Redakcja Programów Katolickich

Zdrowy – chorego nie zrozumie?

Ostatnia aktualizacja: 12.02.2017 14:00
Wobec tajemnicy cierpienia i choroby stajemy zwykle bezradni, ale rzeczywistość przed którą nie ma ucieczki, będzie udziałem każdego człowieka. Stawia to nas wobec wielu pytań, z którymi jednak warto się zmierzyć. Czy każda modlitwa o uzdrowienie jest dobra? Czy choroba może być łaską?
Audio
Zdrowy  chorego nie zrozumie?
Foto: Glow Images/East News

„Zdumienie tym, czego dokonuje Bóg: «wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny»  (Łk.  1,49)” - to tytuł tegorocznego papieskiego Orędzia na 25 Światowy Dzień Chorego obchodzonego we Wspomnienie Matki Bożej z Lourdes.

 

25 lat temu ustanowiono Światowy Dzień Chorego. To okazja do spojrzenia na doświadczenie, które angażuje każdego: zawodowo lekarzy i pielęgniarki, a osobiście samych chorych. Wcześniej czy później, choroba to nasza wspólna perspektywa.

Wiara w moc modlitwy za wstawiennictwem Matki Bożej Uzdrowienia Chorych jest szczególnie silna w słynącym z wielu cudów Lourdes.

Jak wspominała Wiesława Kowalska, której rodzina doświadczyła wielu uzdrowień fizycznych, w Lourdes panuje niezwykłą atmosfera modlitwy. - Przez wiele godzin oczekiwania na dostęp do wód uzdrawiających, wszyscy modlą się w intencjach zanurzanych w niej osób – tłumaczyła. - Nie dziwię się pielgrzymującym do miejsc, które Bóg szczególnie sobie upodobał - tam rozdawane są liczne łaski, ale ja już nie muszę nigdzie jechać. Mój mąż i córka zostali uzdrowieni, a ten cud dokonuje się przecież podczas codziennej Mszy Świętej. Bóg działa tutaj tak samo, jak w miejscach świętych - dodała Wiesława Kowalska.

Choroba to zaproszenie do pomocy ludziom słabszym. Tę posługę od wieków daleko i blisko pełnią niestrudzenie siostry zakonne. Te pracujące jako pielęgniarki w krajach misyjnych. Często są one jedyną nadzieją dla potrzebujących pomocy w chorobie i cierpieniu.

W Papui Nowej Gwinei pomagają one miejscowej ludności. Jedną z nich jest s. Dorota Piechota ze zgromadzenia Sióstr Misjonarek Służebnic Ducha Świętego. - 12 lat pracowałam na rzece Sepiku, gdzie ludzie odnosili się z ogromnym szacunkiem do służby zdrowia. Mieszkałam z nimi jadłam i spałam w ich domach, ponieważ nie mogli oni dotrzeć do naszego szpitala - wspomina gość audycji. - Ludzie czekali w kolejkach, przynosili chorych żeby im pomóc. Czasem byliśmy bezradni, zabieraliśmy ich ze sobą na leczenie, a oni byli spokojni i oddani w nasze ręce cokolwiek zadecydowaliśmy. Wiele razy matki z różnym ryzykiem ciąży zabieraliśmy do szpitala i przebywały one tam do momentu urodzenia. Dzięki temu uratowaliśmy wiele istnień, szczególnie matek bliźniaczych. Uczyłyśmy też inne kobiety podstaw odbierania porodu. Pod naszą opieką było 79 wiosek, a odległości były ogromne. Cenie sobie, że mogłam pomóc tym ludziom - dodała s. Dorota.

Z kolei s. Magdalena, która jest zakonnicą i pielęgniarką pracującą w jednym z warszawskich szpitali, na co dzień ma do czynienia z chorobą. – Służąc w szpitalu spełniam swoje powołanie do bycia z osobami cierpiącymi. Pomagam im w powrocie do zdrowia fizycznego i towarzyszę w uzdrowieniu duchowym. Nie ukrywam tego kim jestem – dodała zakonnica.

Jak podkreślił ks. Arkadiusz Zawistowski  - kapelan szpitala na warszawskim Bródnie i Krajowy Duszpasterz Służby Zdrowia – codziennie zauważam bogactwo postaw pacjentów i ich przeżyć podczas choroby. – Jest w tym zarówno niezgoda na kryzys, jak i szukanie światła. Tego nie można zmarnować. Dużo osób oddaje się w takim momencie Bogu, szukając w nim siły i mocy. Choroba uczy pokory i wyzwala pojednanie – dodał duszpasterz.

- Jest pewien ideał pomocy drugiemu człowiekowi, jednak podczas służby choremu wypalamy się i potrzebujemy iskry, która ożywi nas na nowo. Są piękne twarze lekarzy i pielęgniarek, uśmiechniętych, po których nie widać zmęczenia, ani kryzysu są nastawieni pozytywnie do pacjenta i traktują go jako osobę – podkreślił ks. Arkadiusz Zawistowski.

