Miarczyński: kitesurfing zamiast RS:X? Czemu nie!

PAP
Martin Ruszkiewicz 17.09.2012
Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Andrzej Kraśnicki (C), członkini MKOl Irena Szewińska (L) oraz Przemysław Miarczyński (P)
Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Andrzej Kraśnicki (C), członkini MKOl Irena Szewińska (L) oraz Przemysław Miarczyński (P), foto: PAP/Bartłomiej Zborowski

Igrzyska w Londynie były dla Przemysława Miarczyńskiego czwartymi z kolei. Wrócił z nich z brązowym medalem i - jak przyznał - myśli już o następnych.

Miarczyński zdążył nawet polubić kitesurfing, który w Rio de Janeiro ma zastąpić dotychczasową klasę deskową RS:X.

- Kontaktu z wodą nie tracę i wcale nie mam jej dość. Wyposażyłem się już w nowy sprzęt. W ubiegłym tygodniu surfowałem w okolicach Półwyspu Helskiego i polubiłem deskę z latawcem. Nie miałem żadnych poważniejszych problemów - powiedział podczas Gali Olimpijskiej w Warszawie zawodnik SKŻ Ergo Hestia Sopot, który zadebiutował w igrzyskach ósmym miejscem w Sydney w 2000 roku.

Dodał, że za cztery lata będzie miał dopiero... 35. - Dlaczego nie mógłbym spróbować powalczyć o kolejny medal w nowej konkurencji? Wiek w żeglowaniu nie ma aż tak istotnego znaczenia. Kitesurfing stawia przed zawodnikiem mniejsze wymagania niż windsurfing. Trzeba mieć silne nogi, a nie ręce, jak to ma miejsce w klasie RS:X - zaznaczył.

Miarczyński podkreślił, że dzięki rodzinie, która go wspiera, jest pozytywnie nastawiony na "kurs na Rio de Janeiro". - Moi najwierniejsi kibice to rodzice, a także żona Katarzyna oraz dzieci - 3,5-letnia Ewa i młodszy od niej o dwa lata Patryk - powiedział medalista z Londynu.

PAP, mr

sortuj
liczba komentarzy: 0
    Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!