Michał Nogaś o Marku, który lubi być niewidzialny

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Michał Nogaś o Marku, który lubi być niewidzialny
Fragment okładki książki "Nie wierzę w życie pozaradiowe"Foto: materiały promocyjne

Fakt, że Marek Niedźwiecki napisał książkę, nikogo nie powinien dziwić. Za nami przecież wydawnictwa związane z "Listą Przebojów Trójki". Ale informacja, że Marek Niedźwiecki napisał książkę… o sobie, jest co najmniej elektryzująca.

Jedna z wielu scen, które zapadają w pamięć w trakcie lektury. Mały Marek siedzi w domu w rodzinnym Szadku – z uchem przy głośniku. Jego tata, Wojciech Niedźwiedzki (w następnym pokoleniu pisownia nazwiska uległa zmianie), szanowany rzeźnik, mówi: "Nie słuchaj radia, Marek. Radio ci chleba nie da." Ale chłopiec nie może się oderwać, rytm swojego dnia dostosowuje do konkretnych audycji. Słowa taty brzęczą jednak w tyle głowy. I gdy mija kilkanaście lat, przychodzi ta chwila… Pisze o niej w książce: "(…) po odebraniu pierwszej wypłaty z kasy Polskiego Radia pojechałem do ojca z bochnem chleba wileńskiego (taki lubił najbardziej) i dwiema kostkami masła. Powiedziałem: ‘Patrz, tata, to ze słuchania radia się urodziło.’ Przywoziłem chleb i masło do śmierci ojca w 1993 roku. Tato zawsze płakał."

Opisów takich sytuacji jest w książce "Nie wierzę w życie pozaradiowe" więcej. Choć tytuł – życiowa dewiza Marka – mógłby sugerować, że to opowieść głównie o tym, co przydarzyło mu się w budynku przy Myśliwieckiej 3/5/7, naprawdę jest inaczej. Bo zanim zaczęło się radio, był mały – wspomniany już – Szadek. A w nim ciężko pracujący rodzice (mama uczyła historii w szkole "tysiąclatce") i troje rodzeństwa (w tym młodsi bracia bliźniacy). Żyli skromnie, czasy były trudne, a Marek uczył się pilnie ("Szkołę mimo wszystko lubiłem, bo była tam sala gimnastyczna z prawdziwego zdarzenia i prysznice z ciepłą wodą. A my mieliśmy tylko wygódkę za oborą."). Już wtedy zainteresował się muzyką i recytacją, dowiedział się (dzięki kochanej ciotce), czym jest dykcja. I powoli stawał się odludkiem, by pięćdziesiąt lat później wyznać: "Całe życie zmieniałem skorupy, dbając jednak o to, by zawsze pozostać w kokonie. (…) Lubię być niewidzialny, nieuchwytny. Łatwiej utrafić pluszaka na strzelnicy w lunaparku, niż usłyszeć mój głos w słuchawce telefonu."

/

Kolejne rozdziały tej swoistej autobiografii (jest ich siedem) to opis drogi, jaką Marek Niedźwiecki pokonał z Szadka na Myśliwiecką – i dalej, do Indii, Stanów Zjednoczonych oraz ukochanej Australii ("Pociąga mnie jej kontrastowość."). Przez liceum w Zduńskiej Woli ("Kiedyś przy wielokrotnie powtarzanej piosence Procol Harum ‘A Whiter Shade Of Pale’ przylepiłem się do Marioli na pół wieczoru."), studia na Politechnice Łódzkiej – wybranej tylko dlatego, że prężnie działało tam studenckie Radio Żak ("Cóż to była za radość, kiedy przyjęli mnie na politechnikę! (…) Kogo powiadomić? Do kogo napisać? Wybrałem Piotra Kaczkowskiego, bo mi imponował, bo wówczas się na nim wzorowałem."), pierwszą pracę przed mikrofonem w Łodzi ("W studiu nagraniowym czułem się jak zasłużony kierowca autobusu – znałem swoją kabinę i z zamkniętymi oczyma wciskałem przyciski."), po…

Potem, na długo, była juz tylko Trójka. Dziś Marek Niedźwiecki przyznaje, że "Lista Przebojów" to najważniejsza rzecz, jaka przydarzyła mu się w życiu. W jego książce roi się od wspomnień pierwszych notowań, tego, jak rodziła się kultowa audycja, ile wnieśli pracujący przy niej realizatorzy. Zresztą, gdyby nie Zofia Kruszewska, nazywana – słusznie – "królową polskich realizatorów dźwięku", Niedźwiedzia zapewne nie byłoby w Trójce. Gdy wybuchł stan wojenny i pracownicy Radia Łódź (w tym on) byli na przymusowych urlopach, odebrał telefon. "W styczniu zadzwoniła Zosia Kruszewska: ‘Wracaj do tego swojego Szadka i siedź tam spokojnie. Nie rób niczego głupiego, bo Trójka ruszy i dostaniesz propozycję’. (…) Pod koniec marca dostałem wiadomość od Zosi: ‘Przyjeżdżaj’. (…)". Pracują ze sobą do dziś.

"Nie wierzę w życie pozaradiowe" to zapis podróży po całym świecie, spotkań z artystami. Są w tej książce kolejne (wybrane) notowania prywatnej listy przebojów, którą Niedźwiedź zaczął układać w młodości, korespondując z kolegą Lotharem z NRD. Są też cytaty z niemiłych listów (zwłaszcza z okresu, gdy opuścił Trójkę i na chwilę zmienił barwy), opowieści o chwilach zakłopotania, gdy zakochane fanki obdarowywały go dość dziwacznymi prezentami. Są też, wreszcie, przepisy kulinarne, bo Marek – co wiadomo nie od dziś – uwielbia gotować, odwiedzając wcześniej ulubiony bazarek. I jeszcze dwie rzeczy, które słuchaczy Trójki, fanów Niedźwiedzia – a w rzeczywistości – wszystkich potencjalnych czytelników powinny zainteresować. To fragmenty pamiętnika, który Marek pisze nieprzerwanie od 13 grudnia 1971 roku ("Dziś rozpoczęły się przygotowania do studniówki. Zatańczę poloneza jako jedyny przedstawiciel klas trzecich.") i zdjęcia, głównie z prywatnego archiwum (od komunii i pierwszej legitymacji szkolnej, przez licealną fryzurę a’la The Beatles, początki pracy w Trójce, aż po zapierające dech w piersiach krajobrazy z końca świata, przywiezione z podróży).

Ale najważniejsza jest szczerość. Niedźwiedź przyznaje się w tej książce do samotności ("Jeszcze kilka zakrętów i wrócę do mieszkania, w którym płyty z muzyką zastępują ludzi."); pisze o tym, że najbardziej spełniające relacje zbudował na odległość, że nie lubi gości i tego, gdy ktoś zakłóca mu rytm dnia. Że coraz częściej wspomina tych, którzy odeszli, że w sprawach ważnych miewa wątpliwości, że nie lubi zmian i nierzadko śni o rodzinnym Szadku. Patrzy na siebie niezwykle krytycznym okiem, ale też irytuje go coraz bardziej powszechny brak profesjonalizmu we wszystkich dziedzinach życia.

Człowiek, któremu wszyscy wierni słuchacze Trójki zawdzięczają setki – o ile nie tysiące – godzin muzycznych uniesień, napisał o sobie więcej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać (być może nawet on sam?). W prywatnej rozmowie twierdzi, że "wyszła mu taka sobie broszurka". Warto, sięgając po "Nie wierzę w życie pozaradiowe", przekonać się, że tym razem nie ma racji. Dopiero dzięki tej książce odkryją Państwo prawdziwego Niedźwiedzia! Tego samego, który mówiąc o sobie, lubi cytować zdanie pewnej bliskiej mu osoby: "Jesteś zlepkiem wad, obdarzony jednak głosem, od którego się nie ucieka".

Michał Nogaś

Marek Niedźwiecki, "Nie wierzę w życie pozaradiowe", Wydawnictwo AGORA 2011, książka z Trójkowym Znakiem Jakości (red. Maciej Wasielewski, Mariusz Burchart).

Polecane