Prof. Krzysztof Szwagrzyk, pełnomocnik Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego był gościem konferencji "Ł" jak Łączka. Technika i medycyna w służbie pamięci narodowej". Spotkanie zostało zorganizowane przez Studenckie Koło Naukowe Varsaviana w ramach obchodów 100-lecia odnowienia tradycji Politechniki Warszawskiej.
Gość konferencji wyraził przekonanie, że doczekamy chwili, gdy w Kwaterze na Łączce na warszawskich Powązkach odbędzie się uroczysty państwowy pochówek żołnierzy niezłomnych, zamordowanych i grzebanych w bezimiennych grobach w czasach stalinowskich. - Dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, że zakończyliśmy pewien etap naszej historii. Komunizm został za nami, bo odnaleźliśmy szczątki naszych bohaterów i godnie ich pochowaliśmy – stwierdził prof. Krzysztof Szwagrzyk.
Historyk zapowiedział, że latem rozpoczną się prace ekshumacyjne na cmentarzu Bródnowskim w Warszawie, zespoły badawcze pojawią się także w Rzeszowie, Lublinie i Gdańsku.
Prof. Szwagrzyk przypomniał historię warszawskiej Łączki. - Podstawą rozpoczęcia pochówku ofiar w tym miejscu była decyzja dyrektora Departamentu Więziennictwa i Obozów podjęta w styczniu 1948, który starał się jakoś unormować kwestię grzebania ludzi straconych w więzieniach i aresztach całej Polski. Od tego czasu miejscami pochówku ofiar komunizmu miały być cmentarze komunalne a nazwiska tych ludzi miały być odnotowane w księgach cmentarnych - powiedział szef zespołu poszukiwań.
W katerze "Ł" od kwietnia 1948 do 1956 roku grzebano tych, których skazano na karę śmierci i stracono na podstawie wyroków.
Tych nazwisk w księgach cmentarnych jednak nie ma. Władze komunistyczne wykonały też wiele działań, by nie tylko zatrzeć wszelkie ślady po szczątkach ludzkich, ale też zatrzeć jakąkolwiek pamięć o tych bohaterach.
W latach 80. wydano zgodę na stawianie w tym miejscu nowych nagrobków. Zespół pod kierunkiem prof. Szwagrzyka przebadał miejsca wokół nich. Teraz prace wstrzymano. - Nie ma możliwości wykonania podkopu pod współczesnymi grobami. Można jedynie dokonać rozbiórki tych nagrobków w całości i przeniesienia ich w inne miejsce - mówił historyk.
- Przyspieszyć prace na Łączce mogłoby wszczęcie śledztwa prokuratorskiego przez pion śledczy IPN – stwierdziła Beata Sławińska, wiceprezes zarządu Fundacji Łączka. - Pozwoliłoby to na przeniesienie grobów z lat 80. w inne, docelowe miejsce. Z nieznanych nam przyczyn to śledztwo nie jest wszczynane.
O trudnościach z poszukiwaniem szczątków ofiar zbrodni stalinowskich mówił również Witold Mieszkowski, syn komandora Stanisława Mieszkowskiego – uczestnika wojny polsko-bolszewickiej, kampanii wrześniowej w 1939 roku, skazanego w 1952 roku na karę śmierci i rozstrzelanego pod fałszywym zarzutem działalności szpiegowskiej.
- W 1990 roku, po odsłonięciu pomnika na Łączce usłyszałem, że żadnych ekshumacji nie będzie, że poszukiwanie szczątków ojca to jest moja prywatna sprawa – powiedział Witold Mieszkowski.
28 lutego 2014 w Belwederze Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie i Instytut Pamięci Narodowej ogłosiły, że zidentyfikowano szczątki Stanisława Mieszkowskiego wśród ofiar pomordowanych przez organa bezpieczeństwa publicznego w latach 1945–1956, pochowanych w Kwaterze na Łączce przy murze cmentarnym Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie.
- Musimy doprowadzić do sytuacji takiej, kiedy każda kostka naszych bohaterów zostanie odnaleziona. Dopiero wtedy ta praca będzie wykonana nie tylko z zasadami nauki, ale też z naszym wewnętrznym sumieniem - stwierdził prof. Krzysztof Szwagrzyk.
bs