Raport Białoruś

Odnalazł się porwany działacz Majdanu. Los jego kolegi jest nieznany

Ostatnia aktualizacja: 22.01.2014 09:00
Ciężko pobity, ale żywy - porwany aktywista Majdanu Ihor Łucenko został wypuszczony na wolność. Przez kilkanaście godzin znęcali się nad nim przeciwnicy antyrządowych manifestacji. Nie wiadomo nadal, gdzie jest uprowadzony wraz z nim kolega.
Audio
  • Relacja Agnieszki Drążkiewicz (IAR): posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie Ukrainy
  • Relacja Piotra Pogorzelskiego z Kijowa (IAR): wchodzi w życie ustawa ograniczająca wolności obywatelskie
Ihor Łucenko, pobity działacz Majdanu
Ihor Łucenko, pobity działacz MajdanuFoto: YouTube/HromadskeTV

Ihor Łucenko jest działaczem organizacji ”Ocalmy stary Kijów”, która walczy z nielegalnymi budowami w centrum ukraińskiej stolicy. Od początku protestów na Majdanie brał w nich udział jako jeden z głównych organizatorów. W nocy z poniedziałku na wtorek został porwany prosto ze szpitala wraz z rannym kolegą, którego przywiózł do kliniki.

Działacz nie wyklucza jednak, że byli to milicjanci, choć nie na służbie. - Ci ludzi bili bardzo profesjonalnie. Być może są to milicjanci, byli albo obecni, ale teraz oni nie byli na służbie. To zdecydowanie styl bicia milicjantów - powiedział.

Ihor Łucenko podkreślał, że mężczyźni, prawdopodobnie pochodzący ze wschodu Ukrainy, zadawali wiele pytań dotyczących działalności Majdanu. Dodaje, że byli oni głęboko przekonani, iż antyrządowi manifestanci są opłacani przez opozycję i pochodzą przede wszystkim z zachodniej części kraju. Łucenko mówił również, że mogą być to systematyczne działania grupy osób, które ideologicznie, z własnego przekonania, popierają władze. - Ich celem jest to, aby nas ukarać przed tym, jak już zaczną się oficjalne procedury na milicji. Według nich, ci ludzie, którzy biorą udział w protestach na Majdanie i w bójkach na Hruszewskiego zasługują na natychmiastową surową karę – opowiadał.

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

Jego kolega, porwany razem z nim ze szpitala, został pobity o wiele mocniej, jednak jego los nie jest znany. Prawdopodobnie został przewieziony później do jednego z kijowskich komisariatów. Ihor Łucenko został wywieziony w pole i tam zostawiony przez porywaczy. Udało mu się dostać do szpitala. Ma wstrząs mózgu, podbite oko i uszkodzone nogi.

Jest to drugi tak znany działacz, który został pobity w Kijowie przez nieznanych sprawców. Pod koniec grudnia została brutalnie zaatakowana inna aktywistka - Tatiana Czernowił. Do pobić dochodzi też w innych miastach Ukrainy, najwięcej takich przypadków było w Charkowie na wschodzie kraju.

Zastraszani dziennikarze
Niektórzy w związku z takim zagrożeniem decydują się na wyjazd z kraju. Taką decyzję podjął, między innymi, dziennikarz i działacz społeczny Witalij Portnikow, który otrzymał wcześniej informację, że ma być "drugim Georgijem Gongadze”. Gongadze - twórca portalu ”Ukraińska Prawda” został zabity w 2000 roku. Z kolei porwaniem grożono Andrijowi Janyckiemu z portalu ”Lewy Brzeg”, który jest jednocześnie przewodniczącym kijowskiego oddziału Niezależnego Związku Dziennikarzy. Nie zdecydował się on na opuszczenie kraju, a jedynie ogłosił publicznie, że mu grożono.

Dyktatorskie ustawy wchodzą w życie

Na Ukrainie o północy weszły w życie ustawy ograniczające wolność zebrań, swobodę słowa w internecie oraz działalność organizacji pozarządowych finansowanych z zagranicy. Dziennikarze nie są już chronieni przez prawo w takim stopniu, jak dotąd. Parlament przyjął ustawy z naruszeniem wszelkich procedur i standardów demokratycznych, a prezydent - mimo oburzenia Zachodu - je podpisał.

Od teraz w manifestacjach nie można brać udziału zasłaniając twarz, na przykład, w masce ani montować namiotów, czy budek (tak zwanych: małych form architektonicznych) takich, jak te stojące na Majdanie. Można za to trafić do aresztu albo otrzymać mandat. Za blokowanie urzędów państwowych przewidziano karę pozbawienia wolności do lat 5. Obecnie protestujący przeciwnicy władz okupują siedzibę kijowskich władz. Twarze często zasłaniają maskami bądź noszą kaski.

