Epokowy debiut Maanamu w cieniu porozumień sierpniowych

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail

- Maanam wydał od razu płytę "Greatest Hits". Radio grało wszystkie utwory z ich debiutu, a te piosenki dotykały spraw ważnych dla mojego pokolenia - wspomina Marek Niedźwiecki jeden z najważniejszych albumów w historii polskiego rocka.

Posłuchaj

Marek Jackowski o tym, jak londyńskie wrzenie stało się impulsem do stworzenia Maanamu (Historia Pewnej Płyty/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

- Przypominam sobie, jak do studia w Lublinie, gdzie nagrywaliśmy "Maanam", wpadł Jurek Janiszewski, krzycząc: "Podpisują, zaraz podpisują". Wybiegliśmy i zobaczyliśmy na ekranie telewizora Wałęsę z tym wielkim piórem - mówi w Trójkowej "Historii pewnej płyty" lider Maanamu, Marek Jackowski. A Kora dodaje: - Wokół panował bardzo podniosły nastrój, pełen nadziei na zmianę. Sytuacja ekonomiczna była tragiczna, ale na ulicach dało się wyczuć ogromną energię. To mówi coś ważnego o narodzie...

Jeden z najważniejszych momentów w dziejach współczesnej Europy splótł się tym samym z epokową dla historii polskiego rocka sesją nagraniową. Trzydzieści dwa lata temu w Lublinie muzycy debiutującego Maanamu spotkali się z Andrzejem Poniatowskim, wcześniej perkusistą Klanu, a wówczas jednym z najlepszych i najbardziej otwartych realizatorów dźwięku w Polsce.

- Ze wstydem przyznam, że na początku trochę nabijaliśmy się z, bardzo nietypowych jak na tamte czasy, tekstów Kory, które poznaliśmy bez muzyki, bo musieliśmy je przekazać cenzurze - wspomina kierownik produkcji Iwona Thierry. - Ale gdy usłyszeliśmy kompozycje Marka Jackowskiego i niesamowite interpretacje Kory, zrozumieliśmy, że bierzemy udział w czymś, co będzie pamiętane przez wiele lat.

A skąd w ogóle wziął się pomysł tak rewolucyjnego w polskich warunkach brzmienia?  - Myśl, by wrócić do komponowania swoich piosenek, pojawiła się, kiedy pracowałem jako dziennikarz pisma "Jazz Forum". Gazety grzmiały tytułami "punk", "Sex Pistols", "punk rock", więc pomyśleliśmy by stworzyć coś na polskim gruncie - wyjaśnia Marek Jackowski. W 1975 roku wraz z Milo Kurtisem założył on gitarowy duet M-a-M. Rok później dołączyła do nich żona Jackowskiego, Kora, a miejsce Milo zajął John Porter.

- Popularność zdobywaliśmy raczej pocztą pantoflową, bo media w ogóle nie interesowały się takim zjawiskiem, jak Maanam Elektryczny Prysznic - wspomina Kora i dodaje, że w pierwszym składzie najbardziej dojrzałym muzykiem był John.

Ówczesna nazwa grupy symbolizowała przejście na rockowe brzmienie; kiedy po 3 latach Porter założył własny band, skrócono ją do wyrazu Maanam. Pewnym problemem przy kompletowaniu pełnego składu okazał się dobór perkusisty. - Tempo grania było w "Stoję, stoję", "Boskim Buenos", czy "Szarych mirażach" tak duże, tak piorunujące, że nie wszyscy wytrzymywali. Aż pojawił się Paweł Markowski... - wspomina Jackowski.

Potem piosenka "Hamlet", jeden z pierwszych utworów grupy, znalazła się na drugim miejscu w plebiscycie 17. rozgłośni krajowych. Sukces odniósł też, popularny do  dziś, a śpiewany przez Jackowskiego, utwór "Oprócz". - Przygotowywaliśmy materiał na płytę, choć nie bardzo wierzyliśmy, że uda się jej nagranie. Taka możliwość się zarysowywała, ale nikt z nas nie wiedział, jak to się potoczy, czego się spodziewać. Potem było Opole'80 i "Boskie Buenos", a dalej poszło, jakby bomba wybuchła.

- Graliśmy po 2, 3 koncerty dziennie, a na scenie czułam niesamowitą moc - wspomina Kora. - Poza nią jednak wciąż żyliśmy w PRL-u i w ogóle nie czuliśmy się jak gwiazdy. Mieszkaliśmy z dwójką dzieci w małym, obleśnym mieszkanku i nie mieliśmy samochodu. Tylko tylko, że pod naszym blokiem koczowali fani...

Okazuje się, że inspiracją do tekstu przeboju "Cykady na Cykladach" była wyprawa Jackowskich na Kretę, którą odbyli autostopem, a na miejscy koczowali w przybrzeżnej grocie...

Więcej o kulisach powstawania legendarnego krążka, zawierającego również takiego przeboje, jak "Stoję, stoję", "Boskie Buenos", "Żądza pieniądza",czy "Szare miraże",  twórcy "Maanamu", a także Marek Niedźwiecki oraz Iwona Thierry przedstawili w dwóch odicnkach Trójkowej audycji "Historia pewnej płyty". Z reportaży Anny Gacek i Tomasza Żądy dowiecie się między innymi, dlaczego krakowski establishment nie lubił Maanamu oraz jak, dzięki "Oddechowi szczura" Kora wygrała... lody.

Polecane