Polskie Radio

Rozmowa dnia: Bogdan Zdrojewski

Ostatnia aktualizacja: 21.01.2014 07:15

Krzysztof Grzesiowski: Minister kultury i dziedzictwa narodowego pan Bogdan Zdrojewski. Dzień dobry, panie ministrze.

Bogdan Zdrojewski: Dzień dobry państwu, dzień dobry panom.

K.G.: Właściwie początek naszej rozmowy daje dzisiejsza Rzeczpospolita i wywiad z panem Jacka Nizinkiewicza. Przypomnę pytanie: „Jaka była pańska największa porażka w ubiegłym roku?”, pan odpowiada: „Brak ustawy medialnej”.

B.Z.: Tak, nic dodać, nic ująć.

K.G.: No więc właśnie. To spróbujmy zorientować się, w jakim punkcie jesteśmy. Pół roku temu w tym studiu, 31 lipca mówił pan, że prace nad ustawą, nad założeniami zostały zakończone. „Wydaje mi się, że jest spora szansa na to, aby we wrześniu (2013 roku) ustalić wariant, w którym będziemy się poruszać”. Z czym mamy do czynienia, panie ministrze? Z projektem, z założeniami do projektu, z gotową ustawą i jeśli tak, to gdzie są te dokumenty?

B.Z.: Mówimy o projekcie założeń, oczywiście, projekt założeń był skończony, natomiast nie wszystkie elementy składające się na ten projekt ostatecznie zaakceptowane albo zweryfikowane. Przypomnę, że mamy kłopot z jednym elementem podstawowym, to znaczy z przypisaniem określonego zobowiązania do adresu lub do określonego urządzenia. Na samym początku wydawało się, że rzeczywiście bardzo łatwo można połączyć urządzenie np. energetyczne czy licznik do opłaty audiowizualnej, natomiast okazuje się, że na tym rynku sporo się dzieje, zwiększa się ilość podmiotów, które są dystrybutorami energii, i tak będzie. Tak będzie także w tym roku, w związku z tym wydaje się, że weryfikacja akurat tego pomysłu, tego projektu będzie na niekorzyść tego rozwiązania, ale na to trzeba jeszcze chwileczkę poczekać.

Ja czekam też na pewną zgodę polityczną, na uruchomienie projektu. Chodzi o zwiększenie szans na to, iż ścieżka legislacyjna nie będzie drogą pod górkę, tylko że będziemy mieć zgodę co do konieczności finansowania mediów publicznych, Polskiego Radia i Polskiej Telewizji z ośrodkami regionalnymi. W chwili obecnej istnieją pomysły, które z mojego punktu widzenia nie gwarantują sprawności procesu legislacyjnego, ale wydaje mi się, że rzeczywiście w tym roku trzeba będzie ten projekt uruchomić.

K.G.: Założenia do projektu trafiły do pani marszałek, tak? We wrześniu ubiegłego roku.

B.Z.: Pani marszałek na pewnym etapie zainteresowała się tylko, na jakim etapie przygotowania jest ten projekt. I rzeczywiście poinformowałem panią marszałek o tym, na jakim etapie to się znajduje, natomiast nie oznacza to, iż trafia to do procesu legislacyjnego. Jeszcze jest o moment za wcześnie.

K.G.: O ten moment, gdyby pan zechciał zdefiniować, co to znaczy „o moment za wcześnie”.

B.Z.: Wolę tego nie robić, bo przyjdę do pana, do panów za pół roku i pan mi zacytuje ponownie, więc wolę w tej materii być jednak nieprecyzyjny. Przepraszam za to. Natomiast mnie zależy na tym, aby oczywiście projekt trafił jak najszybciej. Natomiast jeszcze raz podkreślam, dwa razy wprowadzaliśmy ustawę medialną do Sejmu, w jednym wypadku zakończyła się ona pomyślnie, ale została zanegowana, zawetowana przez prezydenta, i to skutecznie, a drugi raz zakończyła swój bieg przy trzecim głosowaniu, wtedy, kiedy nie uzyskano konsensusu obejmującego jeden element – kwotę dofinansowania mediów publicznych. Ten spór wówczas po prostu zakończył bieg ustawy.

K.G.: Pan premier Donald Tusk w kwietniu 2008 roku, to już 6 lat minie w kwietniu, mówił o tym, że abonament radiowo-telewizyjny jest archaicznym sposobem finansowania mediów publicznych...

B.Z.: I nic się w tej materii nie zmieniło.

