X
Szanowny Użytkowniku
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Zachęcamy do zapoznania się z informacjami dotyczącymi przetwarzania danych osobowych w Portalu PolskieRadio.pl
1.Administratorem Danych jest Polskie Radio S.A. z siedzibą w Warszawie, al. Niepodległości 77/85, 00-977 Warszawa.
2.W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Inspektorem Ochrony Danych, e-mail: iod@polskieradio.pl, tel. 22 645 34 03.
3.Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
4.Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
5.Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
6.Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
7.Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
8.Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
9.Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
10.Polskie Radio S.A. informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności
Rozumiem
Muzyka

Synowie idą w ślady swoich ojców

Ostatnia aktualizacja: 13.12.2013 12:22
Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Wystarczy przyjrzeć się czterem członkom zespołu Generation Next: Piotr Schmidt, Tomasz Wendt, Jacek Namyslowski i Gabriel Niedziel – to synowie sławnych jazzmanów. Choć młodzi, to już wiedzą, jak opowiedzieć swoją historię
Synowie idą w ślady swoich ojców

 

Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Wystarczy przyjrzeć się czterem członkom zespołu Generation Next: Piotr Schmidt, Tomasz Wendt, Jacek Namyslowski i Gabriel Niedziel – to synowie sławnych jazzmanów. Skład uzupełniają włoski basista Francesco Angiuli i doświadczony perkusista Arek Skolik. Mamy do czynienia z wojowniczym, naładowanym pozytywną energią młodym pokoleniem polskich jazzmanów, którzy nie zważają na wszystkie trudności związane z życiem zawodowego muzyka w tym kraju. Na swoim debiutanckim krążku „Live At Jazz Nad Odrą”(wyd. SJ Records) pokazują, jak wielkie pokłady umiejętności i wyobraźni tkwią w tej ekipie, jak wiele nowego potrafią odkrywać w „normalnym”mainstreamowym jazzie – takim, jakim go stworzył Miles z Trane’m. Bez wydziwień, awangardowych odjazdów, próby przypodobania się licznemu gronu krytyków, poszukujących jak psy gończe ciągle nowych tropów,  a nie zastanawiających się nad tym, że podczas tej gonitwy można stracić z oczu wiele wartościowych zjawisk. W przypadku krążka Generation Next mamy do czynienia z muzyką ponadczasową, zrozumiałą dla tych, którzy kochają jazz z lat 50. i 60. i tych, którzy dziś zachwycają się nowoorleańskimi klimatami. Takie krążki jak ten, można z dumą postawić na półce obok albumów, które stanowią dowód na siłę polskiego jazzu, jego rozwój i dobrą przyszłości.
Jednego Grzechowi Piotrowskiemu nie można odmówić. To, co robi, jest na polską skalę czymś wyjątkowym. Muzyk ten, jak na improwizatora przystało, potrafi czerpać z różnych źródeł, szuka inspiracji tam, gdzie nikt inny nie dotarł. I chociaż lider World Orchestra wciąż uważa się za jazzmana, to jednak jego kolejne płyty coraz częściej lądują w koszyku zarezerwowanym dla world music. Ja zostałem gdzieś na etapie jego krążka „Emotronica” z 2009 roku, gdzie Piotrowski tworzył muzykę zbliżoną do folkowego brzmienia saksofonu Garbarka i elektronicznych podróży Molvaera. Teraz Piotrowski specjalizuje się w dużych spektaklach, obliczonych na liczne zespołu, chórki i solistów. To już nie kameralistyka, to spektakle z barwami, biciem po oczach bogactwem i przepychem. Eklektyzm saksofonisty pozwala mu zabierać publiczność w barwną i dynamiczną przygodę po całym świecie, wszędzie tam, gdzie zachwycił go lokalny folk. Miesza brzmienia, rytmy, bawi się głosami i dźwiękami. Dla mnie tego wszystkiego jest stanowczo za dużo, można poczuć przesyt – ale ciężko jest nie zaliczyć tego dwupłytowego album, zarejestrowanego w 2011 roku na Festiwalu Solidarity of Arts, gdzie jego World Orchestra liczyła sobie aż 86 muzyków, do dzieł wyjątkowych. Piotrowski ma wciąż nowe pomysły by pobudzić naszą wyobraźnię i zmusić nas do zastanowienia się nad bogactwem kulturowym świata.
N S I Quartet to: Cyprian Baszyński – trąbka, Bartek Prucnal – saksofony, Dawid Fortuna – perkusja, Michael Parker – kontrabas. Młode chłopaki, na których koncie są już duże sukcesy: zwyciężyli międzynarodowy konkurs „Azoty Tarnów International Jazz Contest 2012” , a także 36 edycję prestiżowego konkursu „Jazz Juniors 2012”. Te sukcesy tym bardziej zachęciły mnie do sięgnięcia po ich debiutancki krążek „Introducing”. A na nim dużo bezkompromisowości, energicznego grania, jak choćby w „wyskokowych” – „Cobra Eyes”, czy nastawionym na prezentowanie dłuższych solówek, pourywanym, zmiennych nastrojowo „The Maze”. N S I Quartet potrafi jednak grać też z nutką melancholii, tak jak w romantycznym „Goodbay Jadro”. Widać, że krakowska uczelnia jazzowa, której absolwentami są Baszyński i Prucnal, pomaga szkolącej się tam młodzieży swobodnie posługiwać się wszystkimi „rodzajami” jazzu, ale bez zwykłego epigoństwa, tylko z głową, tak, by tworzyć własny język, twórczo realizować swoje myśli. Perełką na płycie są dla mnie poczynania Dawida Fortuny na perkusji, którego grą zdążyłem się zachwycić w zespołach Dominika Wani i Pawła Kaczmarczyka. A że jest on członkiem New Bone, to nie ma się co dziwić, że stanowi mocną podporę N S I Quartet.
Bracia Olesiowie przyzwyczaili nas do tego, że każda kolejna płyta, to nowy gość. Tym razem na „Sefardix” (wyd. For Tune) usłyszymy wokal Jorgosa Skoliasa. Co śpiewa? Z tym przeciętni miłośnicy gry obu braci mogą mieć mały problem. No, chyba że są miłośnikami muzyki żydowskiej. Wtedy, to co innego, w ciemno mogą brać tę płytę. Miron Zajfert, szef warszawskiego festiwalu Nowa Muzyka Żydowska, znając doskonale twórczość wszystkich trzeh artystów, zamówił u nich realizację projektu nagrania muzyki Żydów Sefardyjskich na nowo. I co ciekawsze, zaśpiewać ich pieśni po grecku. Jeśli jednak ktoś myśli, że usłyszy jakieś etniczne piosenki, z prostą melodią i do taktu - to grubo się myli, to, co z nimi robi Skolias, zasługuje bowiem na osobny tekst. Zapewniam, jest tam sporo improwizacji i nawet nie znając treści pieśni, nie będziemy się nudzić. A jeśli do tego dodamy jak zwykle znakomitą grę braci Olesiów, to już możemy zaliczyć „Sefardix” do jednej z najciekawszych płyt jazzowych w tym roku.
Mieczysław Burski

