X
Szanowny Użytkowniku
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Zachęcamy do zapoznania się z informacjami dotyczącymi przetwarzania danych osobowych w Portalu PolskieRadio.pl
1.Administratorem Danych jest Polskie Radio S.A. z siedzibą w Warszawie, al. Niepodległości 77/85, 00-977 Warszawa.
2.W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Inspektorem Ochrony Danych, e-mail: iod@polskieradio.pl, tel. 22 645 34 03.
3.Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
4.Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
5.Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
6.Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
7.Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
8.Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
9.Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
10.Polskie Radio S.A. informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności
Rozumiem
Muzyka

Cudne fantazje Anderszewskiego

Ostatnia aktualizacja: 13.03.2017 14:29
Na płyty Piotra Anderszewskiego czeka się z utęsknieniem. Jego najnowszy album „Mozart Schumann Fantaisies” to kolejny dowód na to, że mamy do czynienia z poetę fortepianu, człowiekiem, który potrafi odcisnąć własne piętno nawet na bardzo znanych dziełach.
Fragment krążka Mozart Schumann Fantaisie
Fragment krążka "Mozart Schumann Fantaisie" Foto: materiały promocyjne


Minęły trzy lata od czasu, gdy nasz wielki rodak przedstawił krążek z trzema angielskimi sonatami Bacha – co mogło być zaskoczeniem dla tych, którzy najbardziej kojarzą go z repertuarem romantycznym – chociaż przecież już wcześniej grał i partity i kilka innych dzieł barokowego króla. Teraz Piotr Anderszewski wraca z 14 sonatą fortepianową i Fantazją Mozarta, a także z Fantazją i Tematem i Variacjami WoO 24, "Geistervariationen" Shumanna. Co może łączyć tych dwóch, odległych od siebie czasowo kompozytorów? Odpowiedź nie jest łatwa, ale pianista stara się nakierować nas na nią w swoich wypowiedziach mówiąc o ich „niczym nieprzesłoniętej bezpośredniości” twórczej. Coś w tym jest – w szczególności gdy porównamy do siebie obie fantazje, tak różne, ale i posiadające sporo łączników. Krążek Anderszewskiego nagrany dla Warner Classic potwierdza, że Polska posiada znakomitych pianistów – ludzi, którzy potrafią wpływać na odbiór dzieł, umieją czerpać z nich na nowo i dzielić się swymi przeżyciami z innymi.


Narodowe Forum Muzyki i CD Accord wydało już czwarty album ze specjalnej serii poświęconej mistrzom baroku. Ale nie Bachowi, Handlowi czy Vivaldiemu – tylko polskim twórcom. Pierwsze dwie płyty zawierają utwory Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego, kolejna Bartłomieja Pękiela, a najnowsza działa najpopularniejszego polskiego kompozytora XVII wieku – Marcina Mielczewskiego. Andrzej Kosendiak, znakomici soliści i doskonały zespół Wrocław Baroque Ensemble – to gwarancja, że nikt w Polsce lepiej nie przedstawiłby dzieł tego wyjątkowego twórcy. Szczególnie atrakcyjnie brzmią kompozycje na dwa chóry. Dyrygent, aby jak najlepiej oddać nastrój utworów napisanych w duchu weneckiej tradycji polichóralnej i by być im jak najbardziej wierny, ustawił chóry naprzeciwko siebie. Efekty są niesamowite – wzmacnia je bowiem wyjątkowa jakość nagrania. Andrzej Kosendiak staje się dziś głównym promotorem polskich tradycji muzycznych, archeologiem, który przywraca dla naszego dziedzictwa narodowego kolejne, zapomniane dzieła ważnych twórców. Chwała mu za to. Jednak na jego kolejne krążki nie trzeba patrzeć jedynie przez pryzmat ich znaczenia historycznego czy edukacyjnego, to jest po prostu kawał doskonałej muzyki, którą powinniśmy się dzielić ze światem.

Szymon Laks to postać nietuzinkowa. Z jednej strony ciężkie, traumatyczne doświadczenia wyniesione z dwuletniego pobytu w niemieckim obozie śmierci Auschwitz-Birkenau, do którego trafił w 1942, a które opisał w książce Musiques d’un autre monde (Paryż 1947), a następnie w Grach oświęcimskich (Londyn 1979), z drugiej - tworzenie niesamowicie interesującej muzyki i duży wkład w rozwój polskiej kultury. Niemieckie wydawnictwo CPO jest znane z tego, że promuje dobrą muzykę i przy tym prowadzi odważną działalność edukatorską. Twórczość Szymona Laksa jest bowiem zapomniana zarówno w kraju jak i zagranicą, a wszystkie poświęcone mu wydawnictwa są na wagę złota. Tak jest i w przypadku nagrań: Sinfonietta for Strings (1936) i Symphony for strings (1964) - dzieł, które mogą trafić w gusta większości melomanów – dalekich od awangardy, zbliżonych do neoklasycyzmu Strawińskiego czy Tansmana, orbitujących z okolicach Hindemitha. NFM Leopoldinum pod batutą Hartmuta Rohde doskonale wywiązuje się z powierzonego zadania – grają zwiewnie, z polotem – zespół jest doskonałym adwokatem, a zarazem promotorem tej muzyki. Uzupełnieniem krążka jest dzieło Philippa Jarnacha Musik zum Gedächtnis der Einsamen w aranżacji na orkiestrę kameralną. Trochę szkoda, że w miejsce tego skąd inąd interesującego utworu, nie otrzymaliśmy choćby Poème for violin and orchestra (1952) Laksa. Mam nadzieję, że krążek wydawnictwa CPO zachęci naszych muzyków do częstszego niż do tej pory korzystania z twórczości Laksa. Warto!