Choroba to zaproszenie do dobra, które może powrócić. W grudniu 2016 r. abp. Warszawsko praski Henryk Hoser podzielił los tych, nad którymi duszpastersko się pochylał. W specjalnym przesłaniu na Światowy Dzień Chorego podzielił się doświadczeniem tego czasu cierpienia, które jak podkreślił jest drogą do zbawienia.  – Zwracam się do chorych, jako jeden z Was, wiedząc że stanowicie „świątynię cierpienia”. Tak nas widzi Chrystus, który odkupił świat i nadał cierpieniu sens – powiedział metropolita.


Na audycję „Familijna Jedynka" w Pierwszym Programie Polskiego Radia zapraszają: Małgorzata Bartas-Witan i Przemysław Goławski.

 

Tytuł audycji: „Familijna Jedynka"

Prowadzili: Małgorzata Bartas-Witan i Przemysław Goławski

Data emisji: 12.02.2017 r.

Godzina emisji: 06.00


SMS towarzyszące audycji 12 lutego - od słuchaczy dzielących się swoimi refleksami o spojrzeniu na chorobę jako zaproszenie do służby, pomocy, spotkania, modlitwy o uzdrowienie:

 

 

 

PANI ELA

Mama jest po 2 udarach, tata w grudniu usłyszał diagnozę: rak. Nie chce operacji. Pozostaje tylko modlitwa i zawierzenie Opatrzności Bożej... z łaską przyjęcia choroby i akceptacji stanu.

 

PANI ANNA

Przez kilka lat opiekowałam się moją siostrą. Było to moje stopniowe dojrzewanie przez bunt. Rezygnację i pogodzenie się z wolą Boga. Tydzień temu, moja siostra zmarła. Zasnęła cicho w słoneczny dzień. Dziękuje Bogu za łaskę wytrwania. Za siłę - mimo moich 77 lat.

 

PANI ANNA

Wysiadły mi nerki. 1,5 roku dializ, a potem przeszczep. Już 15 lat minęł. Dializy to piękny czas powrotu do Boga a po kilku latach wejście na drogę neokatechumenalną, wspieranie się słowem biblijnym, pielgrzymki. Nie oddałabym tego za zdrowie. A życzenia "zdrowia zdrowia, zdrowia - zwłaszcza dla ciebie" przyjmuję z uśmiechem, bo swoje wiem.

 

PAN JERZY

Powiada się: "w zdrowym ciele, zdrowy duch ", ale to zdrowy duch może zadbać o nasze ciało

 

PANI KRYSTYNA

Byłam zdrową i silną dziewczyną. Nagle zaczęło dziać się coś niepokojącego z moim zdrowiem. Życie moje jest wielką niewiadomą. Jestem jednak spokojna, bo zawierzyłam Bogu. Rozpacz nie ma wówczas u mnie żadnych szans.

 

PANI JUSTYNA

Cierpienie uszlachetnia, ale jak tu wytłumaczyć gdy do choroby przyczynił się lekarz? Zostaje modlitwa


PAN ANTONI

Choroba, a także sam jej przebieg, zależą często, a może nawet zawsze, od nastawienia samego chorego. Jeśli jest osoba nieżyczliwie nastawiona do świata, narzekająca, złośliwa, a wiem to z własnych obserwacji, u takich osób ozdrowienie przychodzi najczęściej znacznie później, z kłopotami, powikłaniami, nawet w przypadku niegroźnych schorzeń. To związane jest z charakterem, nieżyczliwością tych ludzi wobec najbliższego otoczenia i świata. W przypadku chorób poważniejszych wyzdrowienie osób o mówiąc łagodnie- trudnym charakterze, jest w zasadzie niemożliwe! Zupełnie inaczej przebiega to w przypadku osób ciepłych, serdecznych, życzliwych dla innych. Choroba nie jest dla nich pretekstem do narzekania i składania wszystkich swoich nieszczęść i niepowodzeń na karb wszystkich, niemal całego świata, lecz jest przyjmowana jako doświadczenie i próba charakteru, nadana przez Stwórcę. W ich przypadku rzeczywiście sprawdza się powiedzenie, że cierpienie uszlachetnia. Cierpliwie znoszą swój krzyż, ba, potrafią podtrzymywać na duchu innych! Sam doznałem duchowego wzmocnienia od nich, kiedy kilkanaście lat temu moje życie znalazło sie w niebezpieczeństwie, ale dzięki mojej gorącej modlitwie do Matki Bożej Nieustającej Pomocy i do mojego Patrona, św. Antoniego Padewskiego, dzięki opiece Bożej i duchowemu wsparciu Księzy z Apostolstwa Chorych, oraz wsparciu innych pacjentów, wyszedłem z tego. A pacjenci, którzy mnie tak wspierali, byli ludźmi głęboko wierzącymi, zawsze gotowymi do pomocy. Wiara jest tym, co stawia nawet bardzo chorego człowieka na nogi, nawet tam, gdzie medycyna rozłożyła już ręce, albo wręcz machnęła ręką.

 

 

Słuchacze Ci otrzymują od nas książki

„Lekarz z Lampedusy Opowieść o cierpieniu i nadziei” - autorstwa Lidii Tilotty i Pietra Bartolo, który dzieli się swoim ponad dwudziestoletnim doświadczeniem niesienia pomocy przybywającym na Wyspę uchodźcom.