Zamieszki na marszu w Warszawie: ranni policjanci, atak na strażaków

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Zamieszki na marszu w Warszawie: ranni policjanci, atak na strażaków
Uczestnicy Marszu Niepodległości idą ulicą Marszałkowską w Warszawie, 11 bm. Marsz organizowany jest przez Stowarzyszenie "Marsz Niepodległości" we współpracy z Młodzieżą Wszechpolską i Obozem Narodowo-Radykalnym. Foto: PAP/Tomasz Gzell

Przez Warszawę przechodzi Marsz Niepodległości organizowany przez skrajną prawicę i Ruch Narodowy. Podczas marszu doszło do poważnych zamieszek, dlatego został rozwiązany decyzją urzędników stołecznego ratusza. Do szpitala trafiło czterech policjantów, zasłabła jedna z dziennikarek. Trwa akcja policji.

Posłuchaj

Mariusz Sokołowski o zamieszkach na Marszu Niepodległości (Zapraszamy do Trójki - popołudnie)
+
Dodaj do playlisty
+

Aktualizacja: godz. 18.22

- W związku z zakłóceniem porządku i narażeniem życia i zdrowia uczestników oraz służb porządkowych (poszkodowani policjanci, zaatakowany skłot przy ul. Skorupki, spalenie tęczy na pl. Zbawiciela i podpalenie 2 samochodów przy ul. Skorupki), a tym samym utracenie przez demonstrację pokojowego charakteru, na wyraźne żądanie policji, decyzją Urzędu m.st. Warszawy Marsz Niepodległości został rozwiązany o godz. 16.42 - podano w komunikacie ratusza.

Uczestnicy rozwiązanego "Marszu Niepodległości" idą na Agrykolę, gdzie po pochodzie zaplanowano wiec. Policja wezwała uczestników rozwiązanego przez ratusz marszu do zachowania zgodnego z prawem i ostrzegła przed użyciem pałek, armatek wodnych, gumowych kul i środków chemicznych. Zaapelowała do przedstawicieli mediów, osób z immunitetem i kobiety w ciąży o opuszczenie zgromadzenia.

Starcia
Starcia uczestników Marszu Niepodległości i policji, w okolicy ulicy Skorupki w Warszawie. Marsz organizowany jest przez Stowarzyszenie "Marsz Niepodległości" we współpracy z Młodzieżą Wszechpolską i Obozem Narodowo-Radykalnym. (fot: PAP/ Paweł Supernak)

- Podpalona została m.in. budka przed ambasadą rosyjską. Biorąc pod uwagę to, co działo się na trasie marszu, zwróciliśmy uwagę władzom miasta, że marsz można zdelegalizować i tak się stało – mówił w Trójce Mariusz Sokołowsk z Komendy Głównej Policji.

Dziennikarz Polskiego Radia Mariusz Pieśniewski, który był w pobliżu ambasady podkreślał, że atakujący nic nie robili sobie z obecności funkcjonariuszy. - Nie kryją się, obrzucają policję petardami, są świadomi tego, że są nagrywani i zupełnie się nie kryją - relacjonował.

Uczestnicy
Uczestnicy Marszu Niepodległości idą ulicą Marszałkowską w Warszawie. Marsz organizowany jest przez Stowarzyszenie "Marsz Niepodległości" we współpracy z Młodzieżą Wszechpolską i Obozem Narodowo-Radykalnym. (fot: PAP/Tomasz Gzell)

Marcin Pośpiech, który był w pobliżu Belwederu, relacjonował, że cały teren jest otoczony przez policję. - Pojawiły się nowe samochody opancerzone, policji jest bardzo dużo. Jedna z koleżanek dziennikarek bardzo źle się poczuła po użyci gazu łzawiącego i musiała być wyprowadzona z tłumu. Cały czas z powodu zamieszek wycofują się też osoby, które przyszły z jak najbardziej pokojowymi zamiarami – opowiadał reporter Trójki.

Funkcjonariusze cały czas wyłapują tych, którzy gromadzą się nielegalnie, byli agresywni i którzy dopuścili się łamania prawa. Zatrzymanych zostało już kilkanaście osób. - Niestety w trakcie tych zajść zostało rannych czterech policjantów, trafili oni do szpital. Zamaskowane osoby, które wyskakiwały z tłumu, rzucały w policjantów niebezpiecznymi przedmiotami, po czym znowu chowały się w tłum – opowiadał Mariusz Sokołowski.
Rzecznik policji potwierdził też, że chuligani zaatakowali strażaków, którzy gasili instalację "Tęcza" podpaloną na Placu Zbawiciela.


Rozmawiał Robert Kantereit.

ei, PAP, IAR

Polecane