kartuskiej, później do Słonima. W 1922 roku przeszedł do cywila.

W 1923 roku Jaworowski został powołany na roczną służbę wojskową z przydziałem do 42. Pułku Piechoty w Białymstoku. Pod koniec pobytu w jednostce dostał propozycję pozostania w wojsku w roli zawodowego żołnierza. Trudna sytuacja na rynku pracy skłoniła go do wstąpienia w szeregi mundurowych. Po przygotowaniu w szkole podoficerskiej w Ostrowie-Komorowie, w 1925 roku trafił do Korpusu Ochrony Pogranicza. Został oddelegowany do 16. baonu KOP na Polesiu, do miejscowości Lenin za Łunińcem.

W następnym roku, podczas urlopu, ożenił się z Janiną Kleszczewską z Supraśla. Ślub odbył się w rodzinnym miasteczku obojga młodych. Do jednostki powrócił już z małżonką. Na rubieżach Rzeczypospolitej życie płynęło ze zmiennym szczęściem. Chociaż relacje z otoczeniem były dobre, gorzej układały się te w jednostce. W związku z tym podjął decyzję o opuszczeniu szeregów KOP, do czego doszło z ostatnim dniem grudnia 1929 roku.

Lecz już wraz z nowym 1930 roku w jego karierze zawodowej rozpoczął się kolejny rozdział, tym razem w Straży Granicznej. Przebywał w placówkach w: Wierchomli (okolice Piwnicznej), Tyliczu (okolice Krynicy-Zdrój), Łachach (Kurpie), Boguszach (okolice Grajewa – przy przejściu granicznym z Prusami Wschodnimi). Podczas służby zajmował się modyfikacją organizacji patroli granicznych, opiekował się jednostkami miejscowych strzelców, podejmował działania na rzecz społeczności lokalnych. Za to zaangażowanie otrzymał m.in. Odznakę Honorową Straży Granicznej i brązowy Krzyż Zasługi.

Rozkazem z 30 sierpnia 1939 Straż Graniczna przeszła na system wojskowy. Przez pierwszy tydzień wojny Jaworowski walczył w okolicach Grajewa, po czym został odesłany do jednostki w Sokółce. Tam jednak, z powodu braku broni, wraz z oddziałem skierowano go do Wilna, dokąd dotarł rowerem. Również stamtąd, z podobnych powodów, oddelegowani zostali do Brasławia. 17 września, po przybyciu do miejscowej jednostki, wyznaczono ich do umocnienia granicy łotewskiej. Nie zdążyli objąć swych stanowisk, gdyż Sowieci zaatakowali posterunki KOP, rozpoczynając tym samym wojnę z Polską jako sojusznik hitlerowskich Niemiec.

Jaworowski wraz z towarzyszami broni udał się na Łotwę, gdzie trafił do niewoli. Po zajęciu Łotwy przez Armię Czerwoną, wiosną 1940 roku, dostał się do obozu pod Rygą, skąd wywieziono go w głąb Rosji. Trasa, którą przebył, wiodła przez Witebsk, Orszę, Smoleńsk do Kozielska. W ten sposób dołączył do około pięciu tysięcy polskich jeńców: wojskowych, policjantów, nauczycieli, urzędników, lekarzy, inżynierów.

Na początku czerwca 1941 roku Jaworowski wraz z innymi więźniami został wywieziony z obozu do Moskwy, skąd przetransportowano ich na daleką północ, za koło podbiegunowe, do Murmańska, a stamtąd okrętem do Ponoi na półwysep Kola. Zesłańców skierowano do budowy lotniska wojskowego. Na szczęście praca w tych nieludzkich warunkach, gdzie jeszcze w czerwcu pokrywa śniegu sięga do metra wysokości, przy głodowych racjach żywnościowych, nie trwała zbyt długo z powodu wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej.

