Polskie Radio

Sygnały Dnia 24 lipca 2019 roku, rozmowa z Janem Krzysztofem Ardanowskim

Ostatnia aktualizacja: 24.07.2019 07:15
Audio
  • Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa i rozwoju wsi, o suszy, polityce rolnej UE, nowej KE i o sprawie ekskluzywnych alkoholi (Jedynka/Sygnały dnia)

Krzysztof Świątek: Gościem radiowej Jedynki Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa. Dzień dobry, panie ministrze.

Jan Krzysztof Ardanowski: Witam serdecznie.

Piszą o panu, a konkretnie Super Express pisze tak, cytując: „Chce jeść bobry i popijać bimbrem”. To porozmawiajmy, od tego zacznijmy, to jest sprawa ważna, chce pan zalegalizować produkcję nalewek, okowit i destylatu, ale idzie chyba jak po grudzie. Tutaj są wysuwane takie zarzuty, że pan chce (cytat) „truć ludzi paskudztwem i rozpijać społeczeństwo”.

Wie pan, można...

Dlaczego może to być w innych krajach, a nie może być w Polsce?

Można nawet pić wszystko, nie zastanawiając się nad tym, jak to funkcjonuje również w innych krajach. Polacy bardzo często ze swoich –wywczasów gdzieś za granicą przywożą śliwowicę, wiśniowicę, gruszkowicę, palinkę, czyli różnego rodzaju destylaty, które są tam produkowane. W Polsce jest to zabronione. Ja sprawdziłem w wielu krajach Unii Europejskiej, to są wyjątki pośród krajów, które nie mają możliwości produkcji alkoholi tych rolniczych. Oczywiście, w Polsce nie chodzi o żadne zalegalizowanie bimbru, to jest jakieś nam uwłaczające, jeżeli kto mi to imputuje. Chodzi o to, żeby rolnicy...

To są wódki wysokogatunkowe.

To są wódki wręcz ekskluzywne. I one również będą bardzo drogie. Ich sposób produkcji powoduje, że one są drogie...

Czyli też nie będą dostępne dla każdego.

Tak. I jeżeli ktoś chce walczyć z alkoholizmem, a jestem jednym z tych osób, które zdecydowanie są przeciwne rozpijaniu społeczeństwa, to może powinien walczyć z bardzo tanim winem owocowym, z czymś, co jest nazywane piwem, a nie ma z piwem nic wspólnego, i młodzież generalnie tym się upija. Więc trzeba z tym walczyć, natomiast na pewno nie z tymi alkoholami, które wytwarzane pod pełną kontrolą w usługowych destylarniach. Nigdy się nie zgodzę na to, żeby to było produkowane gdzieś tam w piwnicy czy w lesie, w usługowych destylarniach ze względu, że tam możemy zapewnić bezpieczeństwo i wysoką jakość i również kontrolę akcyzową, dlatego że Unia Europejska zezwala na zmniejszenie akcyzy o połowę i ten mechanizm chciałem zastosować w tych destylarniach usługowych. Jest ich trochę. To nie są duże gorzelnie, to nie są duże destylarnie. Tam nie ma możliwości technologicznych, żeby ktoś przywiózł kilkadziesiąt litrów zacieru wykonanego ze swoich śliwek, gruszek, wiśni czy tam jakichś innych owoców. Chodzi o małe destylarnie. Trochę ich w Polsce jest. Następne mogłyby powstawać również jako działalność gospodarcza. I to w Polsce byłoby podobnie jak w innych krajach legalne...

To jest tak samo jak pan próbował przewalczyć i właściwie wygrał pan, jeżeli chodzi o sprzedaż od rolników produktów bezpośrednio. Przecież to był problem przez lata.

Tak. I wtedy również mówiono, że jest to niedozwolone, nie wolno, że chłop będzie fałszował żywność, że może...

Że może będzie słabej jakości i tak dalej.

Słabej jakości. To się rozwija, w tej chwili jest około 5000 gospodarstw, które już sprzedają bezpośrednio to, co przetwarzają, a około 11–12 tysięcy tych rolników, którzy sprzedają produkty nieprzetworzone, czyli zapotrzebowanie jest. To zresztą było takie moje odwołanie do pewnej zaradności, przedsiębiorczości, takiej gospodarności rolników, czyli tych cech, które przez wieki chłopa wyróżniały, żeby nie tylko był skazany na to, że ktoś od niego to kupi, że jakiś pośrednik, GS, jak to kiedyś było, tylko żeby samemu miał takie możliwości. Udało się to wprowadzić, więc sądzę, że również z tymi alkoholami...

Skoro to jest w Austrii, Słowacji, na Węgrzech, no to chyba w Polsce też może być.

W parunastu krajach unijnych to wszystko funkcjonuje, w Polsce jest zabronione. Jednocześnie argument, że Ardanowski chce rozpijać społeczeństwo, jest jakiś dla mnie uwłaczający. Jak już powiedziałem, jestem absolutnie przeciwny rozpijaniu. Natomiast te alkohole, które są trochę snobistyczne, trochę ekskluzywne, drogie, nie każdy będzie je kupował, na pewno to nie jest zachęta dla tych, którzy są od alkoholu uzależnieni i nie panują nad swoim życiem.

 Panie ministrze, susza  – jakie straty w rolnictwie, czy pan już oszacował, i jakie rekompensaty dla rolników?

Ja mam sprawozdania wojewodów, zobowiązałem ich raz w tygodniu, będą jutro takie następne szacunki. W tej chwili w około 800 gminach jest ta susza badana, jest oceniana i dopiero wtedy będę mógł powiedzieć, jak to w skali ogólnopolskiej. Generalnie susza występuje w niektórych regionach Polski – lubuskie, Wielkopolska, łódzkie, część Mazowsza, część Podlasia i Lubelszczyzny, również w innych województwach są jakieś enklawy. Nie jest sytuacja na tyle dramatyczna, jak w zeszłym roku, gdzie cała Polska została tą suszą dotknięta. Natomiast tam, gdzie ona występuje, tam trzeba szybko oszacować i tam będzie zastosowana pomoc.

