Szef BBN-u odniósł się do wniosków opozycji, która domaga się zbadania tej sprawy przez prokuraturę, a także Państwową Komisję Wypadków Lotniczych. Wyjaśnił, że doniesienia medialne o przeciążeniu samolotu, którym miała wracać do kraju rządowa delegacja i dziennikarze, były nieścisłe. Chodziło nie o ciężar, lecz o właściwe wyważenie maszyny.
Embraerem lecieli między innymi: szef MSZ Witold Waszczykowski, wicepremier minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki oraz szef MON Antoni Macierewicz.
Po nagłośnieniu sprawy przez media Witold Waszczykowski mówił dziennikarzom, że problem ze startem wynikał z tego, że na pokład Embraera zaproszono dziennikarzy, jednak okazało się, że wraz z nimi i ich sprzętem samolot jest przeciążony. Dlatego zdecydowano, że jednak polecą CASĄ. Szef MSZ mówi, że siedział blisko pilota i nie widział żadnego zamieszania w tej sprawie. Również minister Morawiecki mówił, że problem, kto ma polecieć którym samolotem, został rozwiązany szybko. Nie było zamieszania, tylko normalne zastosowanie procedury. Tłumaczył, że z powodu braku bagażu piloci zdecydowali, że część osób powinna się przesiąść do wojskowej CASY.
Zdaniem opozycji podczas powrotu naszej delegacji doszło do złamania tak zwanej instrukcji HEAD, regulującej zasady przewozu VIP-ów. Przewiduje ona między innymi, że liczba pasażerów lotów specjalnych powinna zostać przekazana przewoźnikowi nie później niż 24 godziny przed lotem.
Szefowa kancelarii premiera Beata Kempa wyjaśniała wczoraj w radiowej Jedynce, że podczas omawianego lotu nie złamano żadnej procedury, a sprawą decydującą było bezpieczeństwo podróżnych. Dlatego mimo, że wcześniej rozmieszczenie pasażerów zaplanowano zgodnie z prawem, przed startem decydująca była decyzja pilota maszyny.
IAR
Zachęcamy do śledzenia nas na Twitterze. Więcej i najwięcej wiadomości IAR po wykupieniu dostępu do serwisu.