Od wczorajszego poranka budynek był całkowicie odcięty od świata. Policjanci dotarli do niego po pokonaniu 10 kilometrów na nartach. Jak podała Włoska Agencja Obrony Cywilnej, w Hotelu Rigopiano, położonym na zboczach masywu Gran Sasso w momencie pierwszego z trzęsień ziemi było około 30 osób. Agencja na razie nie potwierdziła informacji o ofiarach. Prezydent prowincji Pescara, Antonio Di Marco poinformował natomiast, że udało się uratować dwie osoby. Wiadomo, że budynek został poważnie zniszczony.
Ratownicy mówią o licznych ofiarach, może nawet ponad dwudziestu. W hotelu na wysokości 1200 npm było od 22 do 30 osób. Według tych relacji, jedna z uratowanych osób, jest w stanie skrajnego wychłodzenia, ale jej życie nie jest zagrożone.
Pozostałych turystów uznano w tej chwili za zaginionych. Pod naporem śniegu i kamieni hotel z lat 30. XX wieku częściowo zawalił się, a częściowo przywalony jest grubą warstwą śniegu. Zawieja, jaka nawiedziła wcześniej okolicę, utrudniała ekipom dotarcie na miejsce tragedii. Zajęło to więcej czasu niż się spodziewano. Akcja trwa.
Lawina, która uderzyła w hotel, została wywołana przez serię trzęsień ziemi w centralnych Włoszech, do których doszło wczoraj rano. Farindola leży około 90 kilometrów od epicentrum wstrząsów.
IAR/M.Lehnert/Rzym
IAR
Zachęcamy do śledzenia nas na Twitterze. Więcej i najwięcej wiadomości IAR po wykupieniu dostępu do serwisu.