W połowie lipca więźniów umieszczono na statkach i wywieziono do Archangielska, następnie pociągiem przewieziono ich do Jarosławia nad Wołgą i dalej na południe, w kierunku Moskwy. Podróż nie trwała krótko – na rozpoczęcie kolejnych etapów trasy czekało się kilka dni, niektóre odcinki pokonywano pieszo. Z powodu braku wody i żywności, a także z wycieńczenia, wielu kończyło swój żywot na obcej i nieprzyjaznej ziemi.

Podczas tej wyczerpującej tułaczki doszło do zawarcia umowy między Stalinem i gen. Sikorskim, w wyniku której rozpoczęto formowanie polskich oddziałów wojskowych na terenie Związku Sowieckiego.

Na początku września 1941 roku Jaworowskiego przewieziono do Tatiszczewa pod Saratowem, miejsca organizacji Wojska Polskiego. Został fotografem dywizyjnym, do którego obowiązków należało m.in. dokumentowanie historii jednostki oraz jej doświadczeń bojowych. Do obozu zjeżdżała ludność z różnych zakątków ZSRS – obdarta, głodna, schorowana, ale z nadzieją na wydostanie się z bolszewickiego "raju", w którym zarówno warunki życia, jak i panujący klimat (temperatury spadały do -40 stopni C) nie przypominały sielanki.

W pierwszej połowie 1942 roku dywizję przeniesiono daleko na południowy wschód, do Dżalalabadu w Kirgistanie, 50 km od chińskiej granicy. Ludności przybywało, a wśród niej również starców, kobiet, dzieci. Ponieważ żołnierze dzielili się z nimi jedzeniem, szczuplały ich, i tak głodowe, racje żywnościowe. Być może w niewielkim stopniu poświęcenie to rekompensował łagodniejszy klimat.

Początek sierpnia przyniósł kolejną zmianę położenia tułaczy – wyjście z krainy od kilku pokoleń kojarzonej z zesłaniem i katorgą Polaków. Kierunek podróży – Bliski Wschód, na początek Persja. W połowie sierpnia Jaworowski wraz z towarzyszami broni dopłynął statkiem do Pahlawi. Wejście w nową rzeczywistość zaczęło się kwarantanną, przydziałem nowego ubrania, obfitą kuchnią, godziwym żołdem. To już naprawdę inny świat.

Kolejne etapy to: Irak (miejsce dozbrajania, szkolenia, manewrów), Palestyna, Egipt, Włochy. Największym sprawdzianem możliwości polskiego żołnierza na włoskiej ziemi miała być bitwa o klasztor na wzgórzu Cassino. Choć zdziesiątkowała polską armię, okazała się zwycięską. Ignacy Jaworowski cudem uniknął śmierci. Kolejne bojowe zaprawy przeszedł w bitwach o Ankonę i Bolonię.

Koniec wojny zastał Ignacego we Włoszech. Stanął on wówczas przed poważnym dylematem: wracać do kraju, czy szukać schronienia w Europie Zachodniej. Pierwsze rozwiązanie niosło za sobą wielkie ryzyko. Znad Wisły dochodziły bowiem głosy, że tych, co już wcześniej próbowali się dostać do Ojczyzny, spotkało bolesne rozczarowanie. Zamiast ciepłego powitania, nowe władze wtrącały przybyszy do więzień jako największych zbrodniarzy lub pozbawiały życia. Taka była "nagroda" za lata poniewierki, poświęcenia i służby umiłowanej Ojczyźnie.

