Solidarność Walcząca
Solidarność Walcząca

Manifest Solidarności

Ostatnia aktualizacja: 08.06.2017 11:00
Jest jasne, że aby Polska była Polską, musi to być Polska Rzeczpospolita Solidarna.

I. Co?

Jutrzenka Solidarności wstaje nad światem. Wstaje jako rewolucyjna idea, jako propozycja nowego ładu społecznego. Na przekór dwóm największym potęgom: pieniądza i władzy. Na przekór prywacie i totalitaryzmowi. Kapitalizm zrealizuje interesy ogółu jako sumę prywatnych interesów jednostek, komunizm zrealizuje interesy rządzącej partii i totalitarnego państwa kosztem interesów jednostek. Solidaryzmem można nazwać taki ustrój, który dostrzega interesy jednostek
i dba o ich wspólną z interesami ogółu realizację. Ustrój ten przyjmuje wszystkie zasady i instytucje życia zbiorowego konieczne do tego, aby wszyscy ludzie poczuli się obywatelami, a więc:

1. Parlamentarne rządy wyłaniane w wolnych, demokratycznych wyborach spośród kandydatów ścierających się partii i programów politycznych;

2. Rynkową gospodarkę z wykluczeniem wielkiej własności prywatnej środków produkcji, opartą o pracownicze samorządy jako podstawową formę zarządzania zakładami pracy;

3. Swobodę słowa i zrzeszeń;

4. Terytorialne samorządy odpowiedzialne przed mieszkańcami danego terenu;

5. Niezależne sądownictwo.

Do tych ram solidaryzm dołącza jeszcze jedno:

6. Niezależny związek pracowniczy, jednoczący na zasadach dobrowolności ludzi pracy wszystkich zawodów. Takim związkiem był w Polsce przez 16 miesięcy NSZZ "Solidarność".

Praca stanowi podstawę każdego społeczeństwa. Zawłaszczanie cudzej pracy stanowi źródło niesprawiedliwości społecznej. Przed tym, przed wyzyskiem człowieka przez państwo, ma bronić każdego związek jednoczący tych, których wspólnym zawodem jest praca. Ma bronić ludzi i ich pracy przed marnotrawieniem, poniżeniem i używaniem w obcym interesie. Ma działać na wszystkich szczeblach: zakładu, branży, regionu, kraju. Tak widzimy instytucjonalny zarys solidaryzmu. Ale solidarność to coś więcej niż prawa i instytucje. To jedność w walce o wspólne cele, to solidarna obrona słabych
i krzywdzonych, realizacja hasła: "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". To nowy sposób życia ludzi i społeczeństw.

Solidarność nie jest propozycją żadnego "nowego wspaniałego świata", jest propozycją świata nieco lepszego od tego, który jest – i na Wschodzie, i na Zachodzie. Bez rażących nierówności ekonomicznych i bez samowoli władzy. Świata, w którym wysiłek będzie godziwie wynagradzany i w którym nie będzie bezrobocia i bezprawia. Solidarność jest propozycją świata pracy, która uczłowiecza ziemię i uświęca człowieka.

II. Dlaczego?

Dlatego, aby żyć. Na Wschodzie i w krajach tzw. socjalistycznego obozu władzę dzierży partyjna kasta nielicząca się z wolą i potrzebami ludzi. System tu panujący zmienił obywateli w poddanych i podporządkował interesy każdego kraju imperialnym interesom Związku Radzieckiego. Drogą szaleńczej rozbudowy swojej militarnej potęgi dąży on do panowania nad światem i przez to stanowi śmiertelne zagrożenie dla całej naszej cywilizacji – dla 20 wieków naszej wiary, pracy i walki. SS-20 nie dlatego mierzą w błękit nad Sekwaną, że Rosjanie obawiają się najazdu Francuzów na Moskwę. Na Zachodzie społeczeństwa kłopoczą się z inflacją i stagnacją gospodarczą, ludzie gonią za użyciem i zyskami. Z wyjątkiem USA, których obecna ekipa rządząca zaczyna dostrzegać grożące światu niebezpieczeństwo, kraje Zachodu łudzą się odprężeniem.

Ekonomiczne nierówności rzucają cienie na demokrację. Młode pokolenie, chcąc żyć, protestuje przeciwko inwestycjom obronnym. Nie zdaje sobie sprawy z groźby radzieckiego imperializmu i z tego, że narody Europy Wschodniej cierpią niespotykany socjalny i nacjonalny ucisk. Zachód miota się, nie widzi wyjścia z obłędnej spirali zbrojeń atomowych.

Są dwa wyjścia:

1. Solidarna postawa zachodnich społeczeństw, odmawiających ZSRR wszelkiej technologicznej pomocy, wraz z podjęciem zdecydowanego wysiłku obronnego i ograniczeniem konsumpcji. Wszystko w celu zdobycia militarnej przewagi nad potencjalnym agresorem.

2. Dojście do głosu ludzi pracy na Wschodzie, ludzi, którzy, tak jak i na Zachodzie, chcą żyć. Wiedzą, kto ich okłamuje i gnębi, kto zmusza do pracy za głodową pensję i kto śni sny o potędze, budowanej wysiłkiem ich rąk – komunistyczni władcy.