K.G.: Zmieniło się to, że 6 lat mija.

B.Z.: Sześć lat mija, ale nic się nie zmieniło, jeżeli chodzi o opinię w tej materii. Wielokrotnie podkreślałem, że rejestracja odbiornika radiowego i telewizyjnego jest anachronizmem, jest to ostatni przykład w Europie, iż tak funkcjonuje ustawa o opłatach. Natomiast z drugiej strony muszę powiedzieć ze zdziwieniem, że cały czas odbieram takie oceny też innych projektów jako rewolucyjną zmianę. Otóż chcę podkreślić, że nie mamy do czynienia z rewolucyjną zmianą, dlatego że rejestracja odbiornika radiowego i telewizyjnego jest obligatoryjna, wynika z ustawy. To, że nie jest rejestrowany ten odbiornik, to jest osobna sprawa, natomiast podkreślam jeszcze raz: powszechność tej opłaty, która w chwili obecnej obowiązuje, nie budzi wątpliwości.

K.G.: Z jednej strony pan minister podaje przypuszczalną wysokość opłaty audiowizualnej, około 100 złotych, mówił pan o tym...

B.Z.: Rocznie.

K.G.: Rocznie, no ale z drugiej strony o tym pan już wspomniał, że wątpliwości budzi tryb egzekucji opłaty audiowizualnej, ustalenie płatników, zagwarantowanie środków na realizację misji dla mediów prywatnych w tym przypadku, bo to istotne. Zatem wydaje się, że coś jest nie tak. Po co podawać kwotę, skoro nie bardzo wiadomo, kto ma płacić, ile ma płacić i z tytułu czego ma płacić?

B.Z.: To bardzo proste – panowie pytają, ja mam obowiązek odpowiadać. Jeżeli otrzymuję pytanie, na jakim poziomie powinna być ta opłata według obliczeń Ministerstwa Kultury, to ją po prostu rzetelnie podaję. Staram się pod tym względem być rzeczywiście rzetelny.

Natomiast druga rzecz bardzo istotna i ważna – trzeba pamiętać, na jakim poziomie ta misja publiczna powinna być realizowana. Z mojego punktu widzenia misja publiczna, wartość misji publicznej realizowanej przez radio publiczne, ośrodki regionalne, telewizję publiczną to jest ok. miliarda złotych. To jest wartość produkcji, własnego kontentu, własnych formatów, także prac nad zasobami archiwalnymi. To można policzyć. Wszystko to, co jest ponad to, może być finansowane z innych źródeł, np. z reklam. Natomiast nie należy z tym przesadzić. Ja jestem osobiście zwolennikiem utrzymania prawa emisji reklam w radio i w telewizji publicznej, ale w ograniczonym stopniu. I te ograniczenia, które w chwili obecnej obowiązują, bo przypomnę, że one w chwili obecnej obowiązują, z mojego punktu widzenia powinny być powiększane. Ale powinny być powiększanie w oparciu o realne wyliczenia i o realny plan realizacji tej misji.

Jeszcze jedna rzecz bardzo istotna i ważna – telewizja publiczna i publiczne radio to jest już w założeniu przede wszystkim realizacja misji. Ta misja jest realizowana oczywiście przez różne projekty, nie tylko programy bardzo ambitne, ale także przez programy informacyjne. Natomiast ważne jest, aby właśnie media publiczne podnosiły poziom i debat, i dyskusji, i także dbałości o język, o dykcję, o wiedzę, o programy edukacyjne. To wszystko według mojej oceny jest policzalne, choć nie jest to łatwe. I teraz dla mnie istotne jest, gdzie trzeba... gdzie ten moment jest przecięcia tej niemożności, z którą walczymy dziś. Nie ulega wątpliwości, że telewizja publiczna w znacznym stopniu zawodzi, jeżeli chodzi o realizację misji publicznej. Przeciwnicy opłat audiowizualnych mówią: nie chcę oglądać tej telewizji. Nieprawdą jest, że nikt nie ogląda tej telewizji, bo prawdą jest, że przeciętnie te cztery godziny, pięć godzin telewizja publiczna jest oglądana w ciągu dnia przez znaczną część społeczeństwa, natomiast faktem jest, że z misją mamy kłopot. I dla mnie bardzo istotne jest zbudowanie też takiego mechanizmu, w wyniku którego opłata audiowizualna, która znajdzie się w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji jako pewien zasób finansowym, był dzielony z określonymi warunkami jakościowymi. Nie jest to łatwe zadanie, ale według mojej oceny możliwe i to, że nie jest łatwe, nie oznacza, że nie należy się tego zadania podjąć.

