Tuwim i Gałczyński: Czy nadal nas bawią?

Ostatnia aktualizacja: 03.01.2009 12:09
Audycja Iwony Malinowskiej i Bogumiły Prządki z udziałem krytyka teatralnego Hanny Baltyn i reżyserów: Jarosława Kiliana, który w Teatrze Polskim w Warszawie wystawił parę lat temu "Zieloną Gęś" według Konstatnego Ildefonsa Gałczyńskiego i Wojciecha Adamczyka - twórcy spektaklu w warszawskiej "Syrenie" zatytułowanego "Żołnierz królowej Madagaskaru" według starowarszawskiej farsy Stanisława Dobrzańskiego w przeróbce Juliana Tuwima.

3 stycznia 2009, godz. 12:05

Właśnie twórcze adaptacje, przekłady, skecze, szopki i piosenki były, obok obszernej twórczości lirycznej, specjalnością Juliana Tuwima. Bawiły współczesnych, w momencie, gdy pojawiały się w wydaniach książkowych i na scenie. Z kolei Konstanty Ildefons Gałczyński bawił czytelników "Przekroju" kolejnymi odcinkami - odsłonami "Teatrzyku "Zielona Gęś". Zdumiewająca frekwencja na obu spektaklach, zwłaszcza młodszej widowni, świadczy o tym, że humor obu poetów nie zwietrzał. Być może dzisiejszy widz, odkrywa w tych utworach, inne aspekty czy niuanse, niż odbiorcy sprzed pół wieku. Świadczy o tym również fakt, że w mowie potocznej często posługujemy się zwrotami zaczerpniętymi z twórczości obu poetów, często nie zdając sobie sprawy ze źródeł, z jakich pochodzą - np. "Bój się Boga, Mazurkiewicz" czy "Chcieliście Polski, no to ją macie!".