Mając tak przygnębiającą perspektywę Ignacy Jaworowski wybrał tułaczkę, choć nie przyszło mu to łatwo. Trafił do Anglii. Na początku mieszkał w obozie, w namiotach nazywanych przez żołnierzy "beczkami rozpacz". Co za paradoks! Od namiotowych kwater rozpoczęła się przecież jego tułaczka i u jej kresu, kiedy miał być ciepły kąt wśród najbliższych w domowym zaciszu, ponownie namioty i nieznana przyszłość. Także i ta nie zapowiadała się optymistycznie, dzielnych Polaków nie traktowano bowiem jak rycerzy. Serce ściskało im się z żalu, gdy w paradzie zwycięstwa w Londynie nie było dla nich miejsca wśród maszerujących wojsk alianckich: mimo że wchodzili w skład 8. Armii Brytyjskiej; mimo że to oni zdobyli masyw Monte Cassino (zatykając na nim biało-czerwony sztandar), którego nie zdołali sforsować ani Amerykanie, ani Francuzi, ani Nowozelandczycy, ani Hindusi, ani Brytyjczycy; mimo że w walkach we Włoszech zginęło blisko 2,5 tys. żołnierzy 2 Korpusu Polskiego i około 7 tys. stało się inwalidami niezdolnymi do pracy; mimo że na każdym innym odcinku walk II wojny światowej wsławiali się heroizmem. W obliczu nowego układu sił w Europie najbliżsi sojusznicy odwrócili głowę od polskiego żołnierza, z którego waleczności, odwagi, doświadczenia tak chętnie korzystali w zmaganiach wojennych.
Ignacy Jaworowski rozpoczął życie w powojennej rzeczywistości jako fotograf. Później pracował w fabryce lotniczej, by ostatecznie trafić do firmy budowlanej.

Przez 20 lat prowadził żywot wygnańca, starając się mu nadać w miarę normalny wymiar. Dopiero w 1965 roku sprowadził żonę z Polski, z którą tylko rok mieszkał na Wyspach. Po przejściu na emeryturę i uzyskaniu zezwolenia Konsulatu Polskiego w Londynie na przyjazd do kraju, w maju 1966 roku przekroczył Odrę i wrócił w rodzinne strony, z którymi rozstał się w 1939 roku. W swoim pamiętniku ten fakt spuentował w sposób następujący: "[...] po 26 latach, 8 miesiącach i 20 dniach zamknął się pierścień mojej wędrówki po obcych stronach, wśród obcych ludzi i z dala od rodziny".

Życie Ignacego Jaworowskiego na ojczystej ziemi nie było usłane różami. Zmagał się z licznymi trudnościami, których władza ludowa takim jak on nie szczędziła. Dożywszy 86 roku życia, zmarł 30 września 1984. Jego doczesne szczątki spoczęły na cmentarzu św. Rocha w Białymstoku.

***

Podstawę opracowania niniejszego albumu stanowią elementy narracji słowno-ikonograficznej autorstwa Ignacego Jaworowskiego. Jednak zasadniczym materiałem są dokumenty fotograficzne, będące relacją z doświadczeń autora w latach 1941–1944, czyli od pobytu w Tatiszczewie, miejscu formowania 5. Dywizji Piechoty, do słynnej bitwy o klasztor na Monte Cassino. Cała kolekcja zdjęć przez niego wykonanych dotyczy szerszego zakresu czasowego. Już przed II wojną światową – jeszcze jako pracownik KOP i Straży Granicznej – uwieczniał fakty ze swojej biografii. Były tam m.in. zdjęcia z placówek z: Sienkiewicz w powiecie Łuniniec (Polesie), Tylicza koło Krynicy, Piwnicznej, Bogusz koło Grajewa. Jednak najbogatszy zbiór odnosi się do okresu, któremu poświęcona jest niniejsza publikacja.

Prawie wszystkie prezentowane w albumie zdjęcia zachowały się na negatywach, z których przeniesiono je na nośnik elektroniczny, a następnie pozyskano do celów wydawniczych. W kilkunastu przypadkach, z powodu braku negatywów, fotografie zeskanowano z albumu wykonanego przez Jaworowskiego, ilustrującego jego życiowe wędrówki.

Ignacy Jaworowski nie był tylko żołnierzem – pełnił także funkcję fotografa dywizyjnego. Dowództwo armii powierzyło mu małoobrazkowy aparat fotograficzny typu Leica wraz z wyposażeniem do wywoływania i obróbki zdjęć. Sprzęt służył mu aż do zakończenia szlaku bojowego we Włoszech. Do jego obowiązków należała m.in. opieka nad negatywami. Wracając do Polski w 1966 roku, zabrał je ze sobą. Nie miał problemów z przewiezieniem ich przez granicę – przetransportował je w przyczepce samochodowej wraz z innymi rzeczami, z którymi wrócił do kraju po ponad 25-letniej tułaczce.