K.G.: Panie ministrze,  jako że przez te lata rozmawiamy nie po raz pierwszy na ten temat, czasami można by odnieść wrażenie, że cała ta sprawa związana z nową ustawą medialną czy finansowaniem mediów publicznych to jest takie niechciane dziecko trochę...

B.Z.: Tak nie jest...

K.G.: ...bo ostatnio w roli głównej występuje pan, swego czasu w tej sprawie występował minister Michał Boni. Witold Graboś, wiceprzewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, pytany w ubiegłym roku o projekt zmian powiedział, że on nie ma zielonego pojęcia, na jakim to jest etapie, a nad tym wszystkim wisi taki zwrot „wola polityczna”. To znaczy co? Pan premier ma powiedzieć: „wykonać” i wtedy ta ustawa przejdzie przez Sejm i Senat tak jak ustawa o zmianach w otwartych funduszy emerytalnych?

B.Z.: Najistotniejsze jest ocenienie szans na określone rozwiązanie i akceptację tego rozwiązania. Proszę zwrócić uwagę, w ostatnich dwóch latach, bo o takim okresie mówimy, pojawiało się dość sporo sprzecznych z sobą pomysłów, nigdy nie zrealizowanych, ale zapowiadanych przez różne gremia, nie tylko te polityczne, czyli parlamentarne. Z mojego punktu widzenia zawsze debata, która jest debatą realną, jest istotniejsza i cenniejsza od takiej dziury w pomysłach, która od czasu do czasu też występuje. Proszę pamiętać także, że to, iż podaję, że ta kwota powinna być około 10 zł miesięcznie, czyli o połowę niżej niż w chwili obecnej, wynika z mojego przekonania, z moich obliczeń, ale nie musi być ta kwota podzielana przez inne gremia. Proszę zwrócić uwagę, że są osoby czy podmioty też prawne, które sugerują opłaty i wyższe, i niższe.

Natomiast to, co dla mnie jest istotne – dla mnie istotne jest, aby stabilizując sytuację na rynku mediów publicznych w Polsce uzyskać efekt w postaci poprawy jakości, poprawy jakości misji, poprawy rzetelności, poprawy oferty i zbudowania sytuacji, w której państwo polskie po prostu będzie bezpieczne. Trzeba pamiętać, że funkcjonujemy w warunkach w chwili obecnej dość komfortowych jak na warunki europejskie, natomiast nie zawsze ta sytuacja może wyglądać czy musi wyglądać tak jak w chwili obecnej. Jesteśmy państwem ambitnym, silnym, walczymy o poprawę pozycji nie tylko w Europie i na świecie. I ważne jest, aby posiadać to okienko czy ten mikrofon, w którym będzie budowany własny kontent, własny format, własny przekaz, także własne ambitne programy edukacyjne. Z tego nie możemy zrezygnować.

Natomiast problem polega na tym, że część mówi: tak, to prawda, to jest taki fragment polskiej racji stanu media publiczne, ale z drugiej strony słysząc np. młodych ludzi, mówią: nie dla wszelkich opłat, sprywatyzować to, co na Woronicza. Ja wiem, skąd wynika od czasu do czasu złość czy od czasu do czasu właśnie taka determinacja do poglądu skrajnego, ale nie oznacza, że mam obowiązek poddawać się nawet tak silnej presji ze swoją wiedzą, swoimi doświadczeniami i obserwacją tego, co się na świecie w mediach publicznych dzieje.

K.G.: No tak, tylko że każda dyskusja powinna mieć swój koniec, tak, żeby móc w końcu przejść do rzeczy istotnej, czyli podjęcia decyzji.

B.Z.: Proszę pamiętać o jednej sytuacji. Jesteśmy w tej chwili w polskim publicznym radiu, które ma zagwarantowaną dobrą sytuację finansową, rok 2013 zakończył się z wynikiem dodatnim, dodatni wynik uzyskały wszystkie rozgłośnie regionalne Polskiego Radia, gratuluję, środki finansowe, które były podzielone przez Krajową...

K.G.: No tak, to wynika ze ściągania zaległości.

B.Z.: Nie tylko, nie tylko...

K.G.: Także.

