X
Szanowny Użytkowniku
25 maja 2018 roku zacznie obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Zachęcamy do zapoznania się z informacjami dotyczącymi przetwarzania danych osobowych w Portalu PolskieRadio.pl
1.Administratorem Danych jest Polskie Radio S.A. z siedzibą w Warszawie, al. Niepodległości 77/85, 00-977 Warszawa.
2.W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Inspektorem Ochrony Danych, e-mail: iod@polskieradio.pl, tel. 22 645 34 03.
3.Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
4.Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
5.Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
6.Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
7.Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
8.Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
9.Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
10.Polskie Radio S.A. informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności
Rozumiem
Informacyjna Agencja Radiowa

Wartościowy, rosyjski turysta

Ostatnia aktualizacja: 14.07.2014 14:28
Nie Francuzi ani Anglicy, nawet nie Niemcy. Najmilej widziani są teraz w Hiszpanii turyści z Rosji. Na wakacjach spędzają średnio 2 tygodnie, dużo zwiedzają, a jeszcze więcej wydają. Dla nich Hiszpanie są w stanie zrezygnować ze sjesty a nawet nauczyć się trudnego, rosyjskiego języka.
Wartościowy, rosyjski turysta
Foto: flickr/136th

„Sto hoczes?” – słyszę za plecami w sklepie odzieżowym. „Pamagu tebie?” – pada po kilku sekundach. Dopiero wtedy orientuję się, że te dziwne słowa były skierowane do mnie. Przysadzista kobieta w dużym, złotym łańcuchu na szyi próbuje z wysiłkiem powiedzieć coś jeszcze, ale szybko odpowiadam jej po katalońsku. Jest wyraźnie rozczarowana. „Myślałam, że jesteś Rosjanką” – przyznaje. Kiedy dowiaduje się, że Polką uśmiech wraca na jej twarz. „Napisz mi jak jest po rosyjsku „dzień dobry”, bo zapomniałam” – prosi.

W
W wielu sklepach w Hiszpanii reklamy są w języku rosyjskim. foto: IAR/Ewa wysocka

Ester, bo tak nazywa się właścicielka sklepu odzieżowego,  otwarcie przyznaje, że żyje z Rosjan. Zaczęli przyjeżdżać trzy lata temu. Pamięta, że pierwszymi rosyjskimi klientami była rodzina z dwójką dzieci. „Kupili za prawie 200 euro. Byłam taka szczęśliwa, że poszłam do sklepu naprzeciwko po butelkę dobrego wina” – wspomina kobieta. Nie wie, czy przez podarowane wino, ale od tamtej pory, każdych wakacji, jej sklep odwiedzają setki Rosjan. Specjalnie dla nich zmieniła asortyment. Na sprzedawanych koszulkach wyraźnie widać znane, światowe marki, a bluzki i koszule ozdobione są haftami i cekinami. „Zobacz, nawet się zaczęłam ubierać jak oni” –mówi z dumą Ester.

Gorzej z językiem. Odkąd Barcelona i położona bardziej na południu Costa Drada stały się ulubionym miejscem odpoczynku Rosjan, tamtejsi sklepikarze, hotelarze i właściciele restauracji uczą się rosyjskiego. Kursy organizują izby handlowe, cechy rzemiosł i szkoły językowe.  Podstawowy, trwający 30 godzin, kosztuje średnio 200 euro. Po jego zakończeniu uczestnicy mają teoretycznie umieć porozumieć się z klientem i powiedzieć po rosyjsku cenę. Za zaawansowany, z native speakerem trzeba zapłacić co najmniej 500 euro. Jednak nawet po nim rosyjski wypowiadany przez Katalończyków wciąż brzmi kulawo. Ester uczy się już trzeci rok i przyznaje, że „wiedza do głowy nie wchodzi”.

Ester,
Ester, właścicielka sklepu odzieżowego, przyznaje, że żyje z Rosjan. foto:IAR/Ewa Wysocka

Dlatego duże sklepy, restauracje, a przede wszystkim hotele zatrudniają Rosjan, Ukraińców i Białorusinów. Rosyjskojęzyczną obsługę ma w Katalonii co czwarty z nich, najwięcej w Barcelonie i nadmorskich kurortach pod Tarragoną. Tam turyści ze Wschodu mogą nie tylko bez problemów porozumieć się z recepcją, ale też śledzić na bieżąco wydarzenia w ich kraju, bo w pokojach, spośród kanałów telewizyjnych, mogą wybrać co najmniej jeden rosyjski. W hotelowej restauracji czeka na nich napisane po rosyjsku menu, a w hotelowym spa – wypisane w tym samym języku usługi. Właściciele placówek wiedzą, co robią. Jak wynika z badań, ponad połowę pieniędzy przeznaczonych na pobyt Rosjanie wydają w hotelach. Nie szczędzą na tamtejsze salony piękności, sport i jedzenie. Cenią sobie hiszpańską kuchnię, zwłaszcza sangrię i paellę. Mimo to coraz więcej placówek włącza do oferty rosyjkie dania.

Turyści z Rosji bardzo lubią też zwiedzać. Robi to prawie 80 proc. przyjeżdżających. Daleko im do przysłowiowych „krokietów” – jak to potocznie nazywane są osoby spędzające wakacje na plaży, obtaczając się w piasku. Język rosyjski usłyszeć można  pod wszystkimi, najważniejszymi zabytkami Barcelony. Rodziny zwiedzają rzymskie zabytki w Tarragonie, odwiedzają znany z wina Priorat i Muzeum Salvadora Dalego w Figueras. Wszędzie tam mogą liczyć na rosyjskojęzycznych przewodników oraz informatory. Wydane po rosyjsku książki, zwłaszcza turystyczne, coraz częściej zalegają półki księgarń.

Okładka
Okładka humorystycznego tygodnika Jueves, napis głosi: „Podbijają nas rosyjscy turyści”. foto: IAR/Ewa Wysocka

Największa rywalizacja o rosyjskiego turystę toczy się między handlowcami. Dorosły Rosjanin wydaje dziennie 140 euro – o 40 więcej niż turysta z Niemiec i o 60 więcej niz z Francji. Dlatego sklepy Tarragony – w czasach Imperium Rzymskiego ulubionej prowincji cesarza Augusta - opracowały dla Rosjan „Przewodnik po zakupach” i wymyśliły nagrody. Za każde wydane 50 euro, turyści dostają 1 punkt. Na tych najbardziej szastających pieniędzmi czekają drogie wycieczki katamaranem i kursy gry w golfa. W położonym opodal Tarragony Reus – mieście w którym urodził się Antonio Gaudi -  co środę organizowany jest „shoping day”. Właściciele 170 sklepów zapominają wtedy o sjeście i nie zamykają nawet w porze obiadowej. Tam też na rosyjskich turystów czekają nagrody, obiady w drogich restauracjach i skrzynki wina.

Gości ze Wschodu wyczekują również firmy handlujące nieruchomościami. Zgodnie z prawem, które weszło ponad rok temu, obcokrajowcy spoza UE, którzy kupią nieruchomość za co najmniej pół miliona euro dostają prawo pobytu. Przed kryzysem tyle kosztowało niewielkie mieszkanie w Barcelonie. Teraz za pół miliona kupić można elegancką willę. Dlatego na wystawach biur sprzedających domy i mieszkania również zawisły ogłoszenia po rosyjsku.  Ci sami, którzy przed laty obok nowowybudowanych, eleganckich osiedli wieszali napisy: „Spokojnie. Tutaj nie mieszkają Rosjanie”, teraz walczą o każdego, rosyjskiego klienta.

Miejsca,
Miejsca, w których mówi się po rosyjsku, są łatwo oznaczone i widoczne na ulicach kurortów. foto: IAR/Ewa Wysocka

W minionym sezonie Katalonię odwiedziło prawie milion Rosjan. W tym – przez dewaluację rubla i niepokoje z Ukrainą przyjedzie co najmniej o 10 proc mniej. Dlatego od zimy z niepokojem śledzone były wydarzenia najpierw w Kijowie a potem na Krymie. Hiszpańska Rada Turystyki – najwyższy organ  reprezentujący ten sektor – zażądała w kwietniu od premiera Mariano Rajoya aby wetował wszystkich sankcje nakładane na Moskwę przez Brukselę. Radzie najbardziej zależało na zablokowaniu kar dotyczących ograniczeń wizowych. Bała się, że Unia Europejska zamknie swoje granice przez Rosją. Sytuację na wschodzie śledzi również Ester. „Zobacz, znów były walki” – pokazuje artykuł w lokalnej prasie. Właścicielka sklepu odzieżowego nie ma wątpliwości, że całą winę ponosi Kijów. „Przecież nie Rosjanie” – zapewnia - „To tacy mili ludzie”.

 

Ewa Wysocka