X
Szanowny Użytkowniku
25 maja 2018 roku zacznie obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Zachęcamy do zapoznania się z informacjami dotyczącymi przetwarzania danych osobowych w Portalu PolskieRadio.pl
1.Administratorem Danych jest Polskie Radio S.A. z siedzibą w Warszawie, al. Niepodległości 77/85, 00-977 Warszawa.
2.W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Inspektorem Ochrony Danych, e-mail: iod@polskieradio.pl, tel. 22 645 34 03.
3.Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
4.Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
5.Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
6.Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
7.Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
8.Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
9.Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
10.Polskie Radio S.A. informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności
Rozumiem
Informacyjna Agencja Radiowa

Miasto w mieście, czyli smutny pomnik enerdowskiej bezpieki

Ostatnia aktualizacja: 06.10.2014 14:07
W byłej NRD organy bezpieczeństwa wewnętrznego rozrosły się do niezwykłych rozmiarów. Świadczy o tym choćby monumentalna siedziba byłej Stasi. System budynków we wschodnioberlińskiej dzielnicy Lichtenberg to istne miasto w mieście. I smutny pomnik bezpieki.
Siedziba kierownictwa Stasi,  Stasimuseum Berlin, foto: John Steer
Siedziba kierownictwa Stasi, © Stasimuseum Berlin, foto: John SteerFoto: © Stasimuseum Berlin, foto: John Steer

Chociaż kompleksu gmachów przy Normannenstraßee od blisko 25 lat nie pilnują już uzbrojeni funkcjonariusze, a w środku nie zapadają już decyzje mogące złamać komuś życie, to okolica wciąż straszy. Wielu pomieszczeń stanowiących w przeszłości siedzibę Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego Niemieckiej Republiki Demokratycznej (Stasi) nadal nie udało się zagospodarować. Opuszczone gmachy z poszarzałymi szybami robią przygnębiające wrażenie. A przecież jeszcze w latach 80-tych było tu zatrudnionych blisko osiem tysięcy osób. Tyle liczył personel centrali Stasi, pracujący w tym niezwykłym, odgrodzonym od świata miasteczku.

Makieta
Makieta przedstawiająca cały kompleks, foto: IAR/Wojciech Szymański

 

Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego NRD osiedliło się przy Normannenstraßee w 1950 roku zajmując jeden budynek. Szybko zaczęło się jednak rozrastać do ogromnych rozmiarów, tak jak represje i inwigilacja prowadzone wobec obywateli. Burząc okoliczne kamienice, dom parafialny, a nawet likwidując tory tramwajowe, ministerstwo pochłonęło ostatecznie obszar o powierzchni 22 hektarów. Bezpieka zajęła około 30 budynków, które mieściły biura, pomieszczenia operacyjne, sale konferencyjne, magazyny, stołówki, przychodnie i oczywiście archiwa, w których gromadzono miliony teczek z informacjami o wrogach systemu. Enerdowscy architekci zadbali o to, aby teren ministerstwa był niedostępny dla osób postronnych. Wjazd do wnętrza możliwy były tylko przez kilka bram. Oczywiście dobrze strzeżonych.

Dziś
Dziś każdy może przechodzić przez strzeżone niegdyś bramy, foto: IAR/Wojciech Szymański

 

Sercem kompleksu był budynek nr 1, w którym miał swoje biuro najbardziej znienawidzony człowiek w NRD, czyli minister bezpieczeństwa państwowego Erich Mielke. Przez 32 lata, aż do upadu muru berlińskiego, wiernie służył on umacnianiu socjalizmu poprzez inwigilację, prześladowania i więzienie politycznych oponentów. Można sobie tylko wyobrazić podekscytowanie, jakie towarzyszyło setkom Berlińczyków, kiedy w styczniu 1990 roku zdobyli szturmem siedzibę Stasi, w tym okazałe biuro Mielkego. Gdyby w 1990 roku istniały smartfony i internet, w sieci zaroiłoby się pewnie od zdjęć ludzi siedzących w fotelu ministra i trzymających nogi na jego biurku. Albo robiących o wiele gorsze rzeczy. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej  szturm na siedzibę Stasi zakończyłby się zapewne krwawą jatką. W styczniu 1990 roku Erich Mielke siedział już jednak w areszcie śledczym, a zdezelowanej Stasi nie miał kto wydawać rozkazów. Warto wspomnieć, że tłum wdarł się na teren kompleksu po ujawnieniu informacji, że agenci zaczęli niszczyć dokumenty gromadzone przez lata swojej działalności.

Biuro
Biuro Ericha Mielkego, © Stasimuseum Berlin, foto: John Steer

 

W budynku nr 1 mieści się dziś muzeum Stasi, w którym można dowiedzieć się o historii ministerstwa, jego kierownictwie czy metodach inwigilacji. Biuro Ericha Mielkego, jego sekretariat i pokoje prywatne zachowane są w oryginalnym stanie, tak jak wiele innych ministerialnych pomieszczeń. Jest coś niezwykłego w fakcie, że każdy może obecnie wejść do biura Mielkego, zajrzeć do jego szafy czy prywatnej toalety. Cenniejszy od dostępu do gabinetów byłych notabli jest jednak dostęp do archiwum Stasi. W położonym tuż obok budynku nr 7 znajdują się bowiem magazyny wypełnione teczkami, taśmami magnetofonowymi i zdjęciami, wykonanymi przez agentów i tajnych współpracowników. Budynek kryje blisko 50 kilometrów bieżących akt.

Akta
Akta Stasi, foto: IAR/Wojciech Szymański

Akt byłoby jeszcze więcej, gdyby nie akcja niszczenia dokumentów. W archiwum znajdują się tysiące worków z pociętymi i zmielonymi aktami. Niemieccy specjaliści opracowują już program komputerowy, który ma pomóc w ich rekonstrukcji.

 

 

Wojciech Szymański, Berlin