Jak wyjaśnił dr Tomasz Rożek, błękitną godziną w fotografii określana jest pora przed wchodem albo po zachodzie słońca. Jest to czas, w którym słońce jest jeszcze/już pod linią horyzontu, ale jeszcze/już rozświetla niebo. Z kolei złota godzina to jest moment albo tuż po wschodzie, albo ciut przed zachodem, czyli wówczas, kiedy słońce jest nisko nad horyzontem.
– Do powierzchni Ziemi dociera światło różnej długości, w różnym kolorze. Jego długość zależy od tego, jak grubą warstwę atmosfery musi przebyć. Im jest ona grubsza, tym dostajemy mniej niebieskiego a więcej żółtego, pomarańczowego, czerwonego. Dlatego przy wschodzie i przy zachodzie, gdy widać jeszcze słońce, mamy takie charakterystyczne, ciepłe kolory – wskazał.
Zdjęcie wykonane w trakcie błękitnej godziny. Fot. shutterstock.com
Te same obiekty fotografowane o różnej porze dnia, o ile nie zastosujemy jakiegoś filtra lub innej sztuczki fotograficznej, mają zupełnie różne kolory. Ale to nie tylko kwestia kolorów. – To także kwestia cieni. Przy wschodzie czy zachodzie cienie są długie. W błękitnej godzinie wcale, albo prawie wcale, nie mamy cieni, bo wtedy światło jest mocno rozproszone – zauważył ekspert.
W czasie błękitnej godziny często zapalone są światła uliczne, palą się światła w domach, intensywniej świecą światła samochodowe. Wówczas najlepiej wychodzą zdjęcia miast, budynków, konstrukcji, instalacji. Z kolei w godzinie złotej najlepiej fotografować ludzi i krajobrazy.
– Pamiętajmy o jednej rzeczy, że mówimy: błękitna, złota, magiczna godzina, ale to nigdy nie jest godzina a zaledwie kilka minut, czasami kilkanaście. Sporo zależy od pogody i od tego, gdzie konkretnie jesteśmy – w Skandynawii to wygląda inaczej niż we Włoszech – podkreślił dr Rożek.
Zdjęcie wykonane w trakcie złotej godziny. Fot. shutterstock.com
***
Tytuł audycji: Pytania z kosmosu
Autorzy: Tomasz Rożek, Marcin Łukawski
Data emisji: 12.06.2020
Godzina emisji: 7.15
kk/kr