Protesty na Ukrainie. Na co liczą zwolennicy integracji tego kraju z Unią Europejską?
2013-11-26, 19:11 | aktualizacja 2013-11-27, 10:11
Na to pytanie starają się odpowiedzieć goście Marcina Zaborskiego w "Pulsie Trójki": dr Joanna Konieczna-Sałamatin z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego i dr Agnieszka Łada z Instytutu Spraw Publicznych.
Posłuchaj
Studenci kolejnych ukraińskich uczelni ogłaszają strajk. Opozycja organizuje proeuropejskie wiece i manifestacje na ulicach. I tak ma być na Ukrainie do piątku, bo wtedy zakończy się w Wilnie szczyt Partnerstwa Wschodniego, na którym Ukraina miała podpisać umowę stowarzyszeniową z UE. Demonstrujący w Kijowie i innych miastach liczą, że tak się właśnie stanie, choć decyzje ukraińskich władz idą w zupełnie inną stronę.
- Trudno jednoznacznie określić tych, którzy protestują na ukraińskich ulicach. I to zarówno pod względem wieku, wykształcenia czy nawet miejsca zamieszkania - mówi Joanna Konieczna - Sałamatin. - Na pewno jednoczą ich dwie rzeczy: niezgoda na to, jak Ukraina jest rządzona i chęć zmiany kursu politycznego na prozachodni - dodaje.
Socjolog zauważa też, że w ostatnim czasie stopniała liczba przeciwników integracji z Unią, którzy często są też za zbliżeniem z Rosją. - Niemniej wciąż około jedna trzecia Ukraińców jest za wstąpieniem ich kraju do Unii Celnej z Rosją, Białorusią i Kazachstanem. (...) Warto zdać sobie sprawę, że w obu przypadkach (prozachodnim i prorosyjskim), jest to raczej wyrażenie ogólnej postawy poparcia dla któregoś z wektorów niż opinia o konkretnej umowie stowarzyszeniowej z UE - tłumaczy Joanna Konieczna-Sałamatin.
- Umowa stowarzyszeniowa z Unią Europejską to nie jest wejście do Wspólnoty, a tylko nawiązanie bliskiej współpracy - podkreśla Agnieszka Łada. - Dla kraju stowarzyszonego są to korzyści, przede wszystkim gospodarcze. Taki kraj ma o wiele łatwiej w handlu z krajami UE, znikają pewne bariery i regulacje. Natomiast Unia wprowadza też pewne standardy. (...) To oczywiście tłumaczy obawy władz i części społeczeństwa - wyjaśnia.
- Zawsze są jakieś koszty, wymagające na przykład zmian w prawie. Dotyczy to także spraw z dziedziny politycznej, związanych z demokracją. (...) Chodzi o rządy prawa, żeby były przestrzegane prawa obywatelskie, żeby było wolne sądownictwo. (...) I dlatego właśnie władze Ukrainy obawiają się integracji i nie bardzo jej chcą. (...) Ponadto Rosja straszyła i będzie straszyć Ukrainę kosztami zbliżenia z Unią - dodaje Agnieszka Łada.
(mc)