W latach siedemdziesiątych Jaworowski pożyczył część negatywów jednemu z dziennikarzy pracujących w "Gazecie Białostockiej". Gdy zauważył, że zaczęło ich u niego ubywać, natychmiast zabrał pozostałe. Jednak jego zbiór został zdekompletowany. Można podejrzewać, że także i inne okoliczności, których dzisiaj nie jesteśmy w stanie ustalić, wpływały na topnienie zasobów fotograficznych całej kolekcji.

Do tej pory zdjęcia wykonane przez Ignacego Jaworowskiego nie były publikowane ani w całości ani w większych partiach. Jedynie wybrane fotografie zostały wykorzystane jako ilustracje wydarzeń, mających miejsce przed siedemdziesięciu laty, w I i III tomie dzieła Monte Cassino autorstwa Melchiora Wańkowicza, wydanych nakładem 2 Korpusu w Rzymie w 1946 roku. Kilkanaście zdjęć zamieszczono także przy okazji publikacji Pamiętnika Ignacego Jaworowskiego, przygotowanego do druku przez Elżbietę Zemło i wydanego dzięki staraniom Stowarzyszenia Collegium Suprasliense (I. Jaworowski, Pamiętnik [w:] Rany Polskie. Supraśl, oprac. E. Zemło, Stowarzyszenie Collegium Suprasliense, Książnica Podlaska im. Łukasza Górnickiego, Supraśl 2008, s. 17–109).
Przedkładany Czytelnikowi album stanowi pierwszy, tak bogaty, publikowany materiał z omawianego zasobu ikonograficznego.

Nadmienić należy, że cały zachowany zbiór składa się z około 720 zdjęć zapisanych na nośniku elektronicznym (pozyskanych z negatywów) i dodatkowo z kilkudziesięciu zdjęć zamieszczonych w albumie, ilustrującym koleje życia autora. Z tego zasobu wyselekcjonowano 410 fotografii. Przy wyborze kierowano się dwiema zasadami. Pierwszą były przyjęte ramy chronologiczne publikacji – od utworzenia Polskich Sił Zbrojnych w ZSRS do bitwy o klasztor na Monte Cassino. Drugą – rezygnacja ze zdjęć powtarzających się lub takich, które nie poszerzały wiedzy o wydarzeniach związanych z zasadniczym tematem publikacji (krajobrazy przyrodnicze, architektura, obiekty inżynieryjne, ludność tubylcza itp.). Fotografie zostały przydzielone do rozdziałów budowanych wokół poszczególnych miejsc pobytu polskich żołnierzy (w przyjętych granicach czasowych), a w tych ramach dodatkowo przyporządkowano je do odpowiednich sekwencji tematycznych. Każdy rozdział poprzedzono fragmentami Pamiętnika Ignacego Jaworowskiego, obrazującego jego zmagania o "ustanowienie Niepodległej i Suwerennej Rzeczypospolitej Polskiej". Pełnią one funkcję wprowadzenia oraz przewodnika po zgromadzonej ikonografii. Wyimki z "Pamiętnika" oraz tytuły, którymi opatrzono poszczególne sekwencje albumu, mają stanowić ekwiwalent opisów poszczególnych zdjęć, wszystkich bowiem nie sposób już dzisiaj trafnie podpisać.

Materiał ikonograficzny, który znalazł się w niniejszej publikacji, został udostępniony przez syna autora zdjęć, Jerzego Jaworowskiego, który aktualnie jest ich właścicielem. Tą drogą chciałbym Panu Jerzemu gorąco podziękować za udzielenie na to zgody oraz za współpracę przy albumie.

prof. Mariusz Zemło

[Tekst jest wstępem do albumu "Droga na Monte Cassino. 1939-1944 w fotografii Ignacego Jaworowskiego", IPN, Stowarzyszenie Collegium Suprasliense, Białystok 2014]

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak