Chciałam zostać dziennikarzem. Awanturą zakończyła się pierwsza próba. O studiach dziennikarskich myślałam ze wstydem i niesmakiem. Uważałam, że już na tym etapie wymagały zaprzedania duszy władzy. Po seminarium na polonistyce o literaturze w radiu, pozwolono mi przygotować pierwszą audycję dla II Programu PR. Wpuszczono mnie na ul. Myśliwiecką. Nagrałam rozmowę z prezesem polskiego PEN Clubu Juliuszem Żuławskim o jego książce „Z domu” i gościach rodzinnej willi w Zakopanem między wojnami. Pamiętam żal, kiedy do kosza wrzucałam fragment taśmy, który uznano za nieinteresujący. Żuławski opowiadał o tym jak złościł się Stanisław Ignacy Witkiewicz, kiedy ktoś zwracał się do niego: pan Witkacy. Dla przyjaciół był: Staś, dla obcych: Pan Witkiewicz. Ktoś nie dopatrzył. Juliusz Żuławski był na politycznym indeksie. Audycje wyemitowano. Cenzura się wściekła… Postanowiłam zamieszkać ponad PRL-em. Spakowałam plecak i wyjechałam do… najwyżej położonej doliny w Polsce. W Tatry. Na kilkanaście lat.
O miłości do Ojczyzny, którą się dziedziczy, służbie ludziom, a także o lekcji zaradności, odpowiedzialności i partnerstwa, jaką można otrzymać w górach – o tym wszystkim w spotkaniu z Moniką Rogozińską - alpinistką, dziennikarką, prezesem polskiego oddziału The Explorers Club, wnuczką Juliana Krzyżanowskiego.
Zaprasza Agnieszka Kozłowska-Łysko
Środa, 13 sierpnia, godz. 23.15