Izraelskie naloty zniszczyły główny zbiornik paliwa w elektrowni w Gazie oraz część linii energetycznych. Pracownicy zakładów energetycznych mówią, że naprawa szkód nie będzie łatwa. „Nie mówimy o miesiącach, ale prawdopodobnie o roku. Przez ten czas nasz zakład nie będzie pracował” - mówi wysłannikowi Polskiego Radia Ihab Abu Safia z zakładów energetycznych w Gazie. Palestyńska enklawa importuje także prąd z Izraela i Egiptu, ale większość linii jest teraz zniszczona.
Jak relacjonuje ze Strefy Gazy specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, jedynym sposobem na prąd w gniazdkach są teraz własne generatory. Dlatego przed stacjami benzynowymi ustawiają się długie kolejki. Ale paliwo również zaczyna się kończyć. „Mamy jeszcze 10 tysięcy litrów i na tym koniec. Ludzie masowo kupują paliwo, więc pewnie zapasy skończą nam się jutro lub pojutrze” - wyjaśnia Muhammad, właściciel jednej ze stacji w Dżabaliji.
Wielu Palestyńczyków w Gazie spędza wieczory przy świeczkach. Do wielu osób nie można się dodzwonić, bo nie mają gdzie naładować telefonów komórkowych. Brak prądu powoduje też przerwy w pracach szpitali, które operują rannych, oraz oczyszczalni wody w Gazie. Jeden z operatorów komórkowych zapowiedział, że prawdopodobnie jutro będzie musiał wyłączyć nadajniki w Gazie.
Wojna Izraela z Hamasem w Gazie trwa 23. dzień, ale nic nie wskazuje na to, aby miała się szybko zakończyć. Do g.18.00 czasu obowiązującego w Polsce trwa humanitarny rozejm, ale wieczorem prawdopodobnie zaczną się kolejne bombardowania.
IAR