Szermierka: Jacek Gaworski - sport daje mi siłę do życia [ROZMOWA DNIA]

IAR
Paweł Słójkowski 02.10.2014
Jacek Gaworski
Jacek Gaworski, foto: YouTube/ Jacek Gaworski

Jacek Gaworski, florecista chory na stwardnienie rozsiane i nowotwór, w rozmowie z Tomaszem Kowalczykiem zapewnia, że nie zamierza się poddać i walczyć o życie czując takie wsparcie sportowego środowiska.

W ubiegły piątek wicemistrz olimpijski w rzucie dyskiem z Pekinu, Piotr Małachowski przekazał swoją statuetkę za wygranie tegorocznej Diamentowej Ligi na licytację na rzecz chorego na stwardnienie rozsiane i nowotwór Jacka Gaworskiego, niepełnosprawnego florecisty.

Statuetka została wylicytowana za 40.000 złotych co pozwoliło zebrać pieniądze potrzebne na leczenia. Kolejnym sportowcem, który włączył się w akcję pomocy Jackowi Gaworskiemu jest były bramkarz reprezentacji Polski Aleksander Kłak, który przekazał na licytację swój srebrny medal olimpijski zdobyty na igrzyskach w Barcelonie.
Tomek Kowalczyk: Oprócz Piotra Małachowskiego znalazł się ktoś jeszcze, kto pomógł ?
Jacek Gaworski: Tak, teraz pojawiła się druga oferta. Mamy świetny medal, srebrny z IO w Barcelonie w 1992 roku zdobyty przez drużynę polskich piłkarzy. Aleksander Kłak, bramkarz tej drużyny, który w meczu finałowym bronił z Hiszpanią chciał mi pomów i przekazał medal zdobyty na igrzyskach olimpijskich. Chce mi pomóc i przekazał medal na moje leczenie, bo wie, że pieniądze będą mi potrzebne w dalszej fazie leczenia. Medal jest wystawiony na stronie internetowej Allegro, a także na mojej witrynie jacekgaworski.pl, gdzie można znaleźć wszystkie informacje, więc jeżeli ktoś byłby zainteresowany to zachęcam, dla nabywcy będzie to okazja, żeby zdobyć cenną pamiątkę z czasów, kiedy polska piłka osiągała wielki sukces.
TK: Skąd bierze się siłę do walki z dwiema chorobami i skąd motywacja, żeby tę siłę wydobywać?
JG: Wszystko to chyba wydobywa się jednak ze sportu, z duszy sportowca, kiedy byłem dzieckiem trener zaszczepił we mnie sport i chęć walki. To wzmacnia człowieka. Na początku nie zwracałem na to uwagi, ale gdzieś "u progu” mojego życia, że tak powiem, gdzieś ten sport zaczyna istnieć i spełnia zdecydowanie rolę dopingu, motywatora. Sport pcha mnie do przodu przez te wszystkie problemy.
TK: Czy kwota, którą uzyskałeś za zlicytowanie diamentowej statuetki wystarczy, żeby podjąć kolejny krok w leczeniu ?
JG: Oprócz tego, że jest rzesza ludzi dobrego serca, która wpłaca pieniądze, jest firma, która mi pomaga i tak było i tym razem, kiedy otrzymałem kolejne wsparcia finansowe. Ta kwota wystarczy na walkę z rakiem. Jednak cały czas zmagam się z drugą chorobą - stwardnieniem rozsianym, to są ogromne koszty. Gdzieś wiem, że wygram walkę z rakiem, ale nie wiem co będzie za kilka dni, kilka miesięcy, jeżeli nie będę miał pieniędzy na leczenie stwardnienia rozsianego. Jeśli nie będę miał możliwości podtrzymywania tej kuracji, którą teraz biorę cały czas na stwardnienie rozsiane.

ps

sortuj
liczba komentarzy: 0
    Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!