Przed trzema laty Nina Kotova urzekła publikę na całym świecie znakomitą interpretacją sześciu suit na wiolonczelę solo Bacha dla wydawnictwa Warner Classic. Do dziś mam w uszach przenikliwy, wibrujący dźwięk jej instrumentu - Stradivariusa z 1679 roku. Teraz ta amerykańsko-rosyjska artystka wraca z przejmującymi dziełami na wiolonczele i fortepian – dwiema sonatami Rachmaninowa i Prokofiewa, a także, na zakończenie, Romansem i Medytacją Czajkowskiego. Obie sonaty to szczytowe osiągnięcia minionego stulecia, utwory skończone, po których ich wielcy twórcy nie wrócili już do tej formy. Teraz, w raz z towarzystwem pianisty Fabio Bidinigego, młoda wiolonczelistka, otwiera się na swoją rodzimą muzykę, wydobywa zawartą w niej głębię, duchowość, rzewność, melodyjność – to wszystko, za co kochamy rosyjską kulturę. Kto wie, może następny krążek tego duetu poświęcony będzie muzyce dwóch bliskich sobie kompozytorów – Szostakowicza i Weinberga? To by było coś!

Radość, plastyczność, otwartość na różne style, muzyczne źródła, także bardzo odległe od „tradycji klasycznej” – krążek z koncertami Saint-Saënsa (wiadomo, drugim), Ravela i Gershwina – to czysta radość. Nie są to dzieła, które noszą ze sobą pokaźny bagaż przemyśleń, które kierują nasze odczucia ku wyżynom, które zmieniają profanum w sacrum. Ale przecież nie zawsze tego potrzeba! Dzieła te – w szczególności w tak doskonałym wykonaniu: Andrew von Oeyena i PFK Prague Philharmonia pod batutą dyrygenta Emmanuela Villaume’a – to gwarancja najwyższego poziomu. Nagrana dla Warner Classic płyta to również wspaniały pokaz przenikających się w muzyce amerykańsko-francuskich wpływów – pianista jest bowiem Amerykaninem o niemiecko-holenderskich korzeniach, a dyrygent jest Francuzem, który w USA czuje się jak w domu, jest tam bowiem dyrektorem muzycznym opery w Dallas.

Miniatury smyczkowe, cykl pieśni czerpiących swe źródła w folkloru kurpiowskim, suita smyczkowa, a także Koncert na perkusję, harfę i orkiestrę smyczkową – właśnie wydany krążek z najnowszymi orkiestrowymi dziełami prof. Stanisława Moryto - zachwyca. Chociaż mówi się o nim, że jest naszym jednym z najwybitniejszych żyjących kompozytorów, to jednak jego dzieła nie są znane szerszej publiczności. A szkoda, gdyż przy całej swojej oryginalności mogą trafić do szerszego odbiorcy muzyki poważnej. Adwokatami tej muzyki, na krążku wydanym przez DUX, są: muzycy Filharmonii Kameralnej w Łomży pod dyr. Jana Miłosza Zarzyckiego, sopranistka Anna Mikołajczyk-Niewiedział, harfistka Anna Sikorzak-Olek i perkusista Stanisława Skoczyńskiego. To właśnie ta ostatnia dwójka robi na mnie największe wrażenie w najbardziej rozbudowanym, trzyczęściowym dziele - Koncercie na perkusję, harfę i orkiestrę smyczkową. Intrygujący ten utwór stanowi nawiązanie do lat 80-tych, gdy prof. Moryto stworzył szereg dzieł, w których wykorzystywał perkusję.

Koncertów na dwa flety jest jak na lekarstwo. Słuchając krążka małżeństwa flecistów Agaty Kielar-Długosz i Łukasza Długosza, można powiedzieć – dobrze, że Vivaldi tworzył takie utwory. Stanowią on bowiem większość dzieł na tym krążku, na którym dane jest nam słyszeć znakomite ich interpretacje dokonane przez tych wybitnych solistów, których wspierają muzycy z Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego w Łomży. Nagranie zostało zrealizowane jako element kampanii edukacyjnej Barwy muzyki skierowanej do najmłodszych odbiorców sztuki – to zaś sprawia, że muzyka zawarta na krążku, miała przede wszystkim dotrzeć do młodego pokolenia, dla którego, w dobie popkultury, mogło to być pierwsze zetknięcie z klasyką. Wydaje się, że zarówno atrakcyjność warstwy muzycznej, melodyjność, harmonia – to doskonały pomysł, by promować te dzieła, a także… granie na flecie – w końcu instrumencie bardzo często wybieranym przez dzieci na zajęcia muzyczne w szkole. Małżeństwo Długoszów prezentuje, oprócz dzieł Vivaldiego, także znakomity utwór współczesny Janusza Bieleckiego i transkrypcję fragmentu z oratorium „L’ Enfance du Christ” Hektora Berlioza.

Mieczysław Burski

Zobacz więcej na temat: MUZYKA muzyka klasyczna
Czytaj także

Nie żyje wybitny dyrygent i kompozytor Stanisław Skrowaczewski

Ostatnia aktualizacja: 22.02.2017 07:08
Nie żyje Stanisław Skrowaczewski - ceniony kompozytor i jedna z największych postaci współczesnej dyrygentury. W trakcie swojej długiej kariery artystycznej współpracował ze wszystkimi wiodącymi orkiestrami. Pracował praktycznie do końca życia, będąc najstarszym aktywnie pracującym dyrygentem. Zmarł w wieku 93 lat, w szpitalu w Minneapolis w amerykańskim stanie Minnesota. Przyczyną śmierci był udar.
rozwiń zwiń