Michał Nogaś o kwietniowych nowościach z Trójkowym Znakiem Jakości

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Michał Nogaś o kwietniowych nowościach z Trójkowym Znakiem Jakości
Okładki książek: Raj Shedadeh "Palestyńskie wędrówki. Zapiski o znikającym krajobrazie" i Francisco Goldman "Sztuka politycznego morderstwa, czyli kto zabił biskupa"Foto: materiały promocyjne

Znakomita wiadomość dla miłośników książek. Zwłaszcza tych z Trójkowym Znakiem Jakości. W kwietniu czeka nas aż pięć nowości!

Zacznijmy od chyba ulubionej serii naszych słuchaczy – "Reportaż" wydawnictwa Czarne. W niej to ukaże się na rynku książka znanego amerykańskiego pisarza, dziennikarza i publicysty Francisco Goldmana. "Sztuka politycznego morderstwa, czyli kto zabił biskupa" to opowieść o śledztwie, prowadzonym po brutalnym zabójstwie, jakiego 26 kwietnia 1998 roku dokonano w mieście Gwatemala.

Tak się zaczyna:

"Pewnego niedzielnego popołudnia, zaledwie kilka godzin przed tym, jak został zatłuczony na śmierć w garażu przy plebanii kościoła św. Sebastiana w starym centrum miasta Gwatemala, biskup Juan Gerardi Conedera popijał szkocką w ogrodzie znajomego, bawiąc towarzystwo dowcipami. Biskup Gerardi słynął z opowiadania dowcipów, zawsze śmiesznych, czasem niewybrednych. Miał opinię chistoso, kawalarza. ‘Każdy, kogo spotkał, musiał wysłuchać świeżego repertuaru’ – powiedział policjantom dwa dni później miejscowy wikary Mario Orantes Najera. – ‘Szkoda, że go nie znaliście’. Gwatemalczycy podziwiają ludzi, którzy potrafią opowiadać chistes. Dobry chiste to również lekarstwo na strach, rozpacz i samotność, których doświadcza się, gdy nie można powiedzieć tego, co się myśli."

Dlaczego zginął biskup Gerardi i kto go zabił? Kto zdecydował o wydaniu wyroku śmierci na niezwykłego człowieka, założyciela i dyrektora Archidiecezjalnego Biura Praw Człowieka, świadka zbrodni, jakich dokonano w Gwatemali w czasie trzydziestoletniej wojny domowej? Czy jego śmierć miała związek z opublikowanym, na dwa dni przed tragicznym zdarzeniem, raportem o zbrodniach, jakich dopuścili się rządzący małym krajem w Ameryce Środkowej wojskowi oraz zwalczający ich partyzanci? Goldman opisuje trwające dziewięć lat śledztwo, które obnażyło mechanizmy władzy i trudny do pojęcia system wzajemnych powiązań między katami a ich ofiarami. Cierpnie skóra od tej lektury, czasem przygnębiającej, opasłej (432 strony), ale wciągającej. I ważnej.  

Premiera: 8 kwietnia.

/

Także w serii "Reportaż" pojawi się zbiór tekstów, o którym Mariusz Szczygieł* napisał krótko:"Dwóch chłopaków na hulajnogach z kraju tanich dentystów przyjechało do miejsca, gdzie wszyscy znają bieliznę wszystkich". Tych dwóch na hulajnogach to Marcin Michalski i Maciej Wasielewski, którzy postanowili odkryć dla polskich czytelników Wyspy Owcze. No bo zastanówmy się, co my, którzyśmy tam jeszcze nigdy nie byli, wiemy o tym miejscu? Że wysp jest osiemnaście i że leżą na Morzu Norweskim. Że to teren znajdujący się pod duńską jurysdykcją. Że tamtejsi mężczyźni od lat całkiem dobrze grają w piłkę nożną. I że dachy wielu domów porośnięte są tam… trawą. Kim są Farerzy (mieszkańcy Wysp), co robią na co dzień? Lub też, jak pokazuje, rozpoczynająca książkę "81:1. Opowieści z Wysp Owczych", historia, która wydarzyła się w hiszpańskiej stolicy – czy ci Farerzy w ogóle istnieją?:

"Lipiec 1989 roku, Madryt. Skwar na posterunku policji przy Plaza Mayor topił Johannie gumę w tenisówkach. (…) Odwiedziła (…) Pałac Sprawiedliwości i Muzeum Prado. Jednak to nie rudopomarańczowe alegorie Tycjana, płótna Goi, a nawet ‘Zesłanie Ducha Świętego’ El Greca poruszyły ją najbardziej.