W jakiej postaci?

Często jestem pytany, jaka to będzie pomoc. Są mechanizmy od wielu lat wypraktykowane. Zresztą to szacowanie suszy jest od 2008 roku, to nasi poprzednicy to wprowadzili, ale to było dość sensowne, ja nie będę tego krytykował. Jest to monitoring suszy prowadzony przez jeden z instytutów z Puław. Natomiast pomoc zarówno w postaci kredytów, umorzeń podatku, raty KRUS–u, czynszów dzierżawnych, jak również bezpośrednio w postaci gotówki, którą w zeszłym roku w stopniu wyjątkowo wysokim zastosowaliśmy, to była największa pomoc i w historii Polski, i również w Unii Europejskiej. W tym roku również rolnicy nie zostaną pozostawieni bez pomocy, ale jaka ona będzie, ile trzeba będzie z kasy państwowej wyłożyć, no to będzie dopiero wtedy, kiedy to oszacujemy.

Panie ministrze, Ursula von der Leyen przyjeżdża do Polski, będzie jutro spotykała się z premierem Morawieckim. Czy już wiadomo, jakie teki są możliwe, jeżeli chodzi o nową Komisję Europejską? Czy na przykład byłaby szansa może na tekę rolnictwa?

To jest jedna z trudniejszych tek w ramach Komisji. Polska ma tam pewne oczekiwania odnośnie tych najważniejszych, które dotyczą i przedsiębiorczości, i finansów, środowiska, również rolnictwa. Staliśmy się... Dla mnie jest to bardzo ważne, bo ja na poziomie spotkań z ministrami to wyraźnie czuję. Staliśmy się jednym z najbardziej rozgrywających krajów w Europie.  To nie jest tak, jak nasza opozycja mówi, że nikt się z nami nie liczy. I wizyta pani von der Leyen, i inne działania, które podejmujemy w Brukseli, pokazują, że Polska rzeczywiście się liczy. Natomiast to, jaką komisję otrzymamy, o co wnioskujemy, tam jest Polska, polskie oczekiwania, to już jest w gestii premiera, ja się na ten temat nie wypowiadam.

Czy może być nowe otwarcie, jeżeli chodzi o kwestie rolnicze i nową szefową Komisji Europejskiej? Czy w tej chwili są równe warunki konkurencji, równe dopłaty bezpośrednie?

Nie, nie są. To mocno podnosimy, że czas, kiedy musieliśmy się zgodzić na gorsze warunki, ponieważ mówiono nam, że my wchodzimy do jakiegoś elitarnego klubu i musimy się zgodzić na niższe płatności, na gorsze warunki, już się skończył. Tłumaczenie z 2004 roku, że musimy zadowolić się mniejszymi dopłatami, bo mamy niższe koszty produkcji, już właściwie nie obowiązuje, dlatego że koszty produkcji w Polsce są takie same jak w Niemczech, we Francji, jedynie może opłata za pracę jest niższa. Dlatego Polska buduje również pewną koalicję i wokół nas jest wiele krajów, które uważają, że nie może być takiej propozycji, jaką Komisja złożyła, czyli mało środków na wspólną politykę rolną. Jeżeli rolnicy mają spełniać szereg nowych zadań związanych i z klimatem, i z krajobrazem, i z bioróżnorodnością,  i z wodą, i z glebą, i tak dalej, to nie może to się odbywać przy mniejszym budżecie. Dlatego wszystko na to wskazuje, że ten budżet będzie całkiem innym, ale niewątpliwie...

A dopłaty wyrównane?

Również i dopłaty. I bardzo dużo zależy od nowego szefa Komisji i od tego, kto będzie tym nowym komisarzem. Dużo od niego zależy. W tej chwili w Brukseli wstrzymano właściwie prace nad tymi wieloletnimi ramami finansowymi, czyli budżetem, i również wielkością środków przeznaczanych na rolnictwo. Wszyscy czekają po pierwsze na ukonstytuowanie się do końca Parlamentu, to już tam się kończy, i drugie – powołanie Komisji. Tu jest ważne, że jest to osoba, która w stosunku do nas nie ma jakichś uprzedzeń i fobii, jak to było z Timmermansem, że można z nią w sposób rozsądny rozmawiać.

I jeszcze jedna kwestia na koniec. PSL być może pójdzie z Kukiz’15 do wyborów krajowych. To pana zdaniem przekona, taka forma przekonała rolników?

PSL się gdzieś pogubił. Może próbuje uratować twarz, natomiast to, co wyczyniali, sprawiło, że na wsi stracili absolutnie wiarygodność i zaufanie, okazali się być partią, która dla stołków i – jak to na wsi mówią bardzo często – koryta zaprzepaściło również swój wizerunek. Wsparcie tego całego środowiska LGBT...

Oni twierdzą, że nie wspierali.

No ale nie protestowali, byli w tej samej ekipie, która to głosiła...

Ale mówią, że były różnice światopoglądowe.

No tak, ale to trzeba być konsekwentnym. Jeżeli z czymś się nie godzę, no to trzeba w takim ugrupowaniu, w takiej koalicji powiedzieć „dziękuję” i wychodzę.

Bardzo dziękuję. Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa, był gościem radiowej Jedynki.

Tak że ich wiarygodność jest, niestety, słabiutka. Wszystkiego dobrego, dziękuję, pozdrawiam.

Dziękuję bardzo.

JM