W tym roku Portugalia pobiła swój turystyczny rekord. Według wstępnych szacunków po raz pierwszy w historii odwiedziło ją ponad 11 milionów turystów, czyli więcej, niż liczy cała populacja kraju. Lizbona, Algarve, Madera, Porto, Fatima - to najczęściej odwiedzane przez obcokrajowców miasta i regiony. Bez wątpienia są to miejsca piękne i oferujące wiele rozrywek, ale szkoda by było, gdyby Portugalię redukować tylko do tych najbardziej typowych punktów. Jeśli w najbliższym czasie planujecie wykorzystać tanie połączenia lotnicze i odwiedzić ojczyznę Vasco da Gamy, spróbujcie wyrwać się poza oklepane trasy oferowane przez agencje turystyczne.
Zdecydowanie najbardziej niedocenionym regionem Portugalii jest według mnie Alentejo. Położone w południowej części kraju od zawsze przegrywa nierówną walkę z obdarzonym pięknymi plażami Algarve. Zachodni kraniec jest często odwiedzany, stanowi bowiem połączenie miedzy stolicą i południem kraju, ale interior jest niemal zupełnie pomijany przez turystów - a to wielka szkoda. Historyczna Evora, urocze wioski z kamienia łupkowego (Aldeias do Xisto), w których mógłby zamieszkać sam Hobbit, gigantyczna zapora Alqueva i powstały dzięki niej największy sztuczny zbiornik wodny w Europie, górujące nad krajobrazem średniowieczne zamki, ciągnące się po horyzont pola i plantacje korkowca - to coś dla podróżnych, którzy bardziej niż zgiełk dużego miasta cenią sobie świat, w którym zatrzymał się czas. Niewątpliwą zaletą Alentejo jest jego położenie: z Lizbony do Evory dojedziemy samochodem w mniej niż dwie godziny.
Kolejnym pięknym i nieodkrytym rejonem Portugalii są góry Serra da Estrela. Co roku dzwonią do mnie koledzy z radia i proszą o korespondencję, "bo podobno nawet u was spadł śnieg". Otóż, śnieg w Portugalii to żadna niespodzianka, a w górach zaskakujący jest raczej jego brak. W Serra da Estrela działa kilka tras narciarskich i choć z warunkami w Alpach raczej nie mogą się równać, to z pewnością zimowy wypad w góry na drugim krańcu Europy może być niezapomnianym przeżyciem. Piękne, wijące się kilometrami drogi (tylko dla doświadczonych kierowców, którzy wiedzą jak nie spalić hamulców na dużych pochyłościach!), wodospady i rzeki, nagle podnoszące się mgły, urocze wioski (polecam Manteigas, Gouveia, Sabugueiro i urzekające górskie schronisko w Penhas da Saude, z którego roztacza się fantastyczny widok na dolinę). Zachwyca też gęsta roślinność, tym bardziej, że z powodu zimna, powyżej pewnej wysokości nie rośnie już psujący krajobraz eukaliptus, który coraz bardziej panoszy się na portugalskich nizinach, wypierając rodzimą sosnę. Choć w Serra da Estrela musimy zapomnieć o smażeniu się na plaży i kąpielach w Atlantyku, z pewnością warto spędzić tam chociaż kilka dni.
Bez wątpienia popularniejszym portugalskim archipelagiem jest Madera, którą w ubiegłym roku odwiedziło grubo ponad milion turystów. Na korzyść "wyspy wiecznej wiosny" przemawia przyjemna pogoda, wspaniała roślinność i - przede wszystkim - tanie loty. Poza sezonem z Lizbony do Funchal można się dostać nawet za 50 euro. Nic więc dziwnego, że to Maderę, a nie Azory, wybierają turyści z Portugalii i z zagranicy. A to wielka szkoda! "Już widok z okien lądującego samolotu mnie nie zawiódł: Terceira to królestwo przyrody, zieleni i porządku. Gdy wysiadłam, uderzył mnie świeży powiew nieskażonego spalinami powietrza, którego nie znajdziemy chyba nigdzie indziej w Europie. Portugalskie Azory to obowiązkowy cel dla każdego turysty, który szuka czegoś więcej, niż bezcelowe smażenie się przez dwa tygodnie na plaży i hotele all inclusive" - pisałam o portugalskim archipelagu półtora roku temu, pamiętając niestety, że taka podróż do tanich nie należy. Teraz jednak sytuacja wygląda zupełnie inaczej, bo jeden z największych tanich przewoźników od kwietnia uruchamia loty z Lizbony, Porto i Londynu na wyspę Sao Miguel. O jej urokach nie ma sensu pisać, lepiej wpisać hasło w wyszukiwarkę, zachwycić się obłędnymi fotografiami... i rezerwować bilet. Boa viagem!
Z Portugalii korespondentka Polskiego Radia, Adriana Bąkowska