Falender: Louise Bourgeois mogłaby Szapocznikow buty czyścić

Ostatnia aktualizacja: 06.11.2013 15:30
- W tym roku, w swoje urodziny zrobiłam sobie prezent i pojechałam do Nowego Yorku na wystawę Aliny Szapocznikow w Museum of Modern Art. Tylko po to, żeby zobaczyć, jak to jest być sławną dopiero czterdzieści lat po śmierci - mówi rzeźbiarka Barbara Falender.
Audio
  • Falender: Louise Bourgeois mogłaby Alinie Szapocznikow buty czyścić (Notatnik Dwójki)
Alina Szapocznikow
Alina SzapocznikowFoto: PAP/Zbigniew Matuszewski

- Ona nie tylko była, piękna i mądra... była po prostu zjawiskowa - opowiadała o Alinie Szapocznikow w "Notatniku Dwójki" rzeźbiarka Barbara Falender. - Jak można mieć 150 centymetrów wzrostu, być kruchą dziewczynką i przez krótki okres życia, bo cóż to jest dwadzieścia lat w życiu człowieka, stać się najwybitniejszą polską rzeźbiarką?
Związek dwóch wielkich rzeźbiarek, choć nie znały się osobiście, był magiczny. Falender wielokrotnie w swoim życiu odczuwała ducha wielkiej poprzedniczki. - Tu, w mojej pracowni przez jakiś czas stała głowa jej mamy, którą Szapocznikow wyrzeźbiła, a jej syn zostawił mi na przechowanie - mówi gość "Notatnika Dwójki". - Tu, w mojej pracowni mieszkał syn Aliny Szapocznikow, wtedy jeszcze ubogi, nikomu nieznany, młody człowiek, który dzięki matce stał się zamożnym mężczyzną - dodaje Falender.
W rozmowie z Aleksandrą Łapkiewicz rzeźbiarka wspomina rok 1968, który nie tylko zawodowo, ale i prywatnie był dla niej czasem trudnym, a zarazem wyjątkowym. - Wtedy rozpoczęłam pracę w pracowni Jerzego Jarnuszkiewicza, wtedy wydarzył się pamiętny marzec ’68, który nas, studentów przeraził, wtedy umarła matka mojej przyjaciółki, niezwykle ważna dla mnie osoba - wymienia Barbara Falender. Rzeźbiarka wspomina, że właśnie to wydarzenie przywołało wspomnienia z dzieciństwa, kiedy po raz pierwszy zetknęła się ze śmiercią. Traumatyczne przeżycie w magiczny sposób połączyło ją ponownie z Aliną Szapocznikow. - W domu temat śmierci był tematem tabu - mówi. - Nie byłam w ogóle przygotowana na to, że ona istnieje, ale pierwszą rzeźbę, którą naprawdę z siebie wydałam świadomie, bardzo mocno to przeżywając, był "Sarkofag dla Aliny Szapocznikow”.
Jak podkreśla Barbara Falender, artystyczne drogi obu rzeźbiarek były zupełnie inne. Charakter prac, zainteresowania, wykonawstwo zupełnie różniło artystki. Jednak, jak mówi Faleder, to czy  prace Szapocznikow jej się podobają, czy też nie, nie ma znaczenia: - Tak naprawdę przede wszystkim zawsze byłam zafascynowana jej byciem na tej ziemi...
Barbara Falender urodziła się w 1947 roku we Wrocławiu. Studiowała w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w latach 1966-1972. Dyplom z wyróżnieniem otrzymała w 1972 w pracowni rzeźby Jerzego Jarnuszkiewicza. Wykonuje prace w kamieniu, brązie, epoksydzie i porcelanie. Uprawia także rysunek oraz fotografię.
Alina Szapocznikow to jedna z najwybitniejszych polskich rzeźbiarek (1926 -1973) i niewątpliwie jedną z najoryginalniejszych. Artystka głęboko doświadczona przez życie. Przeżyła Holokaust, przez wiele lat zmagała się z nieuleczalną chorobą nowotworową, zmarła niedoceniona.  Dla odzwierciedlenia przemian zachodzących w ludzkim ciele stworzyła własny język form. Do warsztatu rzeźbiarza wprowadziła nowe materiały - "Autoportret" (gips), "Trudny wiek" (gips patynowany) czyi "Pierwsza miłość" (cement, opiłki żelaza), z którymi odważnie i skutecznie eksperymentowała, tworząc - w dużej mierze dzięki nim - przejmujące prace o rzadko spotykanej sile ekspresji.
Zapraszamy do wysłuchania audycji, którą przygotowała Aleksandra Łapkiewicz.

(ah)

Zobacz więcej na temat: Nowy Jork SZTUKA
Czytaj także

Szklane zwierzęta Zubera

Ostatnia aktualizacja: 16.09.2013 12:38
- Większość artystów tworzy w gorącym szkle. Takich jak ja, pracujących na zimno, jest na świecie najwyżej dziesięć osób - mówił w Dwójce Czesław Zuber. Gościliśmy też dr Barbarę Banaś, kuratorkę wystawy rzeźb artysty.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Jak sztuka użytkowa łączyła Polaków

Ostatnia aktualizacja: 26.09.2013 22:00
– Punktem kulminacyjnym art déco była wystawa Sztuk Dekoracyjnych w Paryżu w 1925 roku, podczas której wielu projektantów pokazało wspaniałe przykłady sztuki użytkowej, a Polacy otrzymali ponad dwieście nagród – opowiadała w "Sezonie na Dwójkę" prof. Czesława Frejlich.
rozwiń zwiń