Posłuchaj piosenki o "Super Mario" i poznaj jego tajemnice!

Trójka
Ewa Dryhusz 29.06.2012
Mario Balotelli
Mario Balotelli, foto: PAP/EPA/BARTLOMIEJ ZBOROWSKI

Od czwartku jest na ustach wszystkich. Choć media oszalały na jego punkcie już jakiś czas temu, dopiero dwie bramki strzelone w półfinale Niemcom, sprawiły, że Mario Balotelli wyrósł na prawdziwą gwiazdę reprezentacji Włoch.

Mario Balotelli nazywany jest nie bez powodu "Super Mario", bo, jak przekonuje Monika Sułkowska , to nie tylko dobrze zapowiadający się młody piłkarz, lecz także bardzo barwna postać. - Ci, którzy są niepokorni, trochę zwariowani zawsze przyciągają uwagę tłumów. Gdyby Balotelli był grzeczny, poukładany, to raczej tak dużo by się o nim nie mówiło - mówi Przemysław Rudzki , dziennikarz "Faktu" i Canal+ Sport.
22-letni Balotelli jest ulubieńcem tabloidów, bo bardzo często staje się bohaterem skandali. - Odpalił fajerwerki w łazience, musiała przyjechać straż pożarna. Zdradzał swoją partnerkę. To dzieciak w skórze wielkiego, napakowanego faceta, który, co by nie mówić, ma ogromny potencjał - opowiada Przemysław Rudzki.
W Wielkie Brytanii, gdzie na co dzień mieszka i gra w Manchesterze City, Balotelli jest tak popularny, że jeden z raperów postanowił nagrać o nim piosenkę "Mario Balotelli - Why always me?".

Piłkarz nie miał łatwego dzieciństwa. Przyszedł na świat w Palermo w rodzinie imigrantów z Ghany jako Mario Barwuah. Był chorowity, a rodzice biedni, więc oddali go pod opiekę rodziny zastępczej - państwa Balotellich. Dopiero w wieku 18 lat Mario uzyskał obywatelstwo włoskie. - Adoptowali go obcy ludzie, przyjął ich nazwisko, a dziś to ich uważa za prawdziwych rodziców. Powiedział, że zadedykował mamie te dwa gole strzelone Niemcom. Teraz chce zadedykować tacie gola strzelonego w finale - mówi Przemysław Rudzki.
Co o karierze Balotellego sądzi Henryk Kasperczak , trener i były piłkarz, dowiesz się, słuchając całego materiału "Mario Balotelli - gwiazda reprezentacji Włoch" . Kontrowersyjnemu piłkarzowi przyglądała się Monika Sułkowska.

(ed)

sortuj
liczba komentarzy: 0
    Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!