Przyglądała się bodaj ‘Siedmiu grzechom głównym’ Boscha, kiedy doznała przykrego olśnienia: zgubiła paszport.

– No, więc jak się senorita nazywa i skąd jest? – pytał zniecierpliwiony

przedłużającym się przesłuchaniem posterunkowy. (…)

– Powtarzam po raz trzeci, nazywam się Johanna Vang i jestem turystką z Wysp Owczych!

– Niech senorita sobie nie żartuje. Nigdy nie słyszałem o takim państwie!

– Wyspy Owcze są autonomią pod jurysdykcją duńską.

Znajdzie je pan w trojkącie między Szkocją, Islandią a Skandynawią –ripostowała rzeczowo Farerka.

– W takim razie niech senorita pokaże je na mapie. – Protokolant sięgnął do szuflady i rozłożył mapę na biurku."

Jedno mogę zdradzić, a mianowicie – o co chodzi w tytule. Czy ktoś jest w to stanie uwierzyć czy nie, Wyspy Owcze mają żeńską drużynę piłki ręcznej. Dzielne i dumne Farerki pokonały niegdyś koleżanki z Albanii. Właśnie 81:1.  

Premiera: 18 kwietnia.

 

/

Kolejną książkę poznamy bardzo dobrze, bo nie dość, że będziemy mieli okazję ją przeczytać, to jeszcze – na naszej antenie – jej obszerne fragmenty przedstawi sam autor. Jest nim jeden z najlepszych fotografów drugiej połowy XX wieku, urodzony w Wielkiej Brytanii, ale od lat mieszkający i tworzący w Polsce (kraju swych przodków) Chris Niedenthal. "Zawód: fotograf", którą to książkę opublikuje wydawnictwo Marginesy, to autobiografia pełna ciekawych anegdot, nieznanych bliżej faktów z życia artysty – a wszystko opowiedziane nie tylko słowem, ale także za pomocą zdjęć. A Niedenthal ma ich w swoim archiwum setki, tysiące, dziesiątki tysięcy…

Zajrzyjmy na chwilę do książki, do rozdziału trzydziestego. To w nim znalazła się opowieść o bodaj najsłynniejszym zdjęciu autora:

"I wtedy się zdarzyło, że jechaliśmy Rakowiecką w stronę Puławskiej. Na skrzyżowaniu Janusz się zatrzymał, ruchem kierował żołnierz, na szczęście stał do nas tyłem. W tym momencie przed sobą zauważyłem coś, co wydało mi się piękną kompozycją fotograficzną. (…) Nie dość że na kinie Moskwa widniał napis 'Czas apokalipsy", to jeszcze przed nim stał, jak na zamówienie, wojskowy wóz opancerzony, SKOT, a wokół żołnierze. Lepszej scenografii nie dałoby się wymyślić! Tak, ale jak to sfotografować?"

To zdjęcie obiegło wtedy cały świat, ale warto zajrzeć do książki, by poznać inne, równie ważne. Te, chociażby, z gorącego czasu festiwalu „Solidarności”, z papieskich pielgrzymek do Ojczyzny. Niedenthal, jak mało kto, potrafił oddać – swoimi pracami – klimat i nastrój smutnej Polski szarego komunizmu. Teraz dołożył do tego jeszcze opowieści. Pyszna lektura, nie tylko dla koneserów!  

Premiera: 15 kwietnia. Początek czytania w Trójce: 11 kwietnia!

 

/

Następny w kolejce jest "Most" holenderskiego dziennikarza i pisarza Geerta Maka. Ta opowieść, która ukaże się w drugiej Trójkowej serii Czarnego, czyli w "Sulinie", zabierze nas do Stambułu. Nie tak dawno byliśmy tam dzięki znakomitej książce Witolda Szabłowskiego "Zabójca z miasta moreli", teraz powracamy, by skoncentrować się na jednym miejscu, na budowli, która (a właściwie kolejne jej "odsłony") była świadkiem najważniejszych wydarzeń w historii miasta. To most Galata. Tak mówi o nim wspomniany Witek: "Nie ma chyba lepszej metafory współczesnej Turcji niż most: konstrukcja, która spina to, czego inaczej spiąć nie sposób. Każdy Turek ma w sobie takie mosty: między tym, co nowoczesne, a tradycją; tym, co religijne, a ateizmem; tym, co europejskie, a Orientem."

