Mama na wsi lekko nie ma, chociaż ma pięknie…
2014-03-07, 12:03 | aktualizacja 2014-03-07, 16:03
Pani Joanna, z partnerem i z małym synkiem, ponad rok temu przeprowadziła się z Warszawy na mazurską wieś. - Myślę, że dla dziecka to dobre rozwiązanie, ale czasem kłuje mnie, że wielu możliwości tu nie mam - opowiadała w audycji "Matka Polka Feministka".
Posłuchaj
- W Warszawie oczywiście też się wściekałam, że nie mogę z wózkiem gdzieś przejechać, albo muszę poczekać przed sklepem. Cóż, na Mazurach nawet nie mam tego sklepu... Do najbliższego, takiego z podstawowymi produktami, mam 5 km - opowiadała pani Joanna.
Rozmówczyni Joanny Mielewczyk podkreślała też, że w małych miasteczkach nie ma infrastruktury dla matek i dzieci. Często nie ma toalet publicznych, nie ma więc nawet co marzyć o przewijakach. Brakuje też miejsc do zabawy. - Czasami siedzimy i przewracamy kamyczki, bo co innego mamy zrobić, skoro piaskownica jest zamarznięta? Muszę stawać na głowie, żeby wymyślać zabawy - mówiła.
"Matka Polka Feministka" - tu znajdziesz poprzednie audycje>>>
Dlaczego zatem pani Joanna zdecydowała się na wyjazd? - Rodzice mają pensjonat na Mazurach. Biorąc pod uwagę koszty żłobka czy przedszkola i organizację tego wszystkiego w Warszawie, to rozwiązanie jest łatwiejsze - tłumaczyła.
Kobieta podkreślała też, że oczywiście wieś ma swoje niezaprzeczalne plusy. - Mam za oknem jezioro, las i to jest bardzo fajnie. Myślę, że dla syna będzie lepiej tu właśnie się wychowywać. Czasami jednak kłuje mnie, że nie mam tych możliwości, jakie daje duże miasto - dodała.
Więcej o życiu na mazurskiej wsi można przeczytać na blogu pani Joanny matkatylkojedna.blogspot.com.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji, którą przygotowała i prowadziła Joanna Mielewczyk.
"Matka Polka Feministka" na antenie Trójki w każdy wtorek o godz. 16.35.
(ei)