Skład Generation Next uzupełniają włoski basista Francesco Angiuli i doświadczony perkusista Arek Skolik. Mamy do czynienia z wojowniczym, naładowanym pozytywną energią młodym pokoleniem polskich jazzmanów, którzy nie zważają na wszystkie trudności związane z życiem zawodowego muzyka w tym kraju. Na swoim debiutanckim krążku „Live At Jazz Nad Odrą”(wyd. SJ Records) pokazują, jak wielkie pokłady umiejętności i wyobraźni tkwią w tej ekipie, jak wiele nowego potrafią odkrywać w „normalnym”mainstreamowym jazzie – takim, jakim go stworzył Miles z Trane’m. Bez wydziwień, awangardowych odjazdów, próby przypodobania się licznemu gronu krytyków, poszukujących jak psy gończe ciągle nowych tropów,  a nie zastanawiających się nad tym, że podczas tej gonitwy można stracić z oczu wiele wartościowych zjawisk. W przypadku krążka Generation Next mamy do czynienia z muzyką ponadczasową, zrozumiałą dla tych, którzy kochają jazz z lat 50. i 60. i tych, którzy dziś zachwycają się nowoorleańskimi klimatami. Takie krążki jak ten, można z dumą postawić na półce obok albumów, które stanowią dowód na siłę polskiego jazzu, jego rozwój i dobrą przyszłości.


/

Jednego Grzechowi Piotrowskiemu nie można odmówić. To, co robi, jest na polską skalę czymś wyjątkowym. Muzyk ten, jak na improwizatora przystało, potrafi czerpać z różnych źródeł, szuka inspiracji tam, gdzie nikt inny nie dotarł. I chociaż lider World Orchestra wciąż uważa się za jazzmana, to jednak jego kolejne płyty coraz częściej lądują w koszyku zarezerwowanym dla world music. Ja zostałem gdzieś na etapie jego krążka „Emotronica” z 2009 roku, gdzie Piotrowski tworzył muzykę zbliżoną do folkowego brzmienia saksofonu Garbarka i elektronicznych podróży Molvaera. Teraz na "Live from Gdańsk" (wyd. Universal) Piotrowski udowadnia, że specjalizuje się w dużych spektaklach, obliczonych na liczne zespołu, chórki i solistów. To już nie kameralistyka, to spektakle z barwami, biciem po oczach bogactwem i przepychem. Eklektyzm saksofonisty pozwala mu zabierać publiczność w barwną i dynamiczną przygodę po całym świecie, wszędzie tam, gdzie zachwycił go lokalny folk. Miesza brzmienia, rytmy, bawi się głosami i dźwiękami. Dla mnie tego wszystkiego jest stanowczo za dużo, można poczuć przesyt – ale ciężko jest nie zaliczyć tego dwupłytowego album, zarejestrowanego w 2011 roku na Festiwalu Solidarity of Arts, gdzie jego World Orchestra liczyła sobie aż 86 muzyków, do dzieł wyjątkowych. Piotrowski ma wciąż nowe pomysły by pobudzić naszą wyobraźnię i zmusić nas do zastanowienia się nad bogactwem kulturowym świata.

 


/

N. S. I. Quartet to: Cyprian Baszyński – trąbka, Bartek Prucnal – saksofony, Dawid Fortuna – perkusja, Michael Parker – kontrabas. Młode chłopaki, na których koncie są już duże sukcesy: zwyciężyli międzynarodowy konkurs „Azoty Tarnów International Jazz Contest 2012” , a także 36 edycję prestiżowego konkursu „Jazz Juniors 2012”. Te sukcesy tym bardziej zachęciły mnie do sięgnięcia po ich debiutancki krążek „Introducing” (wyd. Fonografika). A na nim dużo bezkompromisowości, energicznego grania, jak choćby w „wyskokowych” – „Cobra Eyes”, czy nastawionym na prezentowanie dłuższych solówek, pourywanym, zmiennych nastrojowo „The Maze”. N. S. I. Quartet potrafi jednak grać też z nutką melancholii, tak jak w romantycznym „Goodbay Jadro”. Widać, że krakowska uczelnia jazzowa, której absolwentami są Baszyński i Prucnal, pomaga szkolącej się tam młodzieży swobodnie posługiwać się wszystkimi „rodzajami” jazzu, ale bez zwykłego epigoństwa, tylko z głową, tak, by tworzyć własny język, twórczo realizować swoje myśli. Perełką na płycie są dla mnie poczynania Dawida Fortuny na perkusji, którego grą zdążyłem się zachwycić w zespołach Dominika Wani i Pawła Kaczmarczyka. A że jest on członkiem New Bone, to nie ma się co dziwić, że stanowi mocną podporę N. S. I. Quartet.

 

/

Bracia Olesiowie przyzwyczaili nas do tego, że każda kolejna płyta, to nowy gość. Tym razem na „Sefardix” (wyd. For Tune) usłyszymy wokal Jorgosa Skoliasa. Co śpiewa? Z tym przeciętni miłośnicy gry obu braci mogą mieć mały problem. No, chyba że są miłośnikami muzyki żydowskiej. Wtedy, to co innego, w ciemno mogą brać tę płytę. Miron Zajfert, szef warszawskiego festiwalu Nowa Muzyka Żydowska, znając doskonale twórczość wszystkich trzeh artystów, zamówił u nich realizację projektu nagrania muzyki Żydów Sefardyjskich na nowo. I co ciekawsze, zaśpiewać ich pieśni po grecku. Jeśli jednak ktoś myśli, że usłyszy jakieś etniczne piosenki, z prostą melodią i do taktu - to grubo się myli, to, co z nimi robi Skolias, zasługuje bowiem na osobny tekst. Zapewniam, jest tam sporo improwizacji i nawet nie znając treści pieśni, nie będziemy się nudzić. A jeśli do tego dodamy jak zwykle znakomitą grę braci Olesiów, to już możemy zaliczyć „Sefardix” do jednej z najciekawszych płyt jazzowych w tym roku.

 


Mieczysław Burski