B.Z.: Proszę się też pochwalić, jeżeli jest okazja. Natomiast w każdym bądź razie ważne jest, aby tę sytuację dość dobrą na chwilę obecną w Polskim Radiu zafundować w pewnym sensie także Polskiej Telewizji, ale na warunkach, podkreślam: na warunkach, to znaczy dajecie określoną jakość misji, wracacie do produkcji filmowej, do wspomagania tego wszystkiego, co jest związane z twórczością, powracają także dobrze zrobione programy dla dzieci, może w paśmie odrębnym. Trzeba pamiętać, że także Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zbudowała w tej chwili szansę na powstanie kanału edukacyjnego realizowanego jako przedsięwzięcie prywatne, trzeba do tego się odnieść, budując określoną współpracę w tej materii. I to są zadania bardzo konkretne, poważne.

Ale trzeba o jeszcze jednej rzeczy pamiętać. Ja jestem ministrem kultury, nie odpowiadam za kondycję spółki Skarbu Państwa, natomiast bardzo mi zależy na tym, aby te oczekiwania Ministerstwa Kultury czy środowisk odbiorczych, czyli widzów, słuchaczy et cetera, et cetera, były zagwarantowane przy dobrej kondycji jednej i drugiej spółki.

K.G.: Jeszcze raz: kiedy?

B.Z.: Myślę, że w tym roku. Dobrze, że się zaczął.

K.G.: Tak, a poza tym mamy wybory i do Europarlamentu, i do samorządu, i do parlamentu naszego...

B.Z.: Teraz już tak będzie przez kilka miesięcy, tak jest.

K.G.: ...i prezydenckie, wtedy na pewno politycy będą chętnie korzystali z mediów publicznych, bo to w końcu dla komitetów wyborczych okazja do prezentacji za darmo. Na koniec, bo to mój partner Daniel Wydrych...

B.Z.: Może coś o kulturze wreszcie...

K.G.: ...prosił. Pamięta pan Andrzeja Zaorskiego i Mariana Kociniaka pod hasłem „fajny film wczoraj widziałem”?

B.Z.: Tak jest.

K.G.: Fajny był?

B.Z.: Fajny.

K.G.: Chociaż nie do końca pan obejrzał?

B.Z.: Tak, ale oglądam ostatnio dość...

K.G.: Żeby było jasne, mówimy o najnowszym filmie Wojciecha Smarzewskiego.

B.Z.: Muszę powiedzieć, że ostatnio oglądam praktycznie każdy polski film, bardzo często jeszcze przed tą finalną emisją. Chodzi o to, żeby korzystać z nadzwyczajnej okoliczności, jaką jest wzmocnienie polskiego filmu w ostatnich latach. Trzeba pamiętać, że polski film ma 7-krotnie większą publiczność w kinach od tej, która miał 5 lat temu. To jest nadzwyczajny wynik. Poprawiła się jakość, i tu mówię nie tylko o samym filmie jako takim, ale także o tych elementach, które są związane z montażem, z podkładami muzycznymi, z różnorodnością tematów podejmowanych przez polskich twórców. Także ta różnorodność pokoleniowa mnie bardzo cieszy, bo to oznacza, że mamy potencjał, który jest nie tylko dnia dzisiejszego, ale także dobrze rokuje na przyszłość.

K.G.: Dziękujemy za spotkanie, panie ministrze.

B.Z.: Wszystkiego dobrego.

K.G.: I przypominam, że z punktu widzenia finansowania mediów publicznych ma się wydarzyć w tym roku. Dobrze usłyszeliśmy, tak?

Daniel Wydrych: Dobrze usłyszeliśmy. Jeszcze...

B.Z.: Proszę mnie trzymać za słowo.

D.W.: Trzymamy za słowo. I jeszcze...

K.G.: Po warunkiem, oczywiście, że będzie wola polityczna.

D.W.: Pod warunkiem. I jeszcze dodam tylko, że kolejny film, jaki planuje zrobić Wojtek Smarzewski i to będzie obraz o rzezi wołyńskiej. Bardzo dobrze, że on się za to zabiera.

B.Z.: Zabiera się za bardzo trudne tematy i muszę powiedzieć, że podejmuje je z nadzwyczajną dbałością o wartość obrazu, o wartość przekazu, przestrzega nas, Polaków, przed różnego rodzaju zjawiskami, patologiami, robi to doskonale, pomimo tego, że te obrazy uczernia, one są cały czas bardzo, bardzo prawdziwe.

K.G.: Bogdan Zdrojewski, studio Sygnałów dnia. Dziękujemy bardzo, panie ministrze.

B.Z.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)