A tak zaczyna swą opowieść o moście Geert Mak:

"Na moście wszystko liczy się w milionach.

– Wczoraj złowiłem dwadzieścia milionów, tylko w sardynkach.

– Trzy miliony za najpiękniejsze zdjęcie w twoim życiu.

– Dwie herbaty! – Pół miliona proszę – Dziękuję.

(…) Most oferuje wszystko, czego człowiekowi potrzeba: grzebienie, sandały zdrowotne, papierosy, tańczące laleczki, torebki od Gucciego i zegarki Rolex – tylko za dwadzieścia milionów, nokie niewiadomego pochodzenia, parasolki z nadrukiem bujnych łąk kwiatowych, pędzle do golenia, prezerwatywy i szaro-zielone, plastikowe figurki czołgających się żołnierzy piechoty, którzy co dziesięć sekund oddają serię z karabinu. Jeden milion to jakieś pół euro, stary pieniądz, taki gulden zeszłego stulecia. Ale most ma własny kurs. A rybę dostajesz dodatkowo za darmo, prezent od mostu. Z poręczy zawsze zwisają wędki."

Książka Maka, efekt jego pobytu w Stambule i rozmów z ludźmi na moście, wiele mówi o współczesnej Turcji, o jej mieszkańcach. Tam spotykają się szczęście z tragedią, młodość ze starością i bieda z elementami bogactwa. Dla wielu Turków most Galata to pępek świata. Nie marzą o Paryżach i Szanghajach, dla nich największym szczęściem w życiu byłoby dojechać do Stambułu i popatrzeć na Bosfor, prosto z TEGO mostu.  

Premiera: 15 kwietnia.

I na zakończenie – "Palestyńskie wędrówki. Zapiski o znikającym krajobrazie". Rzecz napisał prawnik i dziennikarz, Raja Shedadeh. Książka otrzymała w roku 2008 Nagrodę Orwella, a w Polsce opublikuje ją – słynące z najpiękniejszych w naszym kraju okładek – wydawnictwo Karakter. To niezwykle osobista opowieść o przywiązaniu do miejsca, z którego się pochodzi, w którym się dorastało i o miejscu, które uległo zmianie (czy też zniszczeniu) w wyniku decyzji politycznych i wojskowych. Shedadeh, urodzony w Ramallah, brał udział w wielu rozprawach związanych z wywłaszczeniem Palestyńczyków. Na należących do nich terenach, okupowanych przez Izrael, powstały nowe osiedla. Buldożery przeorały unikalny krajobraz, wszystko zarosło betonem.

Shedadeh pisze, otwierając swą historię:

"Gdy ćwierć wieku temu zaczynałem swoje wędrówki po palestyńskich wzgórzach, nie przypuszczałem nawet, że przemierzam znikający krajobraz. Zajmujące centralną część Palestyny wzgórza, które z jednej strony opadają ku morzu, a z drugiej ku pustyni, przez wieki pozostawały prawie niezmienione. (…) Uważam, że wzgórza te były jednym z przyrodniczych skarbów świata. (…) Traktowałem te wzgórza niemal jak własne podwórko: kiedy pośród nich wędrowałem, urządzałem sobie pikniki lub chodziłem zbierać kwiaty. Patrzyłem, jak zmieniają się ich kolory, z godziny na godzinę i w ciągu roku, ale też w trakcie niekończącej się sekwencji wojen."

Nie ma w tej książce krwawych historii. Są proste i niejednokrotnie chwytające za serce opisy: pięknej ginącej przyrody i ludzkiej niedoli. Nie czyta się tego z uśmiechem na ustach, ale kto powiedział, że każda książka ma nas wprawić jedynie w dobry nastrój?  

Premiera: 13 kwietnia. 

 

Michał Nogaś

 

* O Mariuszu Szczygle więcej mówić będziemy na naszej antenie w maju. Okazją będzie wznowienie – po 14 latach! – jego pierwszego reporterskiego tomu (z Polski) "Niedziela, która zdarzyła się w środę".

 

O opisanych książkach opowiadać będziemy w kwietniowym wydaniu "Z najwyższej półki" (10 kwietnia, 19:05), w piątkowych porannych "Zapraszamy do Trójki", recenzje pojawią się także na blogu "Ulubione pozycje Nogasia".

Polecane