Siemionowski: chyba skoczę z Big Bena do Tamizy

PAP
Martin Ruszkiewicz 10.08.2012
Piotr Siemionowski
Piotr Siemionowski , foto: PAP/EPA/Bartłomiej Zborowski

Kajakarz Piotr Siemionowski po półfinale konkurencji K1 na 200 m nie krył rozczarowania. Jeden z faworytów zajął dopiero szóste miejsce i stracił szansę walki o podium.

Siemionowski mocno przygaszony opuszczał podlondyński tor regatowy w Eton. Niesmak, złość, szok, rozczarowanie - tak w krótkich słowach oceniał swój stan ducha jeden z głównych kandydatów do olimpijskiego medalu - nawet złotego. Kajakarz Zawiszy to aktualny mistrz świata z Szeged.

- Nic nie wskazywało na to, że coś złego może się wydarzyć. Przedbieg mnie jeszcze dodatkowo uspokoił, bo tak naprawdę mocno płynąłem tylko sto metrów, resztę dystansu "wypuściłem" i dopłynąłem pewnie na drugim miejscu. Gdybym jechał mocniej, to pewnie Kanadyjczyka bym "przeciął" - opowiadał o swoim wyścigu.

Jak dodał, w półfinale popłynął na maksimum swoich możliwości i nie ma mowy o odpuszczeniu choćby fragmentu dystansu. Kajakarz nie szukał także usprawiedliwienia w kontuzji dłoni, której doznał na początku sezonu. - Dłoń mi dzisiaj nie bolała, to raczej nie była przyczyna - podkreślił.

Siemionowskiemu pozostanie jeszcze start w sobotę w finale B, ale rywalizacja o dziewiąte miejsce na igrzyskach to dla niego niemal upokorzenie.

- Zawiodłem kibiców, samego siebie. Nie wiem co zrobić, chyba skoczę z Big Bena do Tamizy - zakończył Siemionowski.

Londyn 2012 - serwis specjalny >>>

PAP, mr

sortuj
liczba komentarzy: 0
    Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!