Oba wyjścia zmierzają w kierunku solidaryzmu. Z tym że ewentualność drugą może wywalczyć tylko masowy bunt ludzi pracy w krajach Wschodu – bunt tak powszechny jak w Polsce w sierpniu 1980 r. Natomiast wyjście pierwsze, jeśli w konsekwencji nie doprowadzi pośrednio do drugiego, samo może nie wystarczyć. Tylko solidarnościowy mozół, odwaga i nadzieja milionów mogą ocalić ten świat. Bo solidarność znaczy pokój, a pokój znaczy solidarność. Nie ma też innej drogi dla Polski.

Bez solidarności nie będzie nad Wisłą ani praworządności, ani dobrobytu. Polacy, zmuszani batem i biedą do niewolniczej pracy – pozostaną w biedzie. Powiew wolności, który przyszedł wraz z "Solidarnością", porwał młodzież i szerokie rzesze naszego narodu. Jest jasne, że aby Polska była Polską, musi to być Polska Rzeczpospolita Solidarna.

III. Jak?

Walcząc. Solidarność jest nie tylko nową ideą, ale zarazem sposobem na jej realizację. Sposobem na pokonanie wschodnich reżimów i zachodnich egoizmów. Potrzeba tylko, żeby "lud pracujący miast i wsi" zyskał świadomość własnej solidarności i odważył się ją okazać. Dlatego podstawową bronią w tej tutaj prowadzonej walce winna być informacja i propaganda. Panujący nad nami przymus opiera się na fałszu, a "prawda nas wyzwoli", Prawda, którą należy głosić nie tylko tu, w Polsce, [ale] także na Wschodzie i na Zachodzie.

Z pomocą sympatyków na Zachodzie będziemy dążyć do budowy Radiostacji Solidarności, emitującej audycje na cały świat. Walka w eterze, nawet przy zagłuszaniu, kosztuje bez porównania mniej niż wyścig zbrojeń. Chcemy wymiany argumentów, nie wymiany kul i rakiet. Chcemy przeciwników naszych przekonywać – nie zabijać. Chcemy ich przekonać, że i im będzie bezpieczniej i lepiej w solidarnej Polsce, w solidarnym świecie.

Mamy jednak prawo i obowiązek wyrażania swych myśli i dążeń. Jak to czynić? Poprzez niezależną prasę, radio, grupy samokształceniowe, poprzez manifestacje uliczne i strajki – odmowę dawania swej pracy tym, którzy szantażują nas siłą i terrorem. Za najskuteczniejsze uważamy strajki solidarnościowe. Takie, które wybuchają spontanicznie (a że w końcu wybuchną, to pewne) w jakimś zakładzie czy ośrodku przemysłowym, i wtedy całe społeczeństwo winno być gotowe do poparcia tych, którzy już po prostu dłużej nie mogli. To właśnie, a nie żadne z góry planowane akcje, będzie najlepszym
sygnałem do solidarnego oporu.

Zawsze mamy też obowiązek czynnej obrony prześladowanych ludzi i deptanych ideałów. Oprawcy, szafarze gwałtu i śmierci muszą się poczuć obco i źle. Budujemy organizację – Solidarność Walczącą. Jest ona otwarta dla wszystkich, którzy za cel stawiają sobie walkę o wolną Rzeczpospolitą Solidarną, o solidarność ludzi i narodów i godzą się dla osiągnięcia tego celu na poświęcenie czasu, krwi, a – jeśli zajdzie konieczność – swego życia.

Nie uzurpujemy sobie monopolu na walkę o NSZZ "Solidarność. Walkę tę w różnych formach toczą najlepsi synowie Polski. Chcemy współpracy i porozumienia ze wszystkimi, którzy dążą do sprawiedliwości społecznej. Nie chcemy porozumienia
z władzą, która miast służyć, szkodzi społeczeństwu, która jest władzą z obcego nadania. Chcemy tę władzę pozbawić władzy. Że to nierealne? Tylko tak długo, dopóki robotnicy i inni ludzie pracy nie uznają tego za realne, dopóki nie uznają, że już czas, aby wziąć swój los w swoje ręce.

Nie liczymy na prędkie i łatwe zwycięstwo w nagłym wybuchu. Zdajemy sobie sprawę z niebezpieczeństw frontalnego starcia. Nie mamy czołgów i nie chcemy z nich do nikogo strzelać. Chcemy przekonać tych, co je mają, żeby nie używali ich przeciwko bezbronnym. Mamy rację. Zło może odnosić doraźne sukcesy, ale solidarność jest dobrem i racją i ona będzie zwycięstwem.

13 grudnia 1982. Za Solidarność Walczącą

Kornel Morawiecki

Źródło: "Solidarność Walcząca" 1982, nr 29/30, z: "Solidarność Walcząca 1982-1990" t. II, cz.1 opracowanie Kamil Dworaczek, Grzegorz Waligóra, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2016