Pomówienie w internecie ma być karane mandatem lub pracami społecznymi według kodeksu karnego. Natomiast przeszkadzanie w działalności dziennikarskiej nie będzie już przestępstwem, a jedynie naruszeniem prawa. Nie można także ujawniać informacji prywatnych dotyczących sędziów, czy milicjantów. Manifestujący oponenci władz często protestują przed mieszkaniami i budynkami, gdzie żyją przedstawiciel władz.

Do ukraińskiego prawa wprowadzono także nowy termin: ”obcy agent”. Chodzi o organizacje finansowane z zagranicy. Mają być one opodatkowane inaczej niż ukraińskie organizacje pozarządowe, a także muszą otwarcie wskazywać swój ”status agentów”. O składzie swojego kierownictwa, otrzymane spoza Ukrainy pieniądze, a także planowane działania mają informować, co miesiąc jeden z organów władzy. Na razie nie jest on wskazany. Oprócz tego, w państwowych gazetach mają informować, co kwartał, o swoich działaniach.

Premier Ukrainy Azarow: władze mogą użyć siły

Władze Ukrainy będą zmuszone użyć przewidzianej ustawodawstwem siły, jeśli protestujący w centrum Kijowa nie zaprzestaną prowokacji - oświadczył we wtorek ukraiński premier Mykoła Azarow. - Jeśli prowokatorzy nie powstrzymają się, władze nie będą mieć innego wyjścia, jak tylko użyć - zgodnie z prawem - siły i zapewnić bezpieczeństwo naszym ludziom - powiedział Azarow w wywiadzie dla rosyjskiego kanału Wiesti 24. Jednocześnie ukraiński premier wyraził nadzieję, że zdrowy rozsądek mimo wszystko zwycięży. Zaznaczył też, że kwestia wprowadzenia stanu wyjątkowego na Ukrainie nie wchodzi w grę, gdyż władze mają możność rozstrzygania problemów innym sposobem. Podkreślił, że celem opozycji jest władza w kraju, lecz że wiele spraw można rozwiązywać innymi sposobami, w tym przy stole rozmów.
Zamieszki w Kijowie rozpoczęły się w niedzielę po południu, podczas wiecu opozycji na Majdanie Niepodległości w Kijowie. Grupki młodych ludzi w maskach i kaskach na głowach ruszyły wówczas w kierunku zablokowanej przez milicję dzielnicy rządowej. Grupy te zaczęły atakować znajdujących się tam milicjantów butelkami z benzyną, kamieniami i pałkami. Milicja odpowiadała strzałami z broni na gumowe kule i granatami hukowymi oraz polewała atakujących wodą przy temperaturze wynoszącej minus 10 stopni C. Potyczki w tym miejscu trwają do dziś. W ich wyniku obrażenia odniosło ponad 200 osób

Rada Bezpieczeństwa o Ukrainie

W Polsce sprawę Ukrainy omówi w poniedziałek Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Członkowie organu doradczego prezydenta Bronisława Komorowskiego spotkają się w południe , żeby przedyskutować bieżącą sytuację polityczną u naszych wschodnich sąsiadów. Temat Ukrainy pojawia się w agendzie RBN ponownie. Poprzednie spotkanie odbyło się na początku grudnia, gdy prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz nie podpisał umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Bronisław Komorowski zapowiadał, że Polska wypracuje nowy plan działania , jeśli chodzi o relacje z Ukrainą i innymi wschodnimi sąsiadami.

IAR/PAP/inne/agkm

Zobacz więcej na temat: Rosja Ukraina
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

"FT": Janukowycz powinien cofnąć ”drakońskie ustawy”

Ostatnia aktualizacja: 21.01.2014 13:00
Obie strony powinny się cofnąć, i władze Ukrainy, i opozycja – postuluje "Financial Times” w komentarzu redakcyjnym.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Protesty na Ukrainie. ”Tituszki” proszą o wybaczenie

Ostatnia aktualizacja: 21.01.2014 14:13
Dresiarze zostali zmuszeni do przejścia przez Majdan gęsiego i powtarzania ”Przebaczcie!”. Chodzi o chuliganów, którzy zostali zwiezieni do Kijowa, aby destabilizować sytuację. Schwytała ich samoobrona Majdanu.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Starcia w Kijowie. Mocne słowa premiera Azarowa

Ostatnia aktualizacja: 21.01.2014 23:23
Władze Ukrainy będą zmuszone użyć przewidzianej ustawodawstwem siły, jeśli protestujący w centrum Kijowa nie zaprzestaną prowokacji - oświadczył Mykoła Azarow.
rozwiń zwiń