Wcześniej wszelkie traktaty i porozumienia pokojowe podpisywano zazwyczaj w Wiedniu, Sztokholmie, Helsinkach czy innych znanych europejskich stolicach. Tym razem jednak to nieco senny i zapomniany przez wielką politykę Mińsk stał się miejscem, gdzie mogły się spotkać zwaśnione strony konfliktu w Donbasie. Białoruś wybrano na miejsce spotkania zapewne ze względu na jej próbę zachowania neutralności w konflikcie na Ukrainie.
Jeszcze kilkanaście lat temu w białoruskiej stolicy trudno byłoby znaleźć odpowiednio reprezentatywne miejsce dla tak ważnego spotkania. W Mińsku nie było hoteli 5-gwiazdkowych, a większość budynków rządowych pamiętało czasy radzieckiej stabilności okresu Leonida Breżniewa.
Seria spotkań poświęconych Ukrainie została zorganizowana w okazałym odremontowanym hotelu „Prezydent” i w nowym Pałacu Niepodległości. Rozmowy zakończyły się podpisaniem porozumień, które mają przybliżyć pokojowe rozwiązanie konfliktu w Donbasie. Czas pokaże, na ile będą one przestrzegane.
Przykład Ukrainy jeszcze raz pokazał, że białoruska dyplomacja nie zważając na sojusznicze zobowiązania wobec Moskwy na ile może próbuje dystansować się do wydarzeń w zapalnych punktach republik powstałych po rozpadzie Związku Radzieckiego i nie popiera ślepo polityki Rosji. Widzieliśmy to w 2008 roku, gdy po rosyjsko-gruzińskiej wojnie Białoruś nie uznała niepodległości Osetii Południowej i Abchazji mimo wyraźnych oczekiwań Moskwy. Widzimy to teraz, gdy Białoruś nie dołączyła się do rosyjskiego embarga na zachodnie produkty żywnościowe.
Ta postawa Mińska została już dostrzeżona na Zachodzie. Teraz jest większa niż kiedykolwiek szansa na poprawę relacji samej Białorusi z Zachodem. W Waszyngtonie i stolicach europejskich wciąż jednak oczekują wypuszczenia na wolność białoruskich więźniów politycznych i poprawy sytuacji w dziedzinie praw człowieka. Prezydent Aleksander Łukaszenka musi więc podjąć decyzję, w jaki sposób, jakim kosztem i czy w ogóle poprawiać relacje z Zachodem.
A postępować musi z wyczuciem. Białoruś znalazła się w bardzo ciekawej sytuacji. Okazała się krajem potrzebnym wszystkim sąsiadom. Dla Ukrainy ze względu na negocjacje pokojowe. Dla Rosji ze względu na możliwość kupowania żywności. Zaś dla Polski, Litwy i Łotwy ze względu na możliwość jej sprzedawania. Oby tylko na doraźnym handlu nie poprzestano…
Z Mińska, korespondent Polskiego Radia, Włodzimierz Pac