Tak wyglądały porody w latach 80. "Teraz to zupełnie inne warunki"

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Tak wyglądały porody w latach 80. "Teraz to zupełnie inne warunki"
Krynica-Zdrój, sierpień 1987 roku. Dzieci w wózkuFoto: PAP/Jerzy Ochonski

W samotności, w jednej pozycji. Tak rodziły kobiety 25 lat temu. Dzieci widziały tylko podczas karmienia. To tylko kilka przykładów na to, jak to wyglądało kiedyś. W takich warunkach w czerwcu 89 roku urodziła się Nina. Ona sama została mamą w tym roku. Jej córka Tola przyszła na świat w zupełnie innych warunkach.

Posłuchaj

Tak wyglądały porody w latach 80. "Teraz to zupełnie inne warunki" (Zapraszamy do Trójki - popołudnie)
+
Dodaj do playlisty
+

-  Moja mama już się spodziewała porodu, zdążyła pójść na wybory 4 czerwca, ja się urodziłam dwa dni później - opowiada. - Do ostatniej chwili byłam sprawna - mówi Ewa Kasiorkiewicz, która urodziła córkę, Ninę, 6 czerwca 1989 roku. Na wyborach była, choć dziś dobrze już tego czasu nie pamięta. - Bardziej byłam przejęta sobą i powiem szczerze, że chyba mało pamiętam - dodaje.

- Kobiety rodziły podobnie w latach 60., 70. i 80. - mówi dr Wojciech Puzyna, dyrektor warszawskiego szpitala św. Zofii. - Były całkowicie odizolowane od rodzin. Informacja o tym, kto się urodził, w jakim trybie, była udzielana przez telefon przez położną z bloku porodowego. Niezwykle ważną rolę odgrywali portierzy i salowe. To były osoby, które przenosiły korespondencję - twierdzi.

W trakcie porodu trzeba było leżeć na łóżku porodowym, nie było żadnych odstępstw. Nina opowiada, że w tym roku rodziła… leżąc. - Jednak teraz fotele porodowe są bardzo ciekawie wykonane. Można przybrać bardzo wiele pozycji - mówi.

Porody w XXI wieku. To także doświadczenie mężczyzn

W latach 80. sala była wielołóżkowa, kobiety rodziły publicznie. Na piętrze, na którym było 35 łóżek, były 2 łazienki. - Dzieci były zawijane, bardzo ściśle, w beciki szpitalne i obligatoryjnie były "skoszarowane" na oddziale noworodkowym - opowiada dr Wojciech  Puzyna. Teraz to nie do pomyślenia. - Dzieci są cały czas z mamami, karmione są na żądanie, wtedy gdy tego potrzebują - mówi Nina.

Lekarz wyznaje, że spotykał kobiety, które po traumatycznych przejściach związanych z porodem , nie decydowały się na kolejne macierzyństwo. - Wspomniały to  tak boleśnie, że nie chciały przeżywać tego upokorzenia jeszcze raz - mówi.

Zapraszamy do wysłuchania całego materiału, który przygotowała Joanna Mielewczyk.

Audycji popołudniowej "Zapraszamy do Trójki" można słuchać od poniedziałku do piątku od 16.05 do 19.00.

(mp)

Polecane