Niedawno ukazała się poszerzona wersja książki autorstwa Anny German pt. "Wróć do Sorrento ...?". Wstęp do niej napisał Tomasz Raczek. - Anna German była po prostu dobrym człowiekiem. Nie dawała się sprowokowac w żadną stronę, na przykład polityczną. Mimo że była bardzo wierząca, to jednocześnie nie było w niej ani odrobiny takiego zagalopowania się w wierze i chęci poprawiania i zmieniania wszystkich dokoła - podkreślał w "Sobocie z Radiową Jedynką" krytyk filmowy.
Anna German napisała książkę po wypadku samochodowym, w którym brała udział we Włoszech w 1967 roku. Piosenkarka cudem uszła z życiem. Kilka dni przeleżała w szpitalu w śpiączce. Mimo złamanego kręgosłupa udało się jej wrócić do pewnej sprawności.
Wypadek poprzedziła olśniewająca kariera piosenkarki we Włoszech. Podpisała kontrakt z jedną z tamtejszych wytwórni, nagrała tam płytę i wystąpiła na kilku festiwalach, m.in. w San Remo. Włosi oszaleli na jej punkcie, nie tylko z powodu głosu, ale i urody.
- Okres powrotu do zdrowia był bardzo długi. W tym czasie dostawała tysiące listów od ludzi życzących jej zdrowia, ale też pytających ją o to, co dalej. Ona chciała im podziękować. Nie była w stanie odpowiedzieć każdemu z osobna i wtedy wpadła na pomysł, że napisze książkę, która będzie jej opowieścią o tym, co działo się do tego momentu - tłumaczył Tomasz Raczek.
Anna German miała holendersko-polsko-rosyjskie korzenie. Urodziła się na terenie ZSSR i była tam traktowana jako rodzima piosenkarka. Rosjanie wprost ją uwielbiali. - Gdy występowała w największych salach koncertowych Moskwy do kas ustawiały się kolejki. Kult Anny German sięgał w Rosji wysoko, i to dosłownie, ponieważ była ulubioną piosenkarką kosmonautów radzieckich. Oni zabierali jej nagrania w kosmos, ona śpiewała dla nich "Nadieżdę", będącą swoistym hymnem kosmonautów. Wreszcie nazwali planetę jej imieniem – Anna - mówił gość Jedynki.
Posłuchaj całej rozmowy Zbigniewa Krajewskiego z Tomaszem